niedziela, 19 sierpnia 2012

9. Każdy czegoś pragnie

~ Przyjaźń poznaję po tym, 
że nic nie może jej zawieść, 
a prawdziwą miłość po tym, 
że nic nie może jej zniszczyć. ~
- Antoine de Saint-Exupéry



  Obudziłam się w pokoju, który skądś znałam. Pomarańczowe ściany obwieszone plakatami i instrukcjami jakichś zwariowanych przedmiotów. Tak, to pokój bliźniaków, lecz był nieco większy i inaczej umeblowany. Ale co ja tu robię? Na przeciwnym łóżku zauważyłam Freda. Nie spał. Leżał i mi się przyglądał.
- Co się stało?
- Królewna się wreszcie obudziła. Myślałem, że będziesz spała wiecznie. – Uśmiechnął się zawadiacko.
- Czemu śpię tutaj?
- Mówiłem wczoraj, że nie było prawie nikogo. Ginny i Diana Były cały dzień na pokątnej, George umówił się na imprezę u Lee Jordana, Percy zamknął się w pokoju i robił jakiś zwariowany projekt do pracy, tata był w ministerstwie, a mama była na plotkach u koleżanki.
- A ty nie byłeś z Georgem? – pamięć powoli do mnie wracała.
- Ja? N.. nie. Musiałem przemyśleć kilka spraw, nie miałem ochoty na zabawę. – Mina mu trochę zrzedła.
- A wczoraj… Co się stało po teleportacji? – Wszystko już sobie przypomniałam. Zarumieniłam się przypominając sobie wieczór.


- Zasnęłaś. Nie chciałaś, aby inni wiedzieli, że tu jesteś, a George jeszcze nie wrócił, więc postanowiłem, że przenocujesz tutaj. Nikt nie ma prawa tu wejść, więc cię nie widzieli. Ale teraz chyba możesz już im się pokazać – powiedział Rudy.
- Chyba tak. Poczekaj, muszę się ogarnąć. – Wstałam i podeszłam do walizki. Wyjęłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, włosy rozczesałam, wytuszowałam rzęsy i włożyłam fioletową sukienkę do połowy ud i czarne legginsy. Umyłam zęby i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole i rozmawiali, widocznie mnie nie zauważyli. Stanęłam w wejściu i odchrząknęłam jak Umbridge.
- Yhm, yhm. Dzień dobry. – Posłałam wszystkim uśmiech.
- Hermiona! – krzyknęła Ginny.
- Och, witaj kochana! – powiedziała pani Weasley. – Zjesz śniadanie?
- Pewnie. Umieram z głodu.
- Chodź, dosiądź się do nas – powiedział pan Weasley uprzejmym tonem, wskazując puste krzesło.
- Miło cię widzieć – odparł Ron, uśmiechając się promiennie. Zajęłam miejsce między nim i Ginny.
- Was też. Stęskniłam się. A gdzie George i Percy? – zapytałam udając zaciekawienie.
- Jeden nie wrócił jeszcze z imprezy, a drugi popędził do pracy – powiedział Fred. Posłałam mu uśmiech i zauważyłam lekkie rumieńce na jego twarzy, gdy nasze oczy się spotkały. Spuścił wzrok w talerz, lekko się uśmiechając. Siedząca obok niego Diana, chyba to zauważyła, bo zrobiła wściekłą minę. Chciałam to jakoś naprawić.
- Diano, jak ci się tu podoba?
- Jest świetnie – powiedziała z udawanym uśmiechem. W jej głosie można było wyczuć chłód.
- Też tak uważam, państwo Weasley zawsze są dla mnie bardzo mili i gościnni. – uśmiechnęłam się do nich.
- Ależ to nic takiego, Hermiono. Jesteś dla nas jak córka, zawsze czuj się jak u siebie – rzekła Molly i spłonęła rumieńcem.
- Dziękuję. – Wzięłam kubek gorącego kakao i kanapkę z dżemem. Wszyscy rozmawiali i śmiali się, gdy nagle ktoś się pojawił. To Percy się teleportował.
- Znowu! – krzyknął na dzień dobry. – Kolejne napaści śmierciożerców, tym razem na rodzinę Spinnet’ów. Ich córka, Alicja, przeżyła. Carol i Elizabeth nie mieli tyle szczęścia… - mówił szybko.
- Alicja?! Przecież to nasza znajoma!
- Cholera, że też musiało się to jej przytrafić… - powiedział bliźniak.
- Fred! Jak ty się wyrażasz?! Nie umiesz się zachować! Nie widzisz, że mamy gości?! W jakim świetle stawiasz naszą rodzinę…
- Gdzie ona teraz jest? – zapytał głośno Artur, przerywając monolog żony.
- Zabrali ją do Munga. Chcą przeprowadzić terapię. Nadal jest w stanie ciężkiego szoku i jest kompletnie załamana. Tydzień wcześniej Mroczny Znak pojawił się nad domem Rogers’ów. Ministerstwo już nie daje sobie rady.
- Muszę iść do pracy. Na pewno jest kupa roboty. Zobaczymy się później – powiedział pan Weasley wstając i całując Molly w policzek.
- Ja też już pójdę Przybyłem tylko na chwilę, by was powiadomić. Skoro znacie tą Alicję, to może ją odwiedzicie? Myślę, że przyda jej się wsparcie znajomych. Do zobaczenia – rzekł Percy i zniknął razem z ojcem. W kuchni zaległa cisza. Wreszcie pani Weasley powiedziała:
- Percy ma rację, musimy odwiedzić tą dziewczynkę. Na pewno teraz wypłakuje oczy w poduszkę… Wyruszymy jutro w południe.
- Masz rację, mamo. Ale teraz idę na górę – powiedział Fred.
- Idę z tobą! – krzyknęła Diana.
- Wybacz, chcę zostać sam – powiedział. Coś go najwyraźniej trapiło. Nie wiedziałam co, chciałam z nim porozmawiać. Już miałam ruszyć za nim, lecz w tym momencie Harry szepnął mi do ucha:
- Przejdziemy się? Chciałbym pogadać.
- Jasne, poczekaj chwilę. Pójdę się ubrać. – Pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju bliźniaków i zauważyłam na balkonie Freda. Stał tyłem za zamkniętymi, szklanymi drzwiami i nie zdawał sobie sprawy, że weszłam do środka. Bardzo chciałam z nim zostać, lecz przyjaciel na mnie czekał. Po cichu wyciągnęłam kurtkę, czapkę rękawiczki i szalik, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Na schodach spotkałam Ginny. Posłałam jej uśmiech, lecz spojrzała na mnie ponuro i trzasnęła drzwiami swojego pokoju. Zdziwiona jej zachowaniem weszłam do kuchni. Harry czekał już ubrany.
- Idziemy?
- Jasne. – Wyszliśmy z Nory i ruszyliśmy przed siebie.



