piątek, 30 listopada 2012

15. Refleksje

~ Miłość potrafi znaleźć drogę tam, 
gdzie nie ma nawet ścieżki. ~
- Eurypides



- Fred! - Ginny od dobrych pięciu minut próbowała się skontaktować z bliźniakiem. Siedzieli właśnie sami w pokoju wspólnym, było dawno po północy.
  Chłopak był zapatrzony w ogień tańczący w kominku. Rozmyślał, co takiego może dziać się w tej chwili z Hermioną. Wysyłał jej listy - nie odpowiedziała na ani jeden. Był u dyrektora, lecz ten nic nie wiedział, lub nie chciał powiedzieć. Malfoy także siedział cicho. Martwił się o nią, o to, że jest w niebezpieczeństwie. Nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby stało jej się coś złego. W końcu to on pozwolił jej wrócić do Malfoy'ów, nie powstrzymał jej. Chciałby teraz móc ją zobaczyć, choć przez moment. Być pewnym, że jest bezpieczna. Otulić ją ramieniem, pocałować...
- FRED! - wydarła się Ginny.
- T-tak?

- Krzyczę i krzyczę, a ty nic nie słyszysz! Wiem, że się martwisz o Hermionę, tak jak my wszyscy, ale na miłość boską, kontaktuj trochę ze światem!
- Przepraszam - chłopak zmieszał się. - Ginny, bo ja... ja ją... kocham. Nadal coś do niej czuję i związek z Dianą, wcale tego nie zmienił... - Rudy spłonął rumieńcem i zaczął interesować swoimi czarno-białymi adidasami.
- Wiem braciszku. Widzę to. Z resztą, Miona też zdradza swoim zachowaniem uczucia. Jestem niemal pewna, że ma wątpliwości, bo jest z Malfoy'em, ale ciągnie ją do ciebie, Freddie. Po prostu nie wie, którego z was wybrać.
- Ale jednak jest z tym parszywym gnojkiem! Nadęty kretyn, tyle czasu ją ranił, tyle przez niego cierpiała, a teraz są razem! Wielka mi miłość!
- Fred, spokojnie...
- Cholera jasna! Ginny, pomóż mi...
- Nie załamuj się! Uwierz w siebie, jestem pewna, że jeszcze karty się odwrócą. Prawdziwa miłość zawsze zwycięża, pamiętaj - dziewczyna starała się poprawić humor bratu jak tylko mogła. Był jej bardzo bliski i cierpiała widząc jego smutek.
- Eee.. Gin, mogę ci zadać pytanie?
- Jasne, wał śmiało
- Bo... Mówisz że miłość zwycięża. Jednak tobie i Harry'em się nie udało...
- A-ale dlaczego mi.. Harry... Ja nic do niego nie czuję... Przyjaciel. Tak. To tylko przyjaciel mojego brata.
- Przecież mnie nie szukasz kochana siostrzyczko. Ja to widzę, wbrew pozorom.
- Błaaaaagam, nie mów nikomu, a szczególnie Harry'emu!
- Oczywiście, ale chciałem tylko zapytać... Czy ty wciąż w was wierzysz? Nadal masz nadzieję? - zapytał szeptem Rudy, wpatrując się w płomienie, wesoło trzaskające w kominku. Nie patrzył na siostrę, ale wiedział, że jest teraz smutna. Po chwili zastanowienia się powiedziała:
- Wiesz, ja zawsze miałam nadzieję, że w końcu coś nas połączy. Mimo to, on ma kogoś innego...
- Słyszałem.
- Wiesz może co to za dziewczyna? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Nie powinnaś wiedzieć... Z resztą i tak bym ci nie powiedział - spojrzał na nią. - To dla twojego dobra! Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz - dodał, widząc jej pełne wyrzut spojrzenie.
- Freddie!
- Obiecałem Ronowi, że się nie wygadam! - bronił się chłopak.
- Och, dajże spokój. Dobrze wiesz, że i tak się dowiem prędzej czy później. Lepiej od ciebie niż od jakichś wytapetowanych barbie, plotkujących na korytarzach i szczerzących się do każdego chłopaka.
- No dobrze. Tylko proszę, nie łam się. To... Cho Chang.
- Że co proszę?!
- No... Tak.
- To mi się chyba śni. Pamiętasz jak oni się kłócili?
- Wiele osób uważa, że ona się zmieniła, jest zupełnie inna. Z tego co wiem, już od dawna się spotykają.
  Młoda Weasley'ówna nic nie odpowiedziała, tylko schowała twarz w dłoniach. Fred widząc to, przysunął się do niej i objął ją ramieniem.
- Będzie dobrze, Gin - powiedział, słysząc jej cichy szloch.



