piątek, 17 sierpnia 2012

3. Co się stało z dawnym Malfoy'em?


~ Człowiek szuka miłości,  bo w głębi serca wie,
że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym. ~
 - Jan Paweł II



[Draco Malfoy]



- Znasz może... Hermionę Granger?
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Moja ciotka, która 'umarła' cztery lata temu, nagle zjawia się na środku ulicy i zaprasza na herbatkę, jakby nigdy nic. Siedzę właśnie w starym fotelu i słucham jej tłumaczenia, choć niewiele z tego rozumiem. Jakim cudem ona żyje? Jakaś kobieta wypiła eliksir wielosokowy i działała pod wpływem zaklęcia Imperius, po czym zginęła, a wszyscy myśleli, że to moja ciotka? To jest jakiś obłęd! Ciężko mi w to uwierzyć. A teraz jeszcze pyta o tę szlamę Granger. O co tu chodzi?!
- Znam ją ciociu. Zwykła szlama. Nic nie warta kujonka, wszechwiedząca i ulubienica nauczycieli. Nienawidzę jej. Prowadza się z Potterem i tym zdrajcą krwi, Weasley'em.
- Czyli ma talent do nauki, tak? Dobrze, bardzo dobrze... Ale Potter? Harry Potter? Ten, który pokonał kiedyś Czarnego Pana? On jest w Hogwarcie?
- Tak. Dokładnie ten. Oni wszyscy są na moim roku, tylko należą do Gryffindoru.
- A więc mam dla ciebie misję, Draco. Misję, od Czarnego Pana.




~*~



Latarnie przy Privet Drive już zgasły, a w oknach domów gościł mrok. Tylko w jednym pokoju, w domu numer 4, iskrzyło się małe światełko. Państwo Dursley już spali, ich syn Dudley także. Tylko jedna osoba wciąż czuwała. Był to czarnowłosy chłopiec w okularach i z blizną w kształcie błyskawicy na czole. Harry Potter. Stał przy parapecie i wpatrywał się w krajobraz za oknem. W ręku miał różdżkę, z której czubka wydobywało się małe światełko. Po pięciu minutach coś się pojawiło na horyzoncie. Zbliżało się, aż wpadło przez uchylone okno do pokoju chłopca. Była to sówka, miała w dziobie list. Harry odwiązał go on nóżki ptaka i zaczął czytać.


Harry!
Dziękuję, że chcesz mnie wysłuchać. Mam wielki problem. Hermiona ze mną zerwała. Stwierdziła, że już nic do mnie nie czuje. Wiem, że to dziwne, ale ja się nie mogę z tym pogodzić! Nadal ją kocham, ale już nic nie mogę zrobić! Do tego ostatnio sprzątała z Fredem pokój ojca. Mama kazała mi ich zawołać, więc poszedłem tam. Gdy otworzyłem drzwi, oni... prawie się całowali! Cierpię codziennie, do tego muszę często ich widywać. Proszę, pomóż mi. Brat i była dziewczyna, którą nadal kocham. Ja tego nie zniosę dłużej. Przyjedź do Nory, nie mam z kim spędzać czasu. Chcę odreagować, zróbmy coś fajnego, głupiego. Proszę, jeśli się zgadzasz, mój ojciec po Ciebie przyjedzie jutro w południe, już z nim o tym rozmawiałem, tylko daj szybką odpowiedź. 

 Ron


Harry wziął kawałek pergaminu i odpisał szybko "Ok. W południe będę gotowy. Harry" i przywiązał do nóżki sówki, która wyleciała przez okno i po chwili zniknęła mu z oczu. Czuł, że teraz wszystko się zmieni. To może oznaczać koniec ich przyjaźni...