~*~



[Ginny Weasley]




  Siedziałam na parapecie okna w pokoju o bladoróżowych ścianach, obserwując zaśnieżony krajobraz. Czułam się fatalnie. Patrzyłam wzrokiem pełnym zazdrości na Hermionę i Harry’ego, którzy spacerowali bo dworze. Jak bardzo bym chciała być na jej miejscu… Wiem, że Harry nic do mnie nie czuje. Wiem, że jest zakochany w kimś innym, to widać. Tęskni za nią. Muszę o nim zapomnieć jak najszybciej.
  Rozległo się pukanie do drzwi. Odwróciłam wzrok. Drzwi zaskrzypiały.
- Mogę wejść? – zapytała Diana Green, stojąca w drzwiach. Nic nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową. Blondynka zamknęła za sobą drzwi i usiadła na moim łóżku. Przyjrzałam się jej i zauważyłam, że na policzkach ma ślady po łzach. Wcześniej płakała. Ostatnio, stałyśmy się bardzo dobrymi przyjaciółkami. Zwierzałyśmy się sobie. Ufałam jej, mówiłam jej o wszystkim, bo Hermiona spędzała czas ciągle z Malfoy'em i dla mnie miała go bardzo mało.
- Diano, co się stało? – zapytałam. Zsunęłam się z parapetu rzucając ostatnie, tęskne spojrzenie w stronę Harry’ego i Miony i podeszłam do przyjaciółki. Usiadłam obok niej na łóżku.
- Nic – powiedziała tępo patrząc się w podłogę.
- Przestań, głupia nie jestem. Mów.
- No bo… Czy to dla ciebie nie dziwne, że Hermiona nagle schodzi po schodach i się wita z nami? Jak myślisz, jak ona przybyła? I udawała taką miłą…
- Może i trochę to dziwne… - zastanowiłam się. – W sumie to mogła przybyć wcześniej. 
- I się nie przywitała? Coś mi tu nie gra. Byłam dopiero u Freda, nie chciał mnie wpuścić do pokoju. A gdy Granger do niego mówiła, dziwnie się zachowywał. 
- Cóż… To prawda – potwierdziłam. - Dobrze wiesz, kim dla niego była Hermiona.
- Ginny, ja się boję, że go stracę… - Diana zalała się łzami. – Obie wiemy, że Fred ją kocha. Mówi, że już mu przeszło, ale obawiam się, że jednak nie do końca.
- Nie martw się, nie zrobił by ci czegoś takiego. – Objęłam ją ramieniem. – Wszystko się ułoży. Przynajmniej jesteś szczęśliwa… - wstałam i podeszłam do okna. - …ze swoim chłopakiem.
  Diana popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, jakby się nad czymś zastanawiała. Odwróciłam głowę i zaczęłam się przypatrywać Harry’emu i Hermionie. Teraz stali naprzeciwko siebie. Green podeszła do mnie i popatrzyła tam, gdzie ja. Potem spojrzała na mnie i ponownie w tamto miejsce. Nagle zrobiła taką minę, jakby coś zrozumiała. 
- Ty… Kochasz go, prawda?
- Od kiedy go ujrzałam po raz pierwszy… - westchnęłam. Harry i Hermiona przytulali się. Serce rozpadło mi się na milion kawałków. Wiem, że oni tylko się przyjaźnią, ale nie mogłam znieść tego widoku. Usiadłam na podłodze, oparłam się o ścianę i podciągnęłam nogi pod brodę. – Lecz ona kocha inną.
  Łzy kapały mi na błękitną bluzkę. Miłość to okropne cierpienie, a jednak każdy jej pragnie. 



~*~



  Brnęliśmy przez zaspę śniegu. Było mi zimno, ponieważ miałam na sobie sukienkę. Co ja sobie myślałam, wkładając ją?!
- Więc o czym chciałeś porozmawiać? – zapytałam Wybrańca. 
- Hermiono, pamiętasz jak pierwszego dnia wyszedłem na spacer po zamku? 
- No… tak. 
- Więc… Nie byłem wtedy sam. Poszedłem z Cho Chang. 
- Z Cho? Przecież rok temu z nią zerwałeś…
- No.. tak. Ale... ona zmieniła się. Ona… już nie płacze po Cedriku, wyjaśniliśmy sobie wszystko. Gdy byliśmy w Ekspresie Hogwartu, umówiłem się z nią na wieczór. Później często się spotykaliśmy, spacerowaliśmy po zamku, błoniach, siedzieliśmy w pustych klasach, Pokoju Życzeń… Jest nam razem dobrze. Ale niestety, musimy się ukrywać. 
- Ale dlaczego? 
- Chodzi o jej matkę. Jeśli dowie się, że jesteśmy razem, przeniesie ją do Beauxbatons… Cho powiedziała jej, co się wydarzyło między nami rok temu, a ona nie była zadowolona. Podobno jej ojciec, gdyby się dowiedział, było by dużo gorzej… Jej rodzice pracują w ministerstwie, Knot by ich wylał. Wiesz dobrze, że mnie nie znosi, od kiedy powrócił Voldemort. I dlatego chciałem porozmawiać. Co mam dalej robić? Męczy mnie już to ukrywanie się, udawanie na przerwach, że nic nas nie łączy. A po za tym… wiem, że wiele osób uważa ją za małą, wiecznie płaczącą dziewczynkę. Ale ona się naprawdę zmieniła. Hermiono, pomóż mi, proszę… 
- Cóż… myślę, że powinieneś dać jej jeszcze trochę czasu. Jeśli cię naprawdę kocha, ułoży wam się. Prawdziwa miłość zawsze wygrywa. - zatrzymaliśmy się i stanęliśmy naprzeciwko siebie. 
- Ale… - Harry zawahał się. – Tobie i Fredowi chyba się nie poszczęściło. – Poczułam ukucie w sercu. Harry ma rację. Nam się nie udało. 
- My to całkiem inna bajka – odparłam chłodno, chociaż wcale tak nie zamierzałam.
- Przepraszam…
- Nie masz za co Harry. – Po policzku spłynęła mi łza, która zamieniła się w lód. Było strasznie zimno. Przytuliłam się do czarnowłosego. Zamknęłam oczy. Czy moje życie kiedyś się ułoży? Draco mnie zranił, Fred ma dziewczynę, za późno zorientowałam się, że powinnam była dać nam szansę. Teraz jeszcze Harry ma problemy z Cho… Gdyby Ginny się dowiedziała, że Harry ma kogoś, załamałaby się. A Diana… ona chyba jest zazdrosna o Freda. Co teraz? Niedługo muszę wrócić do Malfoy Manor. Nie chcę, ale muszę. Moi rodzice to śmierciożercy, na pewno by mnie znaleźli, wiedzą gdzie jestem. A wtedy, jeśli nie wrócę, mogliby zrobić krzywdę Weasley’om. Barty pokazał już, że jest zdolny do wszystkiego. Z resztą, zostawiłam tam połowę swoich rzeczy i nie rozwiązałam jeszcze sprawy z Malfoy’em. Wciąż nie wiem, czemu się do mnie nie odzywał i tak zachował. Może chodzi mu o to, że należę do rodziny Crouch’ów? Nie mogę też zapomnieć o jego rozmowie z Zabinim w bibliotece…Wrócę tam niedługo ostatni raz. Później pożegnam się z nimi, powiem, co o tym wszystkim myślę. Chcę mieć chociaż z tym spokój. Nie czuję się córką Barty’ego i Irmy. Słowa „mamo” i„tato” ledwo przechodzą mi przez gardło. Prosili mnie, żebym się tak do nich zwracała i mimo tego, że się sprzeciwiłam, musiałam się wreszcie zgodzić. Pamiętam, jak kątem oka dostrzegłam, że zdenerwowany Barty trzyma za plecami różdżkę. Przestraszyłam się. Nie miałam już wtedy innego wyjścia. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się zmieni. Trzeba żyć dalej. I czekać na to, co przyniesie jutro. 



~*~



[Fred Weasley]


  Stałem na balkonie i obserwowałem jak zza ściany domu wyłaniają się w oddali dwie postacie. Harry i Hermiona – najlepsi przyjaciele od lat. Nawet z daleka brązowowłosa wyglądała ślicznie, choć nie było widać szczegółów jej postaci.
- Nie mogę tak żyć dłużej – wyszeptałem, chowając twarz w dłoniach. Drzwi balkonowe się nagle otworzyły. Obok mnie stał George. – Nie słyszałem jak wróciłeś.
- Nic dziwnego, skoro widzę cię w takim stanie. O co chodzi? – zapytał mój bliźniak.
- O nic… - wypatrzyłem na dworze dwójkę ludzi, którzy powoli oddalali się, zamieniając w coraz mniejsze postacie.
- Hermiona przyjechała?
- Taak…
- No to mamy problem. Nie wiem jak ty to wytrzymasz. Na twoim miejscu bym się z nią pogodził.
- Już to zrobiłem. Przybyła tu wczoraj cała roztrzęsiona. Wyglądała okropnie. Zabiję tego Malfoy’a. – dłonie zacisnęły mi się w pięści.
- Aż tak źle?
- Teleportowaliśmy się – powiedziałem nie zwracając uwagi na jego pytanie. Chciałem wyrzucić to wszystko z siebie jak najszybciej. – Do Hiszpanii.
- Gdzie?! – wtrącił zszokowany George.
- Do Hiszpanii. Mówię przecież – rzekłem trochę zdenerwowany, lecz szybko opanowałem ton głosu. - W każdym razie, spędziliśmy dzień na łące. Potem zabrałem ją nad staw. Było cudownie. – Uśmiech pojawił się na mojej twarzy na wspomnienie tamtego wieczoru. – Potem wskoczyłem z nią do wody. To było coś pięknego. Czułem się tak, jakbym odżył na nowo – mówiłem gestykulując rękami i uśmiechając coraz bardziej.
- Całowaliście się? – Brat popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Mój uśmiech nagle zmienił się w ponurą minę. Przytaknąłem powoli, nie patrząc na niego. – Co się stało?
- Wtedy… powiedziałem jej, że jestem z Dianą i nie chcę jej ranić. Że to nie ma sensu. Moje słowa chyba ją zabolały. Zapewniłem ją, żeby nas nie skreślała, ale tylko narobiłem jej nadziei. I sobie też.
- O czym ty mówisz?! Chyba nie masz zamiaru być z Dianą, jeśli kochasz Hermionę!
- Sam już nie wiem George. Dwa różne uczucia walczą wewnątrz mnie. Jedno nie chce ranić Diany i pamięta, jak Hermiona mnie zraniła. Drugie uczucie pragnie prawdziwej miłości. Tej osoby, przy której będę szczęśliwy.
- Fred, zawsze wiesz, że w razie czego, możesz na mnie polegać. Widzę, że już to cię przerasta. Na twoim miejscu zakończyłbym związek z Dianą, bo to nie ma sensu. Tylko robisz jej nadzieje, a gdy jej powiesz prawdę, będzie cierpiała bardziej, wiedząc, że zwlekałeś. A Hermiona jest z tym dupkiem. Na razie zostań sam. Odetchniesz trochę od tych bab.
- Powiedziała, że z nim zerwie. Za to, co jej zrobił.
- Czyli?
- Wyzywał ją od szlam. Zabiję skurwysyna.
- Spokojnie. Teraz nic nie możesz zrobić. Musisz trzymać nerwy na wodzy. W Hogwarcie też, bo cię wyleją i nici ze spędzania chwil z Mioną. Daj sobie czas. Przemyśl to, co ci powiedziałem.
- Chyba masz rację. Potrzebuję więcej czasu.
  George klepnął mnie po plecach i zniknął za liliową zasłoną. Ja nadal stałem i wpatrywałem się w dwie osoby, które się przytulały. W sercu poczułem ukucie zazdrości. Brakowało mi jej jak tlenu. Była jak promień słońca. Jak nadzieja na lepszy dzień. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży.



~*~



[Draco Malfoy]


  Nie wiedziałem już co mam ze sobą zrobić. Wszystko wydawało mi się puste i szare. Obojętne. Czułem, że tracę Hermionę. Dlaczego się tak zachowywałem? To było tak, jakby coś mnie zmusiło. Byłem nieświadomy tego co robię i mówię. Sam już tego nie rozumiem.
  Drzwi pokoju zaskrzypiały, wyjrzała zza nich głowa mojej matki.
- Draco? M… możesz z.. zejść na dół? – zapytała trzęsącym się głosem.
- O co chodzi tym razem?! – wybuchnąłem. Chciałem teraz być sam.
- Masz… gościa. Wszyscy mamy. Zostanie tutaj przez… jakiś czas. Chce z tobą mówić.
- Mam to gdzieś. Nie chcę niczyjego towarzystwa.
- Draco! – matka podniosła głos.
- No dobra, tylko szybko.
  Ruszyłem schodami na dół, mijając po drodze ponure portrety moich przodków, które zerkały na mnie z wyższością. Wkroczyłem do salonu, który był teraz ciemny, przez zasłonięte zasłony. W kominku żarzyły się węgle, które powoli dogasały, a naprzeciwko wejścia stał duży, zielony fotel. Siedziała w nim wysoka postać w czarnych szatach i o trupiobladej skórze. Jej twarz przypominała głowę węża, a wąskie szparki w miejscu, gdzie powinny być oczy, świeciły się jasnym szkarłatem. Lord Voldemort we własnej osobie siedział tuż przede mną. Wszedłem do pokoju i upadłem na kolana. Odczułem lekki strach. Chciał ze mną mówić, a ja wiedziałem, że z tego nie wyjdzie nic dobrego.
- Panie… - wyszeptałem, schylając głowę.
- Draco, Draco, Draco. – powiedział powoli. - Ładnie się dorobiłeś. Najmądrzejsza kujonka w całej szkole, do tego jaka ładna. Jedynym minusem jest to, że nie jest czystej krwi. I może jeszcze to, że nie jest w Slytherinie. Dlaczego taki wybór?
- Ja… po prostu… - nie wiedziałem co powiedzieć.
- Och, Draco! Tylko nie mów mi, że ją kochasz, bo to byłby niesamowity dowcip. – Pokazał mi gestem, abym wstał, co uczyniłem. Podszedł do mnie, popatrzył w oczy. Przeszedł za mnie, nachylił się w moją stronę. Nie miałem odwagi się odwrócić. Wyszeptał mi do ucha: – Nie ma czegoś takiego jak miłość.
- Tak, panie.
- Mam dla ciebie drugą fazę misji. Skoro już ta szlama tu jest, możecie ją przyprowadzić.
- Panie, ale… - wtrąciła się Irma, która stała dotąd w roku pokoju. Wcześniej jej nie zauważyłem. Teraz podeszła bliżej, a za nią mignęła mi twarz Barty’ego. Był niezadowolony.
- O co chodzi, Irmo?
- Hermiony tu nie ma.
- Co?! – wybuchnął wściekły Voldemort.
- Jest u rodziny Weasley’ów, wróci niedługo…
- Chcecie zniszczyć mój plan?! Crucio! – Promień czerwonego światła trafił w ciotkę, która upadła na podłogę i zaczęła krzyczeć z bólu. – Macie mi ją tu ściągnąć!
- Spokojnie, panie – odezwał się Crouch, pomagając żonie wstać. – Ma wrócić po sylwestrze, czyli za trzy dni wieczorem, licząc dzisiejszy.
- Jeśli mój plan porwania Pottera się nie powiedzie, wszyscy zginiecie.
- Panie, jest coś, o czym powinieneś wiedzieć… - wyszeptała Irma -  Ostatnio odkryliśmy, że Hermiona Granger, jest… naszą zaginioną córką. - Jej głos był roztrzęsiony. Widać było, jak Barty drgnął.
- Hmm.. cenne informacje. Powinniście oberwać Cruciatusem, ale daruję wam tym razem. Macie sprawić, by tu zamieszkała.
- Już to załatwiliśmy. – Wtrąciła się Narcyza, która jak dotąd się nie odzywała.
- Fantastycznie. Macie poprosić ją, aby zabrała do nas Pottera, na święta wielkanocne. *
- Oczywiście. Draco to jakoś załatwi. – powiedziała matka. Poczułem w żołądku pustkę. Ten plan był coraz gorszy. Już od dawna wiedziałem, że Hermiona to niezła laska. Potem dostałem misję, aby ją tu ściągnąć, wmawiać, że ją kocham. Robiłem to, aż wreszcie sam się zakochałem… A teraz mam tu sprowadzić dzięki niej Pottera… Moje uczucia walczą ze sobą. Nie chcę jej zrobić krzywdy, ale on mnie zabije… Chociaż, to nie chodzi o nią, tylko o Harry’ego. Ale jak mu się coś przeze mnie stanie, zabije mnie Hermiona. Cholera! Czy ja zawsze muszę się wpakować w jakieś gówno?!



~*~



- Crucio! – czarnowłosa dziewczyna zwinęła się z bólu na brązowym dywaniku w niewielkim pokoju o szmaragdowych ścianach. Chciało jej się płakać, ale przyrzekła sobie, że się nie złamie. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, gdy niewidzialne ostrza siekały jej skórę. Ostatnio często była torturowana. – Ja ci dam Pottera! Ty zdrajczyni! Ty szmato! Crucio! Mała gówniara, nic nie warta! Nie rozumiesz tego, że Czarny Pan nas pozabija?! Przed nim nie da się uciec! Masz to zakończyć, ty mała, plugawa zdrajczyni! Wiesz, komu powinnaś służyć! Crucio! Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! – krzyczała kobieta. Jej córka nawet na nią nie spojrzała. Nie miała siły, żeby wstać. Poczołgała się na kolanach w stronę drzwi. – Szybciej, do cholery! Co się tak ociągasz?! Crucio! – krzyczała matka. Dziewczyna po raz kolejny poczuła jakby w jej kości wbijano setki noży, jakby jej skóra została boleśnie pocięta. Ból był potworny, lecz była silna. Nagle wszystko ustało. Podtrzymała się na krześle stojącym obok, popatrzyła prosto w oczy matki z obrzydzeniem.
- Nienawidzę cię – wyszeptała Cho Chang.
- Ty podła suko! Crucio! – ból po raz kolejny przeszył jej ciało. Z ledwością wstała i powoli opuściła pokój. Nie płakała. Nie rozpaczała. Nic by to nie dało.
  Dotarła do swojego pokoju, zamknęła drzwi na klucz i położyła się ostrożnie na łóżko. Patrzyła się na pustą, fioletową ścianę. Każdy kawałek ciała bolał ją niemiłosiernie. Oberwać pięć razy Cruciatusem od matki było już normą. Nikt nie wiedział, co ona tu przeżywa. Nawet przed Harrym ukrywała prawdę. Mówiła mu, że jej rodziców wyleją z pracy, jeśli będą razem. To było kłamstwo. Jej rodzice z własnej woli przyłączyli się do Lorda Voldemorta. Sami wybrali tą drogę. Gdyby ktoś ze śmierciożerców się dowiedział, w kim Cho się zakochała, już dawno cała rodzina byłaby martwa. Jej matka stała się bezlitosna. Cho obrywała Cruciatusem kilka razy dziennie. Jej ojciec bił ją, torturował, dawał ciężkie, niebezpieczne prace, przy których się kaleczyła. Miała tu piekło. Nie mogła uciec, bo Voldemort by ją wreszcie dopadł, więc musiała znosić ten ból. Podczas dzisiejszego obiadu, Lea, jej matka, podała jej veritaserum. Zaczęła wypytywać o Harry’ego i wszystkiego się dowiedziała. Na szczęście nic nie wie o Gwardii Dumbledore’a, która działała rok temu. Cho oberwała kilka razy Zaklęciem Niewybaczalnym, ale to nic w porównaniu do tego, co będzie jak Jack wróci z pracy. Ojciec będzie ją torturował, bił, zacznie ją głodzić, zaganiać do ciężkiej pracy… Zrobi wszystko, żeby padła z wycieńczenia. Będzie dla niej gorszy, niż dla skrzata domowego. To wszystko głównie przez miłość. Miłość do Harry’ego. Chociaż ostatnio dostawała Cruciatusem nawet za błahostki. Lecz nawet, gdyby mogła cofnąć czas, nie przestałaby spotykać się z Potterem. On jest dla niej całym światem. Kiedyś wiecznie opłakiwała Cedrika. Rozpaczała cały czas i załamywała się. Teraz zrozumiała, że czekają wszystkich ciężkie czasy. Nie jedna, bliska osoba zginie. Od kiedy jest torturowana w domu, już nie płacze. Przyrzekła sobie, że będzie silna. Nie złamie się, choćby nie wie co. A pomaga jej w tym myśl, że kiedyś pokonają Voldemorta i będzie szczęśliwa z Harrym. Z chłopakiem, który ją kocha, zupełnie nie świadomy tego, że jej rodzice służą temu, który chce go zabić. I o tym najbardziej bała mu się powiedzieć. Bała się, że jeśli się dowie, zerwie z nią. Chciała ratować tą miłość, ale wiedziała, że nie może go okłamywać, źle czuła się z tą myślą. Była pewna jednego: zrobi wszystko, aby być z Wybrańcem. Będzie walczyła po jego stronie, będzie w stanie nawet zabić tych, którzy chcą jej przeszkodzić w normalnym życiu.
  Odwróciła się na drugi bok, zamknęła oczy i mimo tego, że była dopiero osiemnasta, zasnęła.



~*~



Tak do końca dobiegł rozdział dziewiąty. Oczywiście, jak zawsze, liczę na komentarze i przyjmuję krytykę. Nie jestem jakąś pisarką, więc musicie mnie też zrozumieć. Jeśli chcecie być INFORMOWANI o rozdziałach, proszę Was o Wasze numery GG, tak po prostu będzie mi łatwiej i szybciej do Was pisać. Jeśli nie macie gadu, możecie śledzić wpisy na facebooku, na stronie ‘ Jeszcze jeden Weasley? Mnożycie się jak gnomy. ‘ , gdzie zawsze dodaję notkę z informacją, o nowym rozdziale. Możecie też podawać adresy swoich blogów, postaram się Wam wysyłać informacje. Jeśli nie dotrą, przepraszam.

(Jeśli podajecie gg, musicie odznaczyć opcję „Nie pokazuj wiadomości od nieznajomych”, a następnie dodać mnie do kontaktów)


Był wcześniej Draco, potem był Fred, więc wreszcie postanowiłam wprowadzić wątek z Cho i Ginny & Diana. Wiem, że większość z Was nie lubi Cho, ale właśnie dlatego postaram się w tym opowiadaniu przedstawić ją w innym świetle. Jako osobę cierpiącą, lecz silną,  a nie wiecznie rozpaczającą i płaczącą. Mam nadzieję, że USZANUJECIE moją decyzję o wystąpieniu Chang w tym opowiadaniu.



Jeśli czegoś nie rozumiecie w mojej historii, piszcie w komentarzu :D



PROSZĘ O NAPISANIU W KOMENTARZU, JEŚLI WIDZICIE GDZIEŚ BŁĘDY.
i w którym akapicie i jakie słowo. Ciężko mi je wszystkie wyłapać, chociaż się staram. Tak szybko chcę dodać rozdziały, że nie jestem w stanie wszystkiego zauważyć. Z góry dziękuję.


* - według mojego opowiadania, na Wielkanoc również wraca się do swoich domów (na tydzień). 

30 komentarzy:

  1. To była Hiszpania?! W takim razie przepraszam za poprzedni komentarz. :) mam pytanie : jeśli matka Hermiony jest Black, to czy nie jest ona spokrewniona z Draconem? Ja tam lubię Cho :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Moonstone - są spokrewnieni. W rodzie nawet Blacków kuzyni byli małżeństwem, z powodu małej ilości czarodziejów czystej krwi :) Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, zapraszam do notki organizacyjnej, gdzie jest drzewo genealogiczne Blacków, na którym wszystko jest widać :) Lecz Hermiona i Draco nie są bardzo bliską rodziną, spokojnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna notka :) cieszę się że już przeniosłaś bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech będzie więcej Dramiony <3 czekam na następną :*:*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hoho ciekawie jest nie ma co ;D
    Jestem wierną fanką Dramiony ale Fremione też lubię zrób coś żeby nasza Mionka wybaczyła Draco chodź na chwilę bo uwielbiam ten parring ^^
    Pozdrawiam Scarlett ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka wspaniała, chociaż w pewnym momentach wydawało mi się, że było dużo powtórzeń imion i były stawiane za często kropki, jednak to szczegół ;)
    Radzę Ci stworzyć podstronę, gdzie będzie lądował SPAM bo tak to nie odpędzisz się o niego pod notkami oraz usunięcie weryfikacji obrazkowej w Ustawienia, Posty i Komentarze (bo to strasznie utrudnia komentowanie) ale to tylko jeżeli będziesz chciała, twój wybór ;)
    Ja jakoś mimo sentymentu do Dramione to w tym opowiadaniu wolę Fremione.
    Bardzo mi się podoba też kwestia z Cho Chang, ciekaw jestem jak ona da radę...
    PS. widzę, że moja notka za bardzo Ci się nie spodobała, mam jednak nadzieję, że będziesz czytać dalej moje opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczyna się z tego robić melodramat typu "M jak miłość". Nikt nie jest z tym kogo kocha, a jak jest to i tak wszystko się pieprzy. Mam nadzieję, że szybko jednak się ułoży i Fred będzie z Hermioną, Harry szczęśliwy z Cho (której faktycznie nie lubię), a co do reszty, to nie wiem.
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że Tobie nic nie pasuje w tym opowiadaniu. Może to takie moje wymysły, ale...
      Taki był jego cel: aby każdy miał jakieś pragnienie, jak mówi tytuł. Chyba to lepsze, niż gdyby każdy był szczęśliwy i nic się nie działo. Wszystko po kolei. A co do 'M jak miłość', to nie oglądam takich bzdur, ani innych seriali. Pomysły biorę z głowy i lubię zamieszanie. Jeszcze się wszystko wyprostuje (choć może nie wszystko) i liczę na to, że wreszcie Ci się spodoba akcja.

      Usuń
    2. Jeśli piszę komentarz, to po to by wyrazić swoją opinię, co nie znaczy, że zaraz opowiadanie mi się nie podoba (gdyby mi się nie podobało, to bym nie czytała).
      Pisząc "melodramat typu M jak miłość" nie chodziło mi o to, że się wzorujesz na serialach (głupi by się chyba tylko wzorował, bo też uważam, że to bzdury), tylko, że mi się to tak kojarzy. Czekam na wyprostowanie akcji. Jeśli wolisz powiadamiać o nowych rozdziałach na gg, to mój numer: 44187245.

      Usuń
    3. Każdy odczuwa to inaczej, w każdym razie dziękuję za krytykę, mimo, że mam sporo błędów, to moje pierwsze opowiadanie, lecz pisarką nigdy nie będę... będę powiadamiała na gg. ;)

      Usuń
    4. A skąd wiesz, że nie będziesz? Może akurat. Moje opowiadanie też nie jest świetne, ale przecież po to piszemy- by się szkolić.
      Dobra, koniec komentarzy pod tym rozdziałem, bo robi się SPAM.

      Usuń
  8. wow! no to zaczyna się dziać. Z niecierpliwością czekam na następny :) więcej Fremione poproszę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na kolejny rozdział jeżeli tylko masz ochotę, bo nie wiem czy mam Cie informować o nowościach czy nie
    www.historiahilaryrose.blogspot.com
    PS. przepraszam, że zostawiam to pod notką, ale nie widzę żadnej strony na to przeznaczonej

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Cho. Im więcej jej tym lepiej :3
    Nie jest ona co prawda z Draco, ani z Luną.. No, ale lepszy rydz niż nic.
    Nie podoba mi się wątek z tym, że Irma i Crouch są rodzicami Hermiony. Wolałabym, aby było to kłamstwem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaczyna się dziać. Ja nie zauważyłam żadnych błędów. Podoba mi się to że piszesz o uczuciach głównych bohaterów, chociaż jakbyś tego nie pisała była by taka nutka tajemniczości. Np. z Draco. Proszę o informowanie o nowych notkach moje gg to : 6642810 ~Jasmin

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć. A więc przeniosłam się na blogspota, granger-land.blogspot.com, pozmieniałam notki i jest ok. dzięki za taką dobrą radę ;) czytam twojego bloga i na prawdę mnie zainteresował, czekam na następne notki, pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie pozostaje mi nic innego, niż tylko napisać, że jest dobrze :)
    Są gdzieniegdzie małe literówki, ale najbardziej rażą błędy typu "tą drogę", gdzie powinno być "tę drogę" itp. Po za tym okej, czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Ciekawa jestem, jak przedstawisz Cho :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę wspaniały rozdział. Podejrzenia Diany są słuszne, a Fred powinien zachować się wobec niej fair i mam nadzieję, że rozmowa z bratem dała mu do myślenia. Nie może przecież być z Dianą, jeśli kocha Hermionę. Ginny nie powinna być zazdrosna, przecież wie, że Harry i Hermiona się przyjaźnią ;) No i wypowiedź z perspektywy Draco bardzo mnie zaciekawiła ;) Informuję, że przeniosłam blog www.roseandscorpius.blog.onet.pl na www.weasley-diary.blogspot.com . 3 rozdział pojawi się za tydzień. Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  15. nie wiem komu mam kibicować. Hermionie i Fredowi czy Hermionie i Draco... w sumię to zawsze najbardziej lubiłam Draco, ale jakoś szkoda mi Freda bo widać że nadal kocha Mionę. A i nie wyobrażam sobie jak rodzice Cho mogą ją tak traktować... jestem ciekawa rozwoju wydarzeń.

    http://recklessxrelentless.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. 40302366 - Jeśli byś mogła jeszcze mnie powiadamiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny blog <3 Wpadałam na niego przez twojego fanpage. Masz talent do pisania. Ommm mam nadzieję, że Hermiona będzie z Fredem. *.* Jest bardzo mało blogów o tym parringu, a jeśli już są - to niedokończone ;x Gdy czytałam o tym, jak Fred zareagował na ten pocałunek to myślałam, że się popłaczę ;3 Ich tok myślenia jest dziwny xd. Fred i Hermiona kochają się, ale nie mogą być razem. Podobnie z Draco. Zamieszanie na maksa. ;D Ciekawie, ciekawie ;3 Proszę o informowanie mnie o rozdziałach na gg ;) 6647311

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, kurcze, ale to genialne *.*
    nie moge doczekać się więcej!
    pisz szybko :*
    :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Wooooooow! Wszystkie 9 rozdziałów przeczytałam jednym tchem. Hermiona i Draco? Znana i bardzo lubiane przeze mnie. Hermiona i Fred? Nowe jak dla mnie. Zakochałam się w tej parze. Skrycie mam nadzieję, ze to właśnie z nim będzie Miona.♥ I mam nadzieję, iż Fred niedługo zerwie z Dianą a Hermiona przeciwstawi się swoim biologicznym rodzicom. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jeśli mogłabyś mnie informować, byłabym bardzo wdzięczna. :)

    [sposob-na-huncwota.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  21. chciałabym być informowana o rozdziałach :) 26202195

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja za to bardzo chcę by Dracon rozwiązał problem z Czarnym Panem, ochronił Harryego (z miłości do Hermiony) i był z nią dalej szczęśliwy ^^ Wydają się być idealną parą i tyle :P Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały, wpadnij też do mnie na mirtillo-gatto.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziwi mnie dalsze nazywanie ja szlamą, skoro nią nie jest :)

    OdpowiedzUsuń
  24. mój numer gg: 43279951
    chciałabym byc informowana o nowych rozdziałach ;)
    -Menia 123

    OdpowiedzUsuń
  25. hej. chcialam tylko napisac, ze jestes genialna. ubostwiam te opowiadania <3 prosze o powiadomienia na nr. gg 34755161, z gory dziekuje
    pozdrawiam i zycze weny ~rusałka15 ;*

    OdpowiedzUsuń

© All rights reserved. Designed by grabarz from WioskaSzablonów. Powered by Blogger. | X X X X