~*~



  Wysiadłam z Błędnego Rycerza z wyrazem ulgi na twarzy. Od Nory dzieliło mnie zaledwie kilka kroków. Ruszyłam śmiało w stronę domu zanurzonego w całkowitej ciemności. Zapukałam cicho do drzwi. Cisza. Powtórzyłam czynność trochę głośniej i po około minucie usłyszałam kroki wewnątrz mieszkania, zapaliło się światło i rozległ szczęk otwieranych drzwi.
- Oh mój Boże! Hermiono! - już po chwili pani Weasley uwiesiła się na mojej szyi.
- Dobry wieczór - powiedziałam, ledwo oddychając. Wreszcie Molly mnie puściła.
- Co ty tu robisz kochaniutka w środku nocy?!
- To długa historia - rzekłam.
- Chodź do środka, bo mi tu zmarzniesz na śmierć! Gdzie ty masz szalik? Jeszcze mi się tu rozchorujesz! - matka rudzielców wpuściła mnie do środka. Weszłyśmy do pięknego salonu Weasley'ów, o czerwonych ścianach i z miękkim, puchowym dywanem na środku drewnianej podłogi. Usiadłyśmy przy stole, a moja towarzyszka machnęła różdżką i po chwili przed nami pojawił się talerz z kanapkami i dwa parujące kubki herbaty.
- No więc, opowiadaj Hermiono.
- Pamięta pani jak byłam tutaj na sylwestrze? Gdy wróciłam do Malfoy'ów, tam był... L-lord Voldemort.
- Ohh! - Molly krzyknęła a jej kubek rozbił się o podłogę, rozlewając zawartość. Jednym machnięciem różdżki naprawiła naczynie, a drugim przywołała nową herbatę. - Nie wymawiaj tego imienia! To okropne!
- Przepraszam. I wtedy moi rodzice...
- Jacy rodzice Hermiono? Przecież to mugole...
- Irma Black i Barty Crouch. Nadal mi ciężko w to uwierzyć. Okazało się, że oni są moimi biologicznymi rodzicami, lecz gdy tylko się urodziłam, stary Crouch porwał mnie i oddał Grangerom. Teraz, gdy mnie odzyskali, chcieli mnie zatrzymać.
- To nieprawdopodobne! Ale jakim cudem... A więc to dlatego śmierciożercy napadli Grangerów...
- Słucham?!
- Wiec nie słyszałaś?
- C-co z mamą i t-tatą? - zapytałam łamiącym się głosem.
- Hermiono, ja... - pani Weasley jakby chciała coś powiedzieć, lecz się powstrzymała. Wstała od stołu. Patrzyłam jak szuka czegoś w jednej z szuflad. Po chwili przyniosła stare wydanie Proroka Codziennego. Pokazała mi artykuł, który szybko przeczytałam. W kącikach oczu zaszkliły mi się łzy, które już po chwili spływały po bladych jak pergamin policzkach. Czułam smutek i złość. Żal i rozgoryczenie. Jak oni mogli?! Nasłali śmierciożerców, aby zabić moich rodziców! W tej chwili opanowała mnie żądza zemsty. Pragnęłam zadać ból tym ludziom, a raczej potworom. Wstałam, przewracając krzesło, po czym podeszłam do kominka i ze złością wrzuciłam gazetę do ognia. Jeszcze przez chwilę widać było zdjęcie domu, nad którym widniał Mroczny Znak.



~*~



  Pewien blondyn szedł korytarzem Hogwartu rozmyślając o swojej dziewczynie. Wpadł ostatnio na pomysł, który właśnie zamierzał zrealizować. Obok jednej z klas natknął się na wysoką postać.
- Więc jednak jesteś, Weasley.
- Dobrze wiesz Malfoy, że nie robię tego dla ciebie, tylko dla mojego brata, wiec lepiej się streszczaj.
- Masz co potrzeba?
- To ma wrócić do mnie. Harry mnie zabije, jak się dowie, że jednak nie wziąłem tego dla siebie - powiedział Gryfon, podając Draconowi jakiś dziwny w dotyku materiał.
- Dobra, dobra, zwrócę w nienaruszonym stanie. To teraz wypełnij swoją część planu.
- Jasne. Gdzie go odciągnąć?
- Nie wiem, zrób coś, żebym miał przynajmniej pół godziny. Znasz hasło?
- Ślimaki-gumiaki. Dobra, to ja idę.
  Draco spojrzał za rudowłosym chłopakiem znikającym za rogiem korytarza. Włożył szybko pelerynę niewidkę i podążył za nim. Schował się za jedną ze zbroi naprzeciwko tajemnego wejścia do gabinetu dyrektora. Po kilku chwilach pojawiły się dwie postacie.
- Panie Weasley, gdzie idziemy?
- Zobaczy pan, to ważne. Chodźmy tędy - czarodzieje zniknęli za zakrętem.
  Blondyn szybko wyszedł z kryjówki, wypowiedział hasło i dostał się do gabinetu. Był tu już wcześniej. Nic się nie zmieniło w tym pokoju: nadal na ścianach wisiały obrazy dawnych dyrektorów, którzy teraz smacznie spali w swoich ramach, a na żerdzi siedział piękny feniks Fawkes. Chłopak podszedł do biurka, na którym leżał stos dokumentów. Zaczął je przeglądać - nic ciekawego. Sprawdził szufladę, w której leżało jedynie pióro i pusty pergamin. Chciał zajrzeć do szafy, stojącej obok. Pociągnął za drzwiczki, lecz nie ustąpiły. Zrezygnowany zabrał się do szukania czegoś w regale, stojącym po drugiej stronie pokoju. Sterty papierów na temat szkoły i ministerstwa. Nadal nie znalazł przydatnych informacji, a czas pędził nieubłaganie. Przejrzał książki, szuflady - nic. Wreszcie usiadł na jednym z  krzeseł i zaczął się rozglądać. Postacie na portretach nadal spały, a nawet jeśli by się przebudziły, miał na sobie pelerynę niewidkę, więc nie zauważyłyby go. Fawkes także był pogrążony w śnie. Nieco dalej zauważył Tiarę Przydziału. Wstał i podszedł do niej. Leżała na lekko zakurzonej półce. Obok niej zauważył coś, co przykuło jego uwagę - list. Ciekawość zwyciężyła, więc wziął go do ręki i zaczął czytać.



Państwo Chang! 

Chciałbym z Państwem porozmawiać na temat Waszej córki Cho. Chodzi o jej stan psychiczny i częste nieprzygotowanie do zajęć. Myślę, że może mieć jakieś problemy. Proszę o pilny kontakt i spotkanie w terminie dziesiątego stycznia. 


Albus Dumbledore. 




  Draco odłożył list. Dziesiąty stycznia? To już pojutrze! Ale o co chodzi z Krukonką? Czyżby dyrektor coś podejrzewał? Faktycznie, ostatnio nie wyglądała najlepiej, gdy spotykał ją na korytarzu lub w Wielkiej Sali, lecz nie zwrócił na to zbytniej uwagi - za bardzo pochłonęła go sprawa Hermiony. Niestety, nie znalazł o niej żadnych informacji. Skierował się w stronę drzwi, gdy nagle coś upadło z głuchym hukiem na podłogę. Podszedł bliżej, i zobaczył mały kuferek. Widocznie spadł z półki obok. Podniósł go, otworzył i kompletnie go zamurowało. Po chwili otrząsnął się, odłożył szybko rzecz na miejsce i wyszedł cicho z pomieszczenia. Gdy był już na korytarzu, puścił się biegiem na dół do Sali Wejściowej. Oparł się o marmurową ścianę i zamknął oczy. Oddychał szybko, a w gardle czuł wielką gulę. Dumbledore zna jego tajemnicę.



~*~



  Odetchnęłam głęboko. Wreszcie wszystko z siebie wyrzuciłam. Opowiedziałam dokładnie (pomijając sprawę z Draco) co się wydarzyło. Pani Weasley patrzyła na mnie z bólem w oczach, widocznie nie mogła znieść widoku moich łez. Straciłam rodziców. Moich prawdziwych rodziców. Nie chodzi o to, że nie byli ze mną spokrewnieni. Dali mi wiarę i siłę, wychowali mnie, przekazali swoją miłość. A teraz okazuje się, że ci, którzy mnie rzekomo 'kochają' i są moimi biologicznymi rodzicami, zabili najbliższych mi ludzi! Zadawali mi ból psychiczny i fizyczny. Pozwalali, aby mnie torturowano. Nienawidzę ich. Nienawidzę tych potworów. Mam ochotę niszczyć, zadać cios, zabić!
- Kochanie - wyszeptała Molly. - Idź się połóż i wyśpij. Z samego rana wyślę Artura do dyrektora, niech przyjedzie po ciebie jak najszybciej, abyś mogła wrócić do Hogwartu. Martwię się o ciebie. Idź do sypialni Freda i George'a. W pokoju Ginny robię przemeblowanie, a u Rona jest straszny bałagan.
- D-dobrze - powiedziałam, połykając łzy. Ociągając się, zaczęłam wchodzić po drewnianych schodach, które lekko zaskrzypiały pod moim ciężarem. Skręciłam do pokoju po prawej. Prawdę mówiąc, myślałam, że będzie zamknięty, lecz pewnie Molly zabroniła tego bliźniakom, aby móc posprzątać. Chyba się nie pomyliłam - pokój świecił czystością. Łóżka były pościelone, książki na regałach poukładane (o dziwo bliźniacy posiadali ich całkiem sporą kolekcję!), różne projekty i inne papiery, przyczepione były do tablicy korkowej niezwykle równo - wręcz przeciwnie, niż gdy tu ostatnio byłam. Podłoga lśniła czystością, a biel firanek uderzała każdego, kto tylko na nie popatrzył. Za oknem było ciemno, widoczna była jedynie rozłożysta korona wielkiego dębu, zarysowana na tle nieba pełnego gwiazd. Rzuciłam torbę na jedno z łóżek i przeszłam się po pokoju. Przejechałam dłonią po opasłych grzbietach książek. Były w śród nich takie tytuły jak "Magiczne sztuczki", "Wstrętne gry i zabawy", "Przydatne dowcipy na wrogów", czy też "Wielka księga uroków". Już miałam odejść, gdy nagle ujrzałam na dole pewną książkę. Na pewno już ją gdzieś widziałam. Wzięłam lekturę do ręki i przeczytałam tytuł: "Roszpunka". To moja ulubiona mugolska książka z dzieciństwa! Czytałam ją co wieczór, gdy miałam pięć lat. Opowiada ona o dziewczynie, która została zamknięta w wysokiej wieży bez wyjścia, przez złą czarownicę. Gdy dorosła, pewien książę przybył i ją uratował. Wkrótce pobrali się, po czym książę i królewna żyli długo i szczęśliwie - jak w prawie każdej bajce. Otworzyłam książkę na pierwszej stronie, była podpisana imieniem Freda. Zaczęłam czytać. Siedząc po turecku na podłodze, wspominałam czasy dzieciństwa, gdy jeszcze nie miałam pojęcia o magii. Skąd do licha ta powieść znalazła się w zbiorach bliźniaków?! Zapytam ich przy najbliższej okazji. Doszłam do końca historii, przewróciłam ostatnią kartkę, spodziewając się słowa 'koniec', lecz zamiast tego, ujrzałam... moje własne zdjęcie! Było wklejone na samym końcu. Uśmiechałam się na nim szeroko, ubrana byłam w kremową sukienkę i stąpałam boso po trawie na łące przed Norą. To było w te wakacje. Pod zdjęciem były napisane słowa: "Zawsze będziesz moja królewną, Hermiono". Po policzku spłynęła mi samotna łza.



~*~



  Było bardzo późno. Ron leżał w swoim dormitorium, wpatrując się w czerwony baldachim nad swoim łóżkiem. Myślał o tym, jakie szczęście go spotkało, że poznał tak cudowną dziewczynę, jak Diana. Gdyby nie Fred, nigdy by się to nie wydarzyło.
- Harry? - Ron skierował głos w stronę przyjaciela, nie wiedząc, czy ten go słucha, czy też śpi.
- Hmm..? - mruknął Potter. Widocznie jeszcze nie oddał się w objęcia Morfeusza.
- Czemu mi nie powiedziałeś od razu?
- Ale o czym?
- No, że jesteś z Cho. Wiem, ze dowiedziałem się pierwszy, ale...
- Już nie jestem. Okłamała mnie. Nie umiem jej na razie wybaczyć.
  Zapadła niezręczna cisza. Po chwili Weasley'owi wpadło do głowy pytanie.
- Harry?
- Tak?
- Czy ty... Nie jesteś zazdrosny o Hermionę?
- Yyy.. nie rozumiem.
- No bo wiesz, ona jest z Malfoyem. Nie denerwuje cię to, że nas zdradziła dla tego tlenionego blondasa? Przecież ona o nas zapomniała! Nie wiem, co się stało. Odbiło jej z miłości, kompletnie nas olewa!
- Ciszej, Ron. Obudzisz Deana, Neville'a i Seamusa. Jeśli chodzi o Hermionę... Tak. Denerwuje mnie to i zazdroszczę Malfoy'owi i Fredowi, że spędzają z nią tyle czasu, ale to jej wybór. Ma swoje problemy i musi poukładać własne życie. Jeśli nie chce, żebyśmy się wtrącali w jej sprawy, musimy to uszanować, ale jeśli poprosi o wsparcie, zawsze będę gotowy podać jej dłoń. Nigdy nie zapomnę, ile dla mnie zrobiła. Kocham ją. Kocham jak siostrę i pragnę jej szczęścia.
- Ja też, Harry. Ale wydaje mi się, ze ona przypomni sobie o nas dopiero wtedy, jak będzie coś chciała.
- Przestań, ona taka nie jest. Gdy tylko odpocznie, na pewno wróci dawna, dobra Hermiona. Zobaczysz.
- Taaak. A co do wracania: Jak myślisz, gdzie ona teraz się podziewa?
- Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że jest bezpieczna.
- Ja także. Nie zniósł bym, gdyby jej się coś stało.
  Znów nastała cisza. Brunet wreszcie odważył się zadać przyjacielowi pytanie, nurtujące go od dawna. Wcześniej obawiał się reakcji przyjaciela, nie chciał rozdrapywać dawnych ran.
- Ron, mogę o coś zapytać?
- Jasne.
- Czy ty nadal czujesz coś do Miony?
- Zależy co konkretnie...
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi - powiedział lekko poddenerwowany Potter. Rudy westchnął głęboko.
- Nie wiem. Teraz na pierwszym miejscu jest Diana. Hermiona jest dla mnie ważna, choć teraz jest już tylko przyjaciółką. Niestety, nie mogę pozbyć się wspomnień... To skomplikowane.
- Rozumiem.
- Nie jestem pewien.
- Idę spać. Dobranoc - rzekł Harry, nie chcąc ciągnąć dłużej bezsensownego tematu.
- Branoc - odpowiedział Weasley, odkręcając się do niego plecami i próbując zatopić w krainie snu.



~*~



  Draco czekał jeszcze kilka minut, po czym usłyszał kroki. Spojrzał w prawo i ujrzał rudego bliźniaka, z różdżką w ręku, z której świeciło wątłe światło. Zapalił swoją, ściągnął z siebie pelerynę niewidkę i wręczył mu ją bez słowa.
- I jak poszło? - zapytał George.
- Nijak. Nie znalazłem nic na temat Hermiony, lecz jedna z szafek była magicznie zapieczętowana, nie dało jej się otworzyć. Zapewne tam znajduje się coś ciekawego.
  Weasley zmierzył go podejrzliwym wzrokiem. Czuł, że Ślizgon nie mówi mu całej prawdy.
- Nie patrz tak na mnie, znalazłem tylko list, napisany do rodziców Chang z Ravenclawu z prośbą o spotkanie, słowo.
- Hmm... Co było w tym liście?
- Coś, że obniżyła się z nauką i ma problemy... Takie tam bzdury. A ty jak wkręciłeś Dumbledore'a?
- Kazałem mu iść ze mną, żeby mu coś pokazać. Zaprowadziłem go do Pokoju Życzeń, udając, że widzę go po raz pierwszy i zapytałem, czemu wcześniej nie widziałem tej komnaty. Okazało się, że nie miał on o niej bladego pojęcia, lecz gdy już domyślił się jak działa, przypomniał sobie o legendzie i wytłumaczył mi o co chodzi. Oczywiście obiecałem strzec sekretu. Nie wiedział, że od dawna korzystam z tego pokoju.
- Sprytne. Mimo pozorów, nie jesteś aż takim tępakiem, na jakiego wyglądasz, Weasley.
- Przymknij się skoczna fretko.
  Blondyn zarumienił się na wspomnienie pechowego incydentu z profesorem Moodym, lecz było prawie całkowicie ciemno, nie licząc ich zapalonych różdżek, więc Rudy tego nie zauważył.
- Nie mam czasu z tobą dyskutować. Późno jest, idę spać - powiedział Draco, po czym oddalił się bez słowa.
- To ma zostać miedzy nami! - krzyknął za nim George. Blondyn odwrócił się. W mdłym świetle widać było kiwnięcie głową. Weasley ruszył w stronę pokoju wspólnego. Po drodze spojrzał na wielki zegar, wiszący nad wejściem do Wielkiej Sali. Dochodziła druga w nocy. Jak ja jutro wstanę na eliksiry? Chyba pora znów zastosować krwotoczki truskawkowe albo omdlejki grylażowe - pomyślał. Wdrapał się po schodach na czwarte piętro i stanął przed wielkimi, mosiężnymi drzwiami.
- Śpiew feniksa - wypowiedział hasło i wszedł do Pokoju Wspólnego Ósmych Klas. Nikogo nie było w środku, co go nie zdziwiło. Chciał już wejść do swojego dormitorium, gdy przyszła mu do głowy pewna myśl: zapyta Freda, co myśli o tej całej sytuacji z Cho. Otworzył drzwi do jego pokoju, zapalił światło i... stanął jak wryty. Łóżko było puste. Bez chwili namysłu wybiegł na korytarz. Pierwsze, co mu przyszło na myśl, to Pokój Wspólny Gryffindoru. Ruszył pędem po schodach - mało brakowało, żeby się przewrócił. Biegł tak szybko, że obudził ludzi na obrazach, którzy zaczęli wygłaszać w jego kierunku mnóstwo pogróżek i obelg. George stanął przed portretem Grubej Damy.
- Leprokonusy - powiedział na wydechu. Kobieta na obrazie szeroko ziewnęła i wpuściła go do środka, nawet nie otwierając oczu. Wpadł jak burza i gwałtownie się zatrzymał. Na kanapie przy kominku leżała Ginny wtulona w Freda. Oboje spali. Bliźniak uśmiechnął się, przywołał koc z dormitorium siostry, po czym nakrył rodzeństwo i cicho opuścił pomieszczenie.



~*~



  Albus Dumbledore siedział w swoim fotelu. Była szósta nad ranem. Myślał o wczorajszym wyjściu z gabinetu z Georgem Weasleyem. To nie mógł być przypadek. Chłopak coś ukrywał, chciał go czymś zająć... Tylko czy mógłby on współpracować z Draconem? Dobrze wiedział, że Malfoy zechce przeszukać jego gabinet, dlatego specjalnie zostawił na półce tę szkatułkę, która miała spaść, gdy tylko blondyn będzie przechodził obok. Chciał z nim porozmawiać na temat jego rodziny. Domyślał się, że gdy go wystraszy, będzie chciał współpracować. On nie jest złym człowiekiem.
  Nie dane było mu dłużej o tym myśleć. Rozległo się głośne pukanie do drzwi.
 - Proszę! - zawołał. Do środka weszła profesor McGonnagal, a zaraz za nią Artur Weasley.
 - Dzień dobry Albusie. Przepraszam, że niepokoimy cię o tak wczesnej porze, ale Artur chciał z tobą koniecznie porozmawiać.
 - Dzień dobry. Mogę? - zapytał rudy mężczyzna ubrany w długi, brązowy płaszcz.
 - Oczywiście. Proszę, usiądź - Dumbledore wskazał miękki, czerwony fotel. Minerwo, mogę przeprowadzić rozmowę w cztery oczy z Arturem?
 - Oczywiście - powiedziała profesorka, po czym ściągnęła usta w cienką linię i wyszła z gabinetu.
 - Co cię sprowadza, Arturze? - zapytał dyrektor.
 - Jest u nas. Przybyła dziś w nocy. Hermiona uciekła z Malfoy Manor. Boimy się, że śmierciożercy nas zaatakują, gdy się spostrzegą, że jest u nas. Profesorze, może pan ją tu przetransportować jak najszybciej? Myślę, że ona najlepiej wyjaśni całą sytuację. Z tego co mi powtórzyła żona, sam niewiele rozumiem.
 - Oczywiście, zróbmy to jak najszybciej. W drogę! - powiedziała Albus, podając Weasley'owi swoje ramie. Już po chwili znaleźli się w Norze. - No, no, całkiem ładnie się tu urządziliście.
 - Dziękuję panu. Molly, jesteśmy! - zawołał rudzielec. Już po chwili pojawiła się jego żona.
 - Dzień dobry profesorze. Hermiona właśnie je śniadanie, zaraz będzie gotowa. Może zaparzyć panu herbaty? - zapytała troskliwie.
- Bardzo dziękuję, raczej się śpieszę. Gdzie rzeczy panny Granger?
- Niestety, nie zabrała ich zbyt dużo. Wszystko panu opowie, ale jest strasznie zmęczona. Musiałam ją wcześnie obudzić, aby wyszykowała się do szkoły.
- Dobrze. Więc za chwilę się teleportujemy.
- Oczywiście, pójdę już po nią - pani Weasley wyszła.



~*~



    Brązowowłosa kobieta obudziła się. Otworzyła oczy i spojrzała na swojego męża, leżącego tuż obok. Musnęła wargami jego policzek i wstała z łóżka. Podeszła do okna i rozsunęła granatowe zasłony, aby wpuścić do środka światło słoneczne. Otworzyła drzwiczki i wychyliła się. Owiała ją fala zimna. Zaciągnęła się świeżym powietrzem i rozejrzała. Wszystko wokół pokryte było śnieżnobiałym puchem. Jej ukochany przekręcił się na łóżku. Zamknęła okno, bo w pomieszczeniu zrobiło się już zimno. Spojrzała ostatni raz na Barty'ego i wyszła z pokoju. Skierowała się do kuchni, gdzie wyjęła talerz, szklankę, wstawiła wodę na herbatę i zaczęła smażyć jajecznicę. Bardzo lubiła przebywać w kuchni i gotować tak, jak mugole. Nienawidziła tych szlam, to prawda. Ale gotowanie kochała ponad wszystko. Nałożyła posiłek i wlała do dzbanka wrzątek. Usiadła przy stole i zaczęła jeść śniadanie. Właśnie skończyła, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Machnęła różdżką, a brudne naczynia znalazły się w zlewie, po czym wstała i poszła wpuścić gościa. Ujrzała piękną, wysoką, czarnowłosą kobietę. Grube, upięte loki spływały jej na ramiona. W brązowych oczach lśniła iskierka pewności siebie, a jej usta uformowane w kpiącym uśmiechu były pomalowane seksowną, czerwoną szminką. Kobieta zdjęła płaszcz, powiesiła go na wieszaku i przytuliła się do Irmy.
- Witaj kochana kuzynko!
- Bellatrix! Jak miło cię widzieć - powiedziała kobieta z uśmiechem. - Wejdź do środka.
  Obie podążyły do przestronnego salonu Malfoy'ów, utrzymanego w ciemnej tonacji, jak na ród czystej krwi przystało. 
- Rozgość się - Black machnęła różdżką, po czym przywędrowały dwa kubki i dzbanek z herbatą.
- Dziękuję, Irmo - odpowiedziała Lestrange, nalewając sobie napoju.
- Sprowadza cię coś specjalnego?
- Chciałam się spotkać z tobą i Cyzią, dawno się nie widziałyśmy.
- To ja może pójdę ją zawołać. Powinna już się obudzić. Ostrzegam cię, że w tym domu jest jeszcze Barty i Hermiona, ale jeszcze śpią w... - Bella wypluła herbatę, którą miała w ustach na dywan, po czym się zakrztusiła.
- Że co proszę?! Jaka Hermiona? Chyba nie Granger?
- Nawet jeśli, to co?
- Ta szlama to przyjaciółka Pottera. - nazwisko wypowiedziała z wyraźnym wstrętem. - Pomagała mu w Ministerstwie Magii w czerwcu...
- To nie jest szlama. To moja córka.
- Irmo, czy ty przypadkiem nie przywaliłaś za mocno głową w ścianę, albo w nocy nie spadłaś z łóżka? Albo może piłaś jakiś eliksir?
- Zabrali mi ja zaraz po narodzinach. Oddali do mugolskiej rodziny. Wreszcie ją odzyskałam, moją małą Hermionkę...
- Mam nadzieję, że Barty jest ojcem?
- Czy ty coś sugerujesz?
- Wiesz, jaka byłaś w młodości. Lubiłaś zaszaleć...
- Nie, Bello. Nie wypominaj mi błędów z przeszłości. Ona na pewno jest córką Barty'ego. Jestem tego pewna.
- Nie zapomnij o swoim romansie z... 
- Ciszej! Ktoś usłyszy. Tylko ty o tym wiesz i to ma zostać między nami.
  Czarnowłosa zaczęła się ironicznie śmiać. Spojrzała na towarzyszkę i podeszła do niej dziwnym, wolnym krokiem. Ominęła ją i wyszeptała jej do ucha.
- Nie jesteś pewna, czy to nie jego dziecko, prawda? Nadal się obawiasz najgorszego. 
- Nie.
- Widzę to w twoich oczach. Zawsze ci się podobał, kochałaś go. Bardzo kochałaś. Poświęciłaś dla niego wiele, nawet swój honor i własnej rodziny. Mimo wysokiej ceny, nie poddałaś się. Byłaś dla niego najlepsza, robiłaś wszystko, by móc choć spojrzeć na jego przystojną twarz. Nawet zdradziłaś Croucha, a wszystko dla niego. Nie ładnie kuzynko, nie ładnie - Lestrange zacmokała trzy razy. Stanęły teraz twarzą w twarz. 
- Co chcesz przez to osiągnąć?
- Przyznaj się, że nie jesteś pewna! 
- Nie chcę rozdrapywać dawnych ran. Nie chcę do tego wracać. Zbyt dużo bólu mi zadał. 
- W końcu będziesz musiała stawić temu czoła! Musisz się dowiedzieć, czy Hermiona jest dzieckiem Barty'ego Croucha, czy Syriusza Blacka!



~*~



OGŁOSZENIA PARAFIALNE!

No, nareszcie skończyłam ten rozdział! < ponad siedem stron! > Jestem z niego zadowolona, nawet bardzo, a szczególnie z ostatniej części ;) Męczyłam się długo, z powodu braku czasu, ale na szczęście zachorowałam. Przepraszam, że musieliście czekać aż miesiąc i obiecuję następny rozdział dodać dużo, dużo szybciej :*
Od razu też przepraszam, jeśli ostatnia część się Wam nie podobała, ale po prostu uznałam, że będzie ciekawiej. Są różne gusta i możecie być zawiedzeni wiadomością o romansie z Syriuszem, lecz dla mnie jest  to bardzo dobry pomysł.

Ten rozdział dedykuję:
- Paulinie ;*
- Qinsi
- Naćpanej_Szczęściem ♥♥♥
- Rice
- SIE
- Hermioniji Weasley

Dziękuję szczególnie Wam, za komentarze, uwagi i krytykę, bo wiem, że obserwujecie każdy post, za co baaardzo dziękuję ;)*

Pozdrawiam wszystkich czytelników i liczę na wyrażenie waszej opinii, bo przecież WRESZCIE SIĘ POSTARAŁAM! :)


Chciałabym również zaprosić na rewelacyjnego bloga granger-land.blogspot.com ;]


< adres bloga na razie nie będzie zmieniany, na Waszą prośbę >
< nowy szablon wkrótce ;) > 



AMEN. 

28 komentarzy:

  1. Wspanialy rozdzial!!! Najslodsze bylo jak hermiona znalazla swoje zdjecie w roszpunceO.O. Mam tez nadzieje ze ginny i harry bd razem....rozdzial faktycznie dluuugi i bardzo dobrze!!! Czekam na nastepne i zycze weny ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję , następny na pewno będzie dużo szybciej :)

      Usuń
  2. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się niecierpliwiłam! Codziennie wchodziłam na główną stronę blogspot i sprawdzałam czy dodałaś nowy rozdział! A dzisiaj?! Wracam ze szkoły a tu BUM! Dodałaś nowy rozdział! Genia;ny ,genialny i jeszcze raz genialny!!! Romans z Syriuszem Blackiem? Nie czepiam się ,dobry pomysł ;)
    Pisz szybko następny. Zapraszam także na mojego bloga
    http://becauseyouwillnotapprehendlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, chora jestem i znalazłam czas wreszcie ;) Dziękuję, powoli zabieram się za korekcje rozdziałów i nowy ;)

      Usuń
  3. Naćpana_Szczęściem ♥♥♥30 listopada 2012 18:49

    Wow. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.
    Dzięki za dedyk! <3
    Rozdział, co to dużo mówić, jest genialny!
    Biedna Ginny, w końcu się dowiedziała, że Harry jest z Cho. Mam nadzieję, że ona się przez to nie załamie psychicznie, czy coś.
    Uff... Hermionie udało się zwiać z Malfoy Manor i trafiła bezpiecznie do Nory. Żal mi jej strasznie. Tak dużo wycierpiała. Mimo, iż Barty i Irma mówią, że ją kochają, to kazali śmierciożercom zabić Grangerów.
    Najbardziej rozczuliła mnie scena, gdy Miona znalazła swoje zdjęcie w książce o Roszpunce! No i jeszcze ten napis! Boskie!
    Gdy czytałam o tym, jak Draconowi pomaga któryś z Weasleyów, na początku myślalam, że to Ron. Totalnie mi szczęka opadła, gdy okazało się, że to George!
    Draco już wie o Cho, a Dumbledore zna sekret Dracona. Ciekawe co się teraz stanie. Chyba go nie wyrzuci ze szkoły?
    Ostatnia część powalił mnie na łopatki! Irma miała romans z Syriuszem! Hermiona może być jego córką! O Boże! Fajny pomysł! Oryginalny!
    Z niecierpliwością oczekuję nowego rozdziału i szablonu!<3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, właśnie o to mi chodziło z Draconem i Georgem ;) Oczywiście Draco nie zostanie wyrzucony ze szkoły, mam inne plany co do niego ;] Cieszę się, że się podoba i dziękuję :D

      Usuń
  4. Jeju ;o zajebiste !! Martyna wspaniały rozdział! Nie szkodzi, że czekałam! Liczy się, że jest ;** Dziękuję za dedykację <33 Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to jestem. Przepraszam, ze komentuję dopiero teraz, a nie do razu jak rozdział się pojawił. Mój błąd ;p
    A więc z góry chciałabym Ci podziękować za dedykację i polecenie bloga. To naprawdę bardzo miłe i wiele dla mnie znaczy:]
    Ale wracając do Twojego opowiadania- ten wątek z Syriuszem-cudowny! Świetny, matko, jest serio świetny! Jakby Hermiona była jego córką, to by była jeszcze fajniejsza niż jest! I jeszcze mnie zastanawia, czy Irma skrycie dalej nie kocha Syriusza!? Już się nie mogę doczekać co będzie dalej! Jejku, jejku! Dobra, nie ważne- zacieszam, już przestaję ;p AAA. KOCHAM TEN WĄTEK! Dobra, serio przestaję... Spoookój xd
    Co do Granger- to w końcu pokazała przysłowiowe ,,jaja''. Jestem z niej dumna, hehe ;d
    Ginny mi szkoda, A co do Dracona to dalej nie pałam do niego sympatią. No wiem, że to przez Imperiusa był taki zły i wgl. ale go nie lubię i już! No dobra, może trochę go lubię, ale tak ciutkę, ciutkę ;d
    Chciałabym wiedzieć jaka afera wybuchnie, jak się Irma dowie, że nie ma jej ''kochanej'' córeczki! I mam nadzieję, że Hermiona da popalić Crouch'owi.. ;p Bo Irma ma przejawy chociaż jakichś ,, ludzkich'' odruchów, a Crouch jest zły :(
    Dobra, nie będę CI już zanudzać. Czekam po prostu na następny rozdział! :)
    A teraz idę czytać ,,Pana Tadeusza''...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma sprawy, szkoda żeby ludzie nie czytali tego opowiadania, bo jest cudne *.* Właśnie, ze względu na to, że nie podobało się połowie osób, że Barty jest ojcem, musiałam wtrącić tajemniczy wątek ;) :D Z Hermiony nie do końca jestem zadowolona, ale postaram się to poprawić w następnym rozdziale. Draco również jeszcze wykreuję i to wkrótce, bo mam pomysł ;D Crouch faktycznie jest zły, ale tak przedstawiła go również Rowling. Irmę chciałam przedstawić jako złą kobietę, śmierciożercę, która jednak w głębi duszy czuje, że robi źle. Mam nadzieję, że w miarę mi to wychodzi. O ucieczce Hermiony będzie w następnym rozdziale. Oj, będzie się działo :D Dziękuję za komentarz, życzę powodzenia w "Panu Tadeuszu" < o zgrozo! >

      Usuń
    2. Hehe ;d To czekam na Twoje dalsze pomysły. I dziękuję za duchowe wsparcie w Pani Tadku -.-

      Usuń
    3. No współczuję. :/ jutro sporóbuje coś wystukać, kolejny rozdział obiecuję dużo szybciej ;)

      Usuń
  6. Dostałam dedykację!!! Dziękuję ! ;*
    Bardzo podobał mi się ten rozdział, bo w końcu Hermiona jest bezpieczna i uwolniła się o tych strasznych ludzi! Ona ma rację, to Grangerowie są jej prawdziwymi rodzicami, a nie oni.
    Zaskoczyłaś mnie tym, że Miona może być córką Syriusz, już myślałam, że Voldemota, ale zdrefiłam, po tekście, że Irma straciła honor. Myslę, że mogłaś to ujawnić trochę później, bo tylko myślałabym o tym, kim może być jej ojciec.
    Przewidywalny Dumbledore nastraszył Dracona, super pomysł. I bardzo dobrze, że nie zdradziłaś jego tajemnicy, będę o tym długo myślała.
    Co do Cho to tym listem Albus pogorszy tylko sprawę. Bardzo mi jej szkoda, ale jakoś nadal mi nie pasuje do Harry'ego, ale to moja osobista dygresja ;)
    Poza tym scena Ginny i Freda, którzy razem zasnęli bezcenna.
    Zaskoczona jestem, że George współpracuje z Malfoyem, myślałam, że to Fred, ale po dłuższym przemyśleniu ta ich rywalizacja i zazdrość wzajemna na to by nie pozwoliła, nawet dla dobra Hermiony. Tak uważam, więc dobrze, ze to był jego brat bliźniak. Widać, że go kocha i się dla niego poświęcił.
    Co do błędów to uważam, że Miona za szybko powiedziała o jej biologicznych rodzicach, ale jednak to jest możliwe, że w złości i bólu wydusiła to z siebie na jednym tchu, więc wybaczam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zapomniałam, że wspaniały był pomysł z Roszpunką. Tak opisującą ją ona się czuła w Malfoy Manor, a ostatnia strona przecudowna. Powiem Ci, że uwielbiam Dramione, ale jednak u ciebie jestem jak najbardziej za Fredem ;)

      Usuń
    2. Hmm... za dużo jest opowiadań o Hermionie jako córce Voldemorta. Pomyślałam, że stworzę coś nowego, nie oklepanego. Myślę, że wyszło w miarę ok. Też zastanawiałam się, czy ujawnić w tym rozdziale, kto może być jej ojcem, czy zostawić to na następny rozdział, ale stwierdziłam, że tak jakby 'dramatycznie' zakończę ten rozdział. 15. Taka okrągła liczba, przełomowy dla mnie rozdział bo właśnie wróciłam, mam czas, wenę. Pomyślałam sobie 'a co, niech się dowiedzą, napisze kto jest kochankiem Irmy z przeszłości, taki dobry pomysł, który mi do głowy wpadł, niech się znajdzie w tym rozdziale!' no i wyszło na to, że dodałam xD Ale na serio, to dla mnie przełomowy moment, gdy poczułam, że znów chcę pisać. ;) W każdym razie i tak macie zagadkę: Czy Syriusz jest jej ojcem, czy może jednak Barty? :D Tajemnica Dracona wyda się wkrótce, i mam już pomysł jak to przeprowadzę ;) Jeśli chodzi o Cho, Dumbledore nie wie, że jej rodzice to śmierciożercy i że ją troturują. O to mi chodziło: aby pogorszył jej sytuację, nie wiedząc o tym. Aby pokazać, że nawet on, największy czarodziej świata, popełnia błędy. Scenę z Georgem planowałam od dawna. Chodziło mi o pokazanie, jak bardzo kocha brata, wspiera go i się dla niego poświęca.
      Właśnie, Hermiona. Chciałam, żeby jak najszybciej wszystko z siebie wyrzuciła, w przypływie złości i bólu. Ile cierpiała w Malfoy Manor? Chciała sie tym z kimś podzielić i padło na Molly. A jeśli o książkę chodzi, to zawsze trafiałam na to, że jej ulubioną była "Romeo i Julia". Chciałam zrobić coś innego, ale aby odwzorowywała jej sytuację. Oraz oczywiście dobry, ciepły, kochający Freddie i zimny, cyniczny Malfoy, który w głębi serca chce być dobry. Jak na razie myślę, że jestem na dobrej drodze tak skromnie ujmę, aby zakończyć to opowiadanie ;) Dziękuję za wyczerpujące komentarze, który jak zawsze zostawiasz. Dedykacja się należała ;* Jeszcze raz wielkie dzięki, za to, że czytasz te bazgroły ;)

      Usuń
  7. zajebisty rozdział. jak czytałam ostatnia część serce o mało nie staneło! łaał nie pomyślałam nawet przez chwilę ze mogłby by to byc syriusz. myślałam o arturze weasleyu albo jamesie potterze (tak moja chora psyhika :D). nie moge się doczekac co będzie dalej! (zwłaszcza co będzie jak się zoriętują że miona uciekła! :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no rzeczywiście, wyobraźnia mega :D Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  8. Jeeejku genialnie piszesz od wczoraj czytałam Twój blog od początku i jest magiczny.. Rozdziały zawsze zaskakują i czyta się je z zapartym tchem <3 genialne!! Dzieki ze to piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Nawet nie wiesz, jak miło mi czytać takie komentarze ;) cóż, staram się jak mogę, choć nie zawsze mi to wychodzi.. Mam nadzieję, że kolejny rozdział również się spodoba :) < już jedną czwartą mam napisane, i liczę na to, że w weekend opublikuję, choć nie wiem jak pójdzie z egzaminami >
      Jeszcze raz dziękuje, takie komentarze na prawdę bardzo mnie motywują ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dziękuje. Nawet nie wiesz, jak miło mi czytać takie komentarze ;) cóż, staram się jak mogę, choć nie zawsze mi to wychodzi.. Mam nadzieję, że kolejny rozdział również się spodoba :) < już jedną czwartą mam napisane, i liczę na to, że w weekend opublikuję, choć nie wiem jak pójdzie z egzaminami >
      Jeszcze raz dziękuje, takie komentarze na prawdę bardzo mnie motywują ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Genialny rozdział.
    Moment na początku gdy Fred przytula Ginny przypomniał mi, sytuację kiedy mój brat zrobił dokładnie to samo gdy zostawił mnie chłopak..
    I jeszcze ta muzyka w tle <3
    Dobrze, że Hermiona wreszcie wraca do Hogwartu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi się to czyta, komentarze motywują mnie, aby rzucić naukę, ruszyć swoje cztery litery i usiąść do pisania ;D przykro mi z powodu tego chłopaka, ale widocznie nie był Ciebie wart ;) muzykę możecie zmienić w każdej chwili rozwijając listę ;) następny rozdział opisze głównie jej relacje z innymi po powrocie, ale będą też inne sceny :] Dziękuje za komentarz i zapraszam przy najbliższym rozdziale ;)

      Usuń
  10. Matko, nie masz pojęcia jak cudownie piszesz! Przy tym moje wypociny to jak wypowiedź pięciolatka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy, to moje pierwsze opowiadanie (pisalam kiedyś dla siebie na próbe). Ale myślę, że za szybko pociągnęłam akcje po przyjeździe do Hogwartu, więc w weekend zajme sie poprawą pierwszych rozdziałów. ;) Dziękuje za komantarz :)

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cholera, zaraz mnie coś trafi!
    Napisałam bardzo długi komentarz i się kuźwa usunął! Grrr!
    No cóż, postaram się w skrócie napisać to, co pisałam chwile temu.

    Och, ale cudowny rozdział!
    Nie no, niesamowite! Twoja historia jest cudna *.*
    W końcu znalazłam czas i przeczytałam 15 rozdział z zapartym tchem, ledwo siedząc na krześle. Zasypiam! ;D
    Dobra, nie będę się rozpisywała. Nie będę ci schlebiała każdym słowem, bo dobrze wiesz, że zajebiście piszesz i Twoje fanki pięknie Ci o tym mówią. Czy jest coś, o czym nie wspomniały? ;o Rozdział dłuuugi - takie kocham! Ta akcja z George'm i Draconem była świetna. Tylko nie mogę ogarnąć, dlaczego bliźniak pomaga Malfoy'owi. Przecież się nienawidzą ;o Ale to może dlatego, że jestem strasznie zmęczona i już drugi raz piszę ten komentarz. Mogłabyś mi wyjaśnić, dlaczego tak jest? Cieszę się, że Hermionie udało się uciec... też był tak zrobiła! Ta rozmowa Ronalda i Harry'ego o Hermi była urocza *.* Zauważyłam pewną małą "niezgodność". Czytałam powyższe komentarze i zauważyłam też, że nikt nie zauważył tego błędu. Romans Irmy i Syriusza kompletnie mnie zaskoczył! Świetny pomysł ;D Ale... w Twojej historii Irma jest kuzynką Bellatrix. A Bella jest przecież także kuzynką Syriusza. Irma i Syriusz mieli romans, mimo iż są rodziną? ;o Nie wiem, to może przypadkowe przeoczenie lub celowy zabieg, ale warto byłoby to wyjaśnić. Kuzynostwo miałoby mieć córkę, którą jest Hermiona? Samo przez się mnie troszkę obrzydza. Oczywiście nie to, że Irma i Syriusz mieli romans, ale to, że kuzynostwo może mieć wspólne dziecko ;x.

    Jeszcze raz powtórzę. Rozdział zajebisty! *.*
    Kocham Cię normalnie!
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się już wkrótce!

    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    Zapraszam również do mnie, jeśli znajdziesz chwilę czasu - wpadnij.
    http://fremione-prawdziwa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już napisałam w dialogu: George robi to dla Freda. Mieli podzielić się informacjami. Jeśli chodzi o Syriusza i Irme - masz rację. Są rodziną, lecz w rodach czystej krwi zdarzało się nawet, że rodzeństwo miało dzieci. Już mam plany co do tego, czy Hermiona jest ich córką, czy jednak Barty'ego, co się okaże wkrótce ;) (Pochodzenie w zakładce 'drzewo genealogiczne Blacków' ). Dziękuje za miłe słowa, oczywiście postaram się poprawić wszystkie rozdziały i zredukować błędy, co zamierzam w ten weekend zrobić. Oczywiście odwiedzę Twojego bloga, jak tylko znajdę czas. Bardzo lubie Twoje opowiadanie ;) dziękuje za wszystko, jestem pełna podziwu, że chciało Ci się to czytać :D rozdział kolejny się opóźni, mam nadzieję że wstawie w tym lub następnym tygodniu :) Pozdrawiam ;*

      Usuń
  13. Mi tam się podoba wątek z Syriuszem :D

    http://harrymione-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawe, uwielbiam takie długie wpisy. *.*
    Czekam na następny wpis. A! No i strasznie mi się podoba szata Twojego bloga. ♥
    Zapraszam do mnie:
    http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
    -Wiktoria (Luna)

    OdpowiedzUsuń

© All rights reserved. Designed by grabarz from WioskaSzablonów. Powered by Blogger. | X X X X