~*~



Wstałam rano i zeszłam na śniadanie. Wszyscy byli już przy stole. Pani Weasley zrobiła naleśniki, które jak zawsze były wyśmienite. Po skończonym posiłku, wszyscy mamy wybrać się na pokątną. Trzeba zrobić zakupy na nowy rok szkolny. Poza tym muszę mieć nową szatę, stara jest już zbyt krótka. Koło południa każdy wszedł do kominka i krzyknął "Na pokątną!", po czym przeniósł się do jednego ze sklepów. Wszyscy się spotkaliśmy obok sklepu Ollivandera, lecz nie było z nami pana Weasleya.
- Mamo, gdzie jest tata? - zapytała Ginny. 
- Tata wybrał się po Harry'ego. Będą tu później - Rudowłosa spłonęła rumieńcem. Od zawsze była w nim zakochana.
- No, rozdzielmy się. Ja, Ginny i Hermiona pójdziemy do Madame Malkin. Fred i George, wy idźcie do apteki po składniki do eliksirów. Ron, ty idź poszukaj pergaminu, atramentu i piór. Spotkamy się za godzinę w Esach i Floresach. Kupimy tam książki. - powiedziała pani Weasley.
Ruszyłam z nią i Ginny, w kierunku sklepu, żeby kupić nowe szaty. Weszłyśmy do ciasnego sklepiku, pełnego przeróżnych sukienek, szat i materiałów. W kącie stało biurko, przy którym siedziała niska, nieco zaokrąglona kobieta. Gdy się zbliżyłyśmy, podniosła wzrok.
- Dzień dobry! Co dla pań? - zapytała.
- Witam. Poproszę szaty szkolne dla tych dziewcząt. Kolor czarny.
- Już się tym zajmuję - Madame Malkin zniknęła w magazynku, by po chwili pojawić się z dwoma kompletami szat. Razem z Ginny przymierzyłyśmy je, po czym stwierdziłyśmy, że są idealne. Molly powiedziała, że musi sobie kupić nową torebkę. My w tym czasie postanowiłyśmy przymierzać różne sukienki i przebrania. Najpierw włożyłam niebieską suknię balową, a Ginny pomarańczową. Potem włożyłyśmy wielkie kapelusze z piórami i kwiatami. Zmieniałyśmy ciuchy i śmiałyśmy się w najlepsze, kiedy Ginny nagle zaczęła krzyczeć. Pobiegłam w jej kierunku, przeciskając się między wieszakami.
- Ginny? Co się stało?!
- Hermiono, Hermiono, popatrz! - przyjaciółka miała w ręku coś pięknego. Sukienka, o jakiej mogłam tylko marzyć! Była fioletowa, góra przewleczona cienkimi, jasnymi wstążkami, dół długi i lekko błyszczący. Na boku miała przyczepiony kwiatek, była bez ramiączek. Idealnie podkreślała talię.
- Ginny! Ona jest cudowna! Przymierz ją, no już! - Ruda pobiegła do przebieralni. Po pięciu minutach wyszła.
- No nie... Hermiono, ona nie jest stworzona dla mnie... Zobacz, tutaj jest za ciasna, a w biuście za luźna. Do tego kolor mi nie pasuje do karnacji. A szkoda, jest taka śliczna... W sumie nie miałabym i tak okazji, aby ją wkładać. A może ty ją przymierzysz?
- Ja? No nie wiem...
- Nie daj się prosić!
- No dobrze, ale tylko przymierzę - odparłam. Po dziesięciu minutach wyszłam z przebieralni w przepięknej sukni. Leżała na mnie idealnie. Czułam się jak jakaś królowa balu.
- Musisz ją kupić!
- Po co? Nie wyjdę do ludzi w czymś takim.
- Hermiono, ona jest stworzona dla ciebie! Na pewno znajdzie się jakaś okazja!
- No nie wiem. Zapytajmy ile kosztuje.
- Przepraszam, jaka jest cena tej sukienki?
- Tej? Och! Myślałam, że już jej nie ma! Gdzieś mi się zapodziała między ubraniami dawno temu... Jest śliczna, prawda? I leży na tobie idealnie! Niestety jest droga. aż pięćdziesiąt galeonów.
- Dziękuję. Choć, przebiorę się. Mówiłam, nie było sensu jej przymierzać. 
- Wielka szkoda, że jest taka droga. 
- Nawet bym jej nie nosiła - weszłam do przebieralni i z powrotem włożyłam moje ubranie. Sukienkę odwiesiłam na wieszak tam, gdzie wcześniej była. Molly wybrała już torebkę i czekała na nas przy drzwiach sklepu. Poszłyśmy w stronę Esów i Floresów. W środku byli już wszyscy Weasley'owie i...
- Harry! - rzuciłam się na szyję przyjacielowi. Tak dawno go nie widziałam!
- Cześć Hermiono! Jak dobrze cię znów widzieć. Ginny, cześć! - Ruda nieśmiało podeszła i uścisnęła Pottera.
- Jak wakacje Harry? - zapytała.
- Jak zawsze u Dursley'ów, cieszę się, że już jestem z wami. 
- Witaj Harry. Chodźmy kupić książki - powiedziała pani Weasley uśmiechnięta. Wszyscy wybraliśmy właściwe podręczniki i zapłaciliśmy za nie. Wyszliśmy już z księgarni, gdy...
- Patrz jak łazisz! - usłyszałam zimny głos chłopaka, na którego wpadłam. Znałam go aż za dobrze. Wysoki, przystojny, włosy koloru blond, szare, zimne jak stal oczy i ponury, arogancki wyraz twarzy. Draco Malfoy bardzo wyprzystojniał. Stał się męski, lecz zachowania raczej nie zmienił. Mimo to, moje serce przyspieszyło bieg. - Och, to ty Granger. Co taka szlama robi tutaj?
- Malfoy. Jak zwykle zachowujesz się jak idiota.
- Przynajmniej nie mam brudnej krwi.
- Kiedy ty dasz mi spokój?! Hej! Oczy mam tu! - chłopak podniósł wzrok z mojego dekoltu na twarz.
- Niezłe cycki Granger - uśmiechnął się ironicznie i zawadiacko.
- Nie masz się gdzie patrzeć?
- Skoro mam takie widoki - spojrzał jeszcze raz i odszedł bez słowa.
- Kretyn.



~*~


 [Draco Malfoy]



Jezu, czy ona musi być taka ładna? Czy musi być taka pociągająca? Musi tak pięknie pachnieć? Mieć taką idealną sylwetkę, włosy, twarz? Nie, to przecież szlama! Czy ją kocham? Sądzę, że nie. Po prostu jest śliczna, mądra, zgrabna, często o niej myślę... Cholera jasna! Co się stało z dawnym Malfoy'em? Zimnym, złym, bez jakichkolwiek uczuć, który nienawidził wszystkiego, co nie było w pełni magiczne, ludzi, którzy nie byli czystej krwi lub byli jej zdrajcami, ludzi, którzy w ogóle nie mogli się ze mną równać. Gdzie ta osoba?
 Zmieniłem się. Czy bardzo? Myślę, że nie. Zawsze jakaś cząstka mnie chciała być po tej drugiej stronie medalu. Mam misję u Czarnego Pana. Kiedyś bardzo bym się cieszył, ale teraz nie jestem pewien, czy dobrze robię. Mam ją skrzywdzić? Mam pozwolić, żeby Hermionie stało się coś złego? Nie chcę tego, lecz wtedy będę cierpiał. Gdy widzę ją obściskującą się z młodym Weasley'em, coś jakby mnie ściska w środku, mam ochotę mu przyłożyć. Co ja wygaduję?! Przecież to tylko głupia szlama! Wypełnię moją misję, tylko mam nadzieję, że  przez to nic głębszego do niej nie poczuję. Co się dzieje? Na zewnątrz wciąż taki jestem, zimny, oschły, wypełniony nienawiścią, ale w środku jestem zupełnie innym człowiekiem. Dobrym człowiekiem.



~*~


[Hermiona Granger]



             Wróciłam do domu obładowana torbami z książkami. Fred pomógł mi je wnieść na górę do pokoju Ginny i tymczasowo mojego.
- Dziękuję Fred. - uśmiechnęłam się do niego.
- Do usług. - odwzajemnił uśmiech. - Masz ochotę się przejść?
- Chętnie. - powiedziałam. Wyszliśmy z Nory i ruszyliśmy z stronę jeziora. Słońce świeciło jasno, było ciepło, ptaki śpiewały i latały kolorowe motyle. W powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy, a w wodzie pływały żaby.
- Więc jeszcze tylko niecałe dwa tygodnie i wracamy do Hogwartu - powiedziałam, chcąc zacząć jakiś temat.
- Taa, już niedługo.
- I pomyśleć, że to ostatnie dwa lata w tej szkole...
- Ja ostatni, chociaż i tak to cud, że wracam na ósmy rok.
- Ale to świetnie!
- Dlaczego?
- No bo... No... - zmieszałam się. Wyobrażałam sobie jak siedzę z Fredem nad jeziorem w Hogwarcie, rozmawiamy, śmiejemy się, spędzamy ze sobą masę czasu... - No bo możesz się więcej nauczyć i... noo, będziemy się często widywać - zaczął się bardziej uśmiechać. - No żeby się móc razem uczyć - dodałam pospiesznie, widząc jego minę.
- Ja nie mam zamiaru się uczyć. Jadę tam z innego powodu - zatrzymaliśmy się. Spojrzał mi w oczy. Stał bardzo blisko.
- Jakiego? - zapytałam.
- Dowiesz się w swoim czasie, młoda - powiedział tajