piątek, 19 lipca 2013

25. W potrzasku

~ Jedną z najpotężniejszych przeszkód 
w budowaniu szczęścia jest zawiść. ~
- Bertrand Russell


Siedzieliśmy w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Czekaliśmy zniecierpliwieni na dwójkę, która miała nam wszystko wyjaśnić. Ron nie chciał pisnąć słowem. Zaraz potem mieliśmy iść do profesor McGonnagal, aby podpisać niezbędne papiery. 
Szybciej, George. 
- Mógłby się pospieszyć, obiecałem Dianie, że spędzimy ten dzień razem. W końcu są walentynki - odparł zdenerwowany Weasley, zaciskając mocniej palce na poduszce. 
Ginny obrzuciła go zaintrygowanym spojrzeniem, Harry bawił się palcami wyginając je, a ja grałam z Fredem w mugloskie karty, które ukradł swojemu tacie w czasie sprzątania poddasza. W tym momencie do środka weszła Diana, po czym usiadła na podłodze i westchnęła. 
- Będą za pięć minut. Angelina nadal nie może się pozbierać. Nie wiem co się stało, ale jest cała zapłakana, choć George pociesza ją jak może... 
Dziewczyna spojrzała na Rona, po czym posłała mu blady uśmiech. 
- Mam króla, wygrałam! - wykrzyknęłam rzucając na kupkę ostatnią kartę. 
- To niemożliwe! - jęknął Fred, robiąc obrażoną minę. - Nie daruję ci tego! - krzyknął, po czym dostałam poduszką. 
Chciałam w niego odrzucić, lecz schylił się, przez co trafiłam Harry'ego. Tak właśnie zaczęła się wojna na poduszki. Pióra latały wszędzie, a my potykaliśmy się i wywalaliśmy. W takim stanie zastali nas George z Angeliną. Zauważyłam, że kąciki ust dziewczyny nieco uniosły się ku górze. 
- Przestańcie, spokój idioci! - odparł bliźniak, po czym czule przyciągnął dziewczynę do siebie. 
Wszyscy jak na zawołanie usiedliśmy na kanapach i fotelach, wciąż zanosząc się śmiechem. 
- Chcieliśmy wam coś powiedzieć - zaczęła cicho, niemalże szeptem ciemnoskóra dziewczyna. Nadal była zapłakana, a jej oczy się szkliły. 
- Chodzi o to, że... oświadczyłem się Angelinie. Za miesiąc planujemy wesele. Wszyscy jesteście zaproszeni! 
- Gratulacje! - wykrzyknęliśmy. To była taka wspaniała wieść! 
- Ekhem - odchrząknął Ron, po czym pomachał ręką, jakby kogoś ponaglał. 
- No cóż, jest jeszcze jedna wiadomość... - zaczął George. 
- Jestem w ciąży - przerwała Johnson, a wszystkich zamurowało. Nagle Ginny zaczęła piszczeć i klaskać w dłonie. 
- Och, to cudownie! To na pewno będzie dziewczynka! Już sobie wyobrażam chrzciny tej małej... Damy jej na imię Olivia! Albo nie, lepiej Layla, bo Olivia będzie się kojarzyło z Oliverem Woodem…
Wszyscy parsknęli śmiechem. Dalej nie słuchałam. Poczułam wspaniałe iskierki. To Fred dotknął mojej dłoni. Spojrzałam na niego i zatraciłam w orzechowych tęczówkach. Poczułam falę ciepła zalewającą moje serce. 
Freddie, mój przyjacielu. 
Nawet nie wiesz, ile ci zawdzięczam. 
Zauważyłam, że wszyscy podeszli, by pogratulować parze. Angelina pokazała swój piękny pierścionek zaręczynowy. W tym momencie usłyszałam szept bliźniaka: 
- Zmywamy się stąd? Chciałbym ci coś pokazać. 
Skinęłam głową na znak zgody, po czym po cichu opuściliśmy pomieszczenie. Po kilku minutach znaleźliśmy się w przytulnym pokoju Freda. Dokładnie pamiętałam wieczór, kiedy ponad dwa tygodnie temu siedziałam tutaj i rozpaczałam z powodu zdrady Dracona. Teraz czułam, jakby od tego czasu minęły lata. Już tak nie bolało, już odeszło. Miłość do Ślizgona została zastąpiona poczuciem bezpieczeństwa i przyjaźnią, którą darzyłam Weasley'a. 
Zauważyłam, że chłopak szuka czegoś w wielkim regale pełnym książek. Zrobiłam kilka kroków i rzuciłam się na miękkie łóżko. Zacisnęłam palce na gładkiej pościeli i zaczęłam się śmiać. Śmiać jak opętana. Rudowłosy spojrzał na mnie ze zdziwieniem i uniósł w górę lewą brew. Pokiwał lekko głową, po czym kucnął z nieśmiałym uśmiechem i zaczął dalej czegoś szukać. Wyjął jakiś opasły tom, po czym zdmuchnął z niego kurz. Teraz małe pyłki migotały w blasku słońca wlewającego się do środka przez duże okno. Mimo połowy lutego, dzisiejszy dzień był w miarę ciepły. Może to z powodu walentynek? Nie wiem. 
Weasley otworzył opasłą księgę, w której zobaczyłam... dziurę. na samym środku kartek był wycięty wielki prostokąt, gdzie wciśnięta była mniejsza książeczka. Chłopak wyjął ją, a duży tom odrzucił gdzieś na bok. Podszedł bliżej i szepnął: 
- To była moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Mama przysłała ją miesiąc temu. Mam nadzieję, że ci się spodoba... 
Spojrzałam na okładkę i od razu rozpoznałam tę książkę.

Za oknem było ciemno, widoczna była jedynie rozłożysta korona wielkiego dębu, zarysowana na tle nieba pełnego gwiazd. Rzuciłam torbę na jedno z łóżek i przeszłam się po pokoju. Przejechałam dłonią po opasłych grzbietach książek. Były w śród nich takie tytuły jak "Magiczne sztuczki", "Wstrętne gry i zabawy", "Przydatne dowcipy na wrogów", czy też "Wielka księga uroków". Już miałam odejść, gdy nagle ujrzałam na dole jakąś książkę. Na pewno już ją gdzieś widziałam. Wzięłam lekturę do ręki i przeczytałam tytuł: "Roszpunka". To moja ulubiona mugolska książka z dzieciństwa! Czytałam ją co wieczór, gdy miałam pięć lat. Opowiada ona o dziewczynie, która została zamknięta w wysokiej wieży bez wyjścia, przez złą czarownicę. Gdy dorosła, pewien książę przybył i ją uratował. Wkrótce pobrali się, po czym książę i królewna żyli długo i szczęśliwie - jak w prawie każdej bajce. Otworzyłam książkę na pierwszej stronie, była podpisana imieniem Freda. Zaczęłam czytać. Siedząc po turecku na podłodze, wspominałam czasy dzieciństwa, gdy jeszcze nie miałam pojęcia o magii. Skąd do licha ta powieść znalazła się w zbiorach bliźniaków?! Zapytam ich przy najbliższej okazji. Doszłam do końca historii, przewróciłam ostatnią kartkę, spodziewając się słowa 'koniec', lecz zamiast tego, ujrzałam... moje własne zdjęcie! Było wklejone na samym końcu. Uśmiechałam się na nim szeroko, ubrana byłam w kremową sukienkę i stąpałam boso po trawie na łące przed Norą. To było w te wakacje. Pod zdjęciem zgrabnym pismem były napisane słowa: "Zawsze będziesz moja królewną, Hermiono". Po policzku spłynęła mi samotna łza.

W tym momencie nie wytrzymałam. Rzuciłam się Fredowi na szyję i mocno go przytuliłam. Dziękowałam Merlinowi, że jest przy mnie i mnie ochrania. Tak bardzo go kochałam! Był moim przyjacielem i czułam, że mnie obroni. Jak książę Roszpunkę. Będzie ze mną choćby nie wiem co. A ja z nim. 
Jak dobrze mieć takiego przyjaciela... 

~*~

Z Fredem spędziłam resztę dnia. Wracałam do Pokoju Wspólnego, przez drogę przeglądając książkę. Jak dobrze, że jestem prefektem i nie mogę dostać szlabanu za wałęsanie się po zamku po dwudziestej drugiej! Już byłam prawie pod portretem Grubej Damy, gdy doszłam do końca opowieści. Tak, jak podczas krótkiego pobytu w Norze, tak samo teraz na końcu znajdowało się moje zdjęcie. Te same słowa napisane czarnym atramentem wywołały u mnie łzy. 
Szczęścia? Bo mam takiego człowieka blisko siebie? 
Zawodu? Bo możliwe, że przyjaciel czuje do mnie coś więcej? 
Chyba postawiłam sprawę dość jasno.
To tylko i wyłącznie przyjaźń
Więc dlaczego traktuję go inaczej, niż Harry'ego czy Rona? 
Nie, to nie możliwe... 
Walentynki to straszny dzień. Wszystko widzi się w innym świetle. Sen. Potrzebuję snu.
Weszłam cicho do Pokoju Wspólnego. Siedzieli tam moi znajomi, więc przeszłam niezauważalnie i popędziłam schodami na górę do dormitorium. Nie miałam ochoty się z nimi widzieć. Byłam zbyt zmęczona, żeby z kimkolwiek rozmawiać. Trzasnęłam drzwiami i chciałam się rzucić na łóżko, gdy zauważyłam, że coś na nim leży. Podeszłam bliżej. 
Róża. 
Czarna róża
I karteczka z dopiskiem. Jedno słowo, a tyle myśli na raz. Tyle wspomnień, tyle sprzecznych uczuć. 
"Żałuję." 

~*~

            Minął ponad tydzień od święta czternastego lutego. Zdążyłam już zapomnieć o czarnej róży, którą dostałam tamtego dnia. Od Dracona. Dokładnie pamiętam ten krzew w jego posiadłości. W życiu nie widziałam takich pięknych kwiatów, wyzwalających radość i pocieszenie, a jednocześnie tak dołujących, przyciągających złą energię. Ten prezent musiał być od niego. Wiedział, że się domyślę. 
Dzień później wszyscy podpisaliśmy papiery u McGonnagal, które zwalniają nas ze szkoły, abyśmy zdążyli przyszykować się do ślubu przed Wielkanocą. Wyjedziemy dwa tygodnie wcześniej.* Pani Weasley chciała, aby George i Angelina pobrali się jak najszybciej, ponieważ boi się, że później przyszła panna młoda nie zmieści się w sukienkę ślubną swojej matki. Dzidziuś miał już miesiąc. Wszyscy strasznie się cieszyli. Angelina nadal płakała, lecz już rzadziej. Bała się swojej przyszłości. Czy sobie poradzi w roli matki i żony? Była młoda... Jej rodzice i państwo Weasley wspierali ją, pisząc listy i zapewniając, że będzie dobrze. Skończyła już Hogwart i czekała do zakończenia roku szkolnego na dyplom ukończenia dodatkowego kursu, tak jak reszta Ósmych klas. 
Był piątek, lekcja profesora Filtwicka, jedna z moich ulubionych. Siedziałam w ławce z Dianą i ćwiczyłam zaklęcie Aquamenti. Prawdę mówiąc, opanowałam je już w trzeciej klasie, więc tym razem tylko podpierałam głowę na dłoni, łokieć oparłam na ławce i z przymrużonymi oczami celowałam różdżką do wiadra z wodą, który po chwili czyściłam. Powtarzałam tę czynność do znudzenia, aż wreszcie przypadkowo ochlapałam Seamusa. 
- Ups! Przepraszam, to było niechcący! - powiedziałam do chłopaka i natychmiast go osuszyłam. 
- Panno Granger, widzę, że opanowała pani zaklęcie. Może pani zacząć pracę domową. Opisać zaklęcie Aquamenti, jego skutki i zastosowanie - rzekł niski czarodziej, kręcący się obok mojego stolika. Musiał stanąć na palcach, żeby zajrzeć na mój pulpit. - Praca ma zająć minimum jedną rolkę pergaminu. 
- Dobrze, panie profesorze - odparłam, po czym wyjęłam papier, pióro i atrament z torby. 
- Psst! Hermiono! - usłyszałam po chwili cichy głos. Odwróciłam się do Parvati Patil i spojrzałam na nią pytająco. - Będziesz jutro na meczu Quidditcha? 
  Przytaknęłam powoli dziewczynie, po czym odwróciłam się z powrotem. Nie napisałam już ani słowa więcej. Popatrzyłam za okno, w oddali widać było boisko i pętle ustawione na wysokich słupach. Myślałam o meczu Slytherinu i Hufflepuffu.
- Parvati - szepnęłam. 
- Hmm? - Spojrzała na mnie pytająco. 
- Chyba jednak nie pójdę. 

~*~

Draco Malfoy zdawał sobie sprawę z tego, że źle robi. Niestety. Klamka zapadła. Podał kiedyś Blaise'owi mapę ze sposobem przedostanie się do Hogwartu. Teraz może już tylko trzymać się planu matki. Już wkrótce rozpęta się piekło. 

~*~

Następnego dnia wstałam dość późno. Do meczu zostało pół godziny. Nie wybierałam się na niego, a powód był oczywisty: Malfoy. Nie chciałam na niego patrzeć. I tak unikałam go jak mogłam. Po co mam sprawiać, żeby wspomnienia wracały? Zresztą, wkrótce egzaminy, musiałam się przygotować. Znalazłam w bibliotece bardzo ciekawą lekturę. Tak więc wstałam, ubrałam się i wyszłam na pusty korytarz. Zbiegłam do Wielkiej Sali, gdzie już prawie nikogo nie było, złapałam trzy tosty i ruszyłam w stronę biblioteki. Pani Pience chyba również tym razem wybierała się na mecz, gdyż włożyła szalik i poganiała mnie w wyborze książki. Trudno, będę musiała poczytać w Pokoju Wspólnym. Wzięłam do ręki "Największe tajemnice Hogwartu" i ruszyłam śmiało przed siebie. Wokół panowała cisza, a ja stałam się dziwnie niespokojna. Wyjrzałam zza zakrętu i stanęłam jak sparaliżowana. Wszyscy byli na meczu. Nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. 
Byłam w potrzasku. 
Kilka metrów przede mną, odwrócona tyłem stała Bellatrix Lestrange, a kawałek dalej wychodzili kolejni śmierciożercy, patrząc na szczęście w przeciwnym kierunku. Szybko zniknęłam za zakrętem i pobiegłam najciszej jak umiałam. Na piętrze wyżej ruszyłam już bardzo szybko. Do Pokoju Życzeń. Gdy byłam na miejscu, główkowałam, jak powiadomić resztę, że słudzy Czarnego Pana przedostali się do zamku i zapewne zastawią zasadzkę. W tym momencie wpadłam na pomysł.
- Expecto Patronum! - wykrzyknęłam. 
Srebrzysta wydra pomknęła wprost do Albusa Dumbledore'a. 

~*~

Draco doskonale widział wszystko z góry. Matka uprzedziła go o zamiarach Czarnego Pana. Czemu nagle zapragnęła go uratować od służenia Voldemortowi? Czy postępowała słusznie? 
Nie wiedział. 
Niczego już nie był pewien. 
Miał tylko jeden cel: Odlecieć na miotle, dopóki mógł. Miał uciekać, gdy tylko śmierciożercy zaatakują. Zabierze matkę jak najdalej stąd i schowają się. Ona musi być bezpieczna. Zależało mu na niej najbardziej na świecie. 
Kochał ją
Nie tak, jak Greengrass, z którą związał się, aby pewna Gryfonka była zazdrosna. 
Kochał prawdziwie
W tym momencie ujrzał srebrnego patronusa, który zatrzymał się przed dyrektorem i przekazywał informacje. Mężczyzna natychmiast wstał i kazał nauczycielom ewakuować wszystkich uczniów. 
To był idealny sygnał. Draco odleciał jak najszybciej poza granice szkoły. Tam zapewne czeka na niego Narcyza, skąd mają się deportować. 

~*~

Gdy tylko rozpoczęło się zamieszanie, a każdy biegł w swoją stronę w panice, Fred pobiegł pierwszy w stronę Dumbledore'a. Od razu rozpoznał tę wydrę. Hermiona jako jedyna została w zamku. Jest w niebezpieczeństwie! 
- Profesorze! - krzyknął, stając przed nim. 
- Panie Weasley, proszę uciekać razem z innymi. Nauczyciele się wszystkim zajmą... 
- Tam jest Hermiona, prawda? Co się dzieje, proszę mi powiedzieć! 
Starzec spojrzał w oczy chłopaka i zauważył w nich błysk czułości i zmartwienia. Wiedział, że Fred martwi się o Gryfonkę, wiec uległ jego prośbie. 
- Do zamku wdarli się śmierciożercy. Panna Granger jest w Pokoju Życzeń. Przesłała wiadomość patronusem, na razie jest bezpieczna. Spróbujemy jak najszybciej ściągnąć ją do nas. 
- Ale jak oni się dostali do środka? - zapytał zdziwiony chłopak. 
- Panna Granger przekazała, że prawdopodobnie przez jedno z tajemnych przejść w zamku. Wie pan coś o tym? 
- Zostało tylko jedno. Tunel do Miodowego Królestwa... - wyszeptał. 
Cholera. 
Powinien z nią zostać w szkole… 
Ona może zginąć!
A wtedy nigdy sobie tego nie wybaczy. 

~*~

*Przypominam, że na Wielkanoc również wraca się do domów, dlatego tak wynikło z tekstu ;)

Kolejny rozdział zakończony ;)
To może przygotuję Waszą psychikę na smutne dla wszystkich wieści. No dobra, dla mnie smutne. Wy będziecie udawać z grzeczności ;) Ale i tak Was kocham :D
Pojawią się jeszcze PRAWDOPODOBNIE dwa rozdziały, po czym epilog :)
Tak, to powoli koniec. Gdy mówiłam o tym, że zakończę historię, nie rzucałam słów na wiatr. 
Jakoś lekko mi się pisało, wiecie? :D 
No dobra, koniec durnej przemowy. Są wakacje, trzeba się cieszyć :D 

Liczę na Wasze komentarze. 
Ostatnio w ogóle się nie pojawiają, a to końcówka... 


17 komentarzy:

  1. Będę płakać jak skończysz i nie z grzeczności tak mówię po prostu kocham to opowiadanie <3 Jest jednym z moim pierwszych i ulubionym opowiadaniem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Naćpana_Szczęściem ♥♥♥20 lipca 2013 07:47

    Hej!^^
    Zacznę od tego, że wcale nie będę udawać smutku z powodu końca opowiadania, bo on będzie prawdziwy. Kocham to opowiadanie i nie umiem sobie wyobrazić, że to już prawie koniec.<3
    Wzruszyłam się, gdy Fred dał Hermionie swoją ulubioną książkę z dzieciństwa i gdy ona przypominała sobie, jak znalazła ją w jego pokoju. To było genialne!<3
    Jak fajnie, że Angelina i George chcą się pobrać i będą mieli dziecko! Uwielbiam scenę, podczas której mówią o tym przyjaciołom.:)
    Czarna róża? No Malfoy, pomysłowy jesteś. I jeszcze ten liścik. Dobrze, że Hermiona się tym nie przejęła, bo nie ma czym.:D
    O kurde! To się stało! Śmierciożercy są w zamku! Draco uciekł, jak zwykły tchórz. A to właśnie dzięki niemu, to piekło się rozpętało. Ja wiem, że on chce chronić matkę, ale dobrze by było, gdyby też stanął do walki. Choć na chwilę.
    Urocze jest to, że Fred tak boi się o Mionkę. Widać, ze on czuje do niej coś więcej, prócz przyjaźni. Tak bardzo bym chciała, żeby byli razem. No i mam nadzieję, że nic im się nie stanie podczas walki.
    Ale mnie zaciekawiłaś! Ja chcę ciąg dalszy, teraz! To jest super! Szkoda tylko, że zostało już tak mało do końca.
    Pozdrawiam i życzę weny!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wena jest ;) Nawet mam już początek napisany i biorę się szybko za ko0lejny rozdział, ale już jutro chrzciny mojej małej siostrzyczki *.*
      Także muszę pomagać itp, choć każdą wolną chwilę poświecam na bloggera ;) nawet na OMH rozdział dodałam! xD wyczyn ^^
      Niestety, nie dojdziemy do ślubu George'a i Angeliny w opowiadaniu, ale epilog mam nadzieję to naprawi, a jeśli nie, to zrobię jeszcze mały bonus numer 2 :D
      Malfoy się jeszcze popisze, a Freddie wykaże ;)
      Dziękuję za komentarz, jak zawsze wyczerpujący <3

      Usuń
  3. Ja też naprawdę będę się smucić! To opowiadanie było naprawdę fajne, inne i wcale nie schematyczne (nareszcie). Postacie wyszły w miarę kanonicznie, a o to właśnie chodzi. No i dużo kochanej Belli <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Wiele to dla mnie znaczy.
      Od razu pragnę przeprosić, że nie komentuję Twojego bloga, ale wezmę się za odświeżenie w czytaniu po niedzieli i wiadomośc się pojawi! ;)

      Usuń
  4. Krótko coś chyba nie? CZy tak szybko mi się czytało? Ostatnie rozdziały? Dlaczego? JA nie chce ^^
    No to się porobiło. Skąd Draco miał mapę? To wszystko przez niego? Ehhh.
    No tak, to Hermiona jest w potrzasku, tak jak w tytule. Nie będzie jej łatwo, a podejrzewam, że nie będzie siedziała tam całe życie. Wyjdzie stamtąd i wtedy rozpęta się piekło. Ale nie powiem plan mieli idealny. Wtargnąć, gdy wszyscy będą poza zamkiem. Tak własnie czułam, że jak ona zostanie w zamku,to uda jej się coś zobaczyć, kogokolwiek powiadomić.
    Dobrze, że Draco ma szanse uciec. Uważam jednak, że mógł jakoś dać znać Hermionie. Niby ją tak kocha, a nie dał jej żadnego znaku. Drań.
    Scena z Fredem wbrew pozorom romantyczna i nie wiem czemu dziewczyna się przed tym tak broni. Rozumiem, że kocha/ła Dracona, ale widać, że ona coś do niego czuje. Teraz też podejrzewam, że Dracona już nigdy nie zobaczy na oczy (albo nie tak prędko). Cieszę się, że jednak sprawa ze zdzirą się wyjaśniła, że miała tylko wzbudzać zazdrość. Podoba mi sie także fragment o Narcyzie, że ją naprawdę kocha.
    Co więcej? CZekam na wojnę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No krótko, ale to było celowe ;)
      Ostatnie rozdzziały, bo opowiadanie się kończy ;D
      No cóż, weszli do zamku i od razu mogą działać, takie wtargnięcie od środka ;p
      Wojna się zacznie niedługo. Jeśli chodzi o Twoje przypuszczenia... są dobre i złe :)

      Usuń
  5. Więc...
    po pierwsze: nie podoba mi się, że tło jest takie ciemne, trochę źle się czyta..
    po drugie: ładnie się rozkręca to opowiadanie, trochę szkoda, że chcesz je tak szybko skończyć (tzn. że może dałoby się to rozwinąć na więcej niż dwa rozdziały ;p)
    po trzecie: najlepsze jest to, że mam przeczucie, iż Hermiona nie będzie z żadnym z nich, chociaż bardzo ciężko to rozstrzygnąć, bo już tworze różne scenariusze w głowie xD
    A na koniec chciałam tylko powiedzieć (napisać), że to jest jedyny blog, który czytam prawie od samego początku i do tego komentuję ;p zazwyczaj takie czekanie na rozdziały mnie nudzi i sobie odpuszczam, więc Twoje opowiadanie musi mieć coś w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: szablon zmienię, jak tylko znajdę jakiś stosowny, bo rzeczywiście tło jest zbyt ciemne.
      Po drugie: Kończę opowiadanie, ponieważ nie wyszło tak, jak chciałam. Postacie mają słabe charaktery lub zupełnie inne, a szczególnie Draco.
      Po trzecie: Co się stanie z Hermioną - zobaczysz :D
      Dodam jeszcze, że bardzo Ci dziękuję i doceniam to wszystko. Dzięki temu czuję, że mam jeszcze jakieś szanse jeśli chodzi o pisanie opowiadań i postaram się, by następne było dużo lepsze ;)

      Usuń
  6. Super rozdział! ;) Dodaj szybko następny, chciałabym wiedzieć, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny się pisze. Bardzo ciężko mi przez niego przebrnąć, ale powoli idzie :)

      Usuń
  7. Cholera! Ja mam jednak wyczucie. 13? Serio? 0.0 Jak ten czas szybko leci..
    DO RZECZY.
    I co ja mam teraz napisać w komentarzu? Wszyscy mnie powyprzedzali (!). Wybacz, że nie będę oryginalna, ale przez moje zagapienie dopiero teraz mogę coś wystukać. Opowiadanie się rozkręca.. pod koniec(!) Bardzo mnie zasmuciłaś, że tak szybko to zakończysz, ale znam Twoje dalsze plany i chociaż wiesz co myślę o TEJ OSOBIE to i tak będę to czytać ♥ . Czytam Twój blog od początku i zostanę tu z Tobą do końca Twojej blogowej kariery (chociaż uwierz, że nie dopuszczę, aby trwała krótko). Przecież dzięki temu się poznałyśmy ^w^ .
    EJ BO SIĘ ROZKLEJĘ. Zeszłam z tematu..
    Mogłam się domyślić, że biedna Hermi będzie w potrzasku. No bo kto inny jak nie ona? Draco ma mapę.. WTH?! Skąd?! 0.0
    Oczywiście scena z Fremione być musi za to Ci dziękuję raz któryś (głupia Herma się broni przed takim ciachem !)
    Chyba mój pierwszy tak długi komentarz o.o Nic więcej nie powiem, bo i tak Ci wygarnę coś na gg . Coś jeszcze? TAK.
    Czekam na wojnę . ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no rzeczywiście długaśny :D Dwa rozdziały zmienią wiele ;d BTW, jaką mapę ma Draco? o.O
      Wojna będzie. Ciężko mi przez nią przebrnąć, ale w końcu się uda ;)

      Usuń
  8. Masz śliczny szablon piszesz bardzo lekka, co jest genialne bo bardzo szybko się czyta i łatwo przyswaja tekst. Szkoda, że 'wpadłam' na Twoj blog gdy zbliżasz sie ku koncowi, ale mam nadzieje ze to bedzie piekne zakoczenie. Scena z Fredem wyszla Ci dość... dobrze :)
    dodaję do linkow i zapraszam do siebie :)
    [traitors-kiss.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. wpadlam na nie przypadkiem i baardzo mi sie spodobalo, czekam na kolejne rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń

© All rights reserved. Designed by grabarz from WioskaSzablonów. Powered by Blogger. | X X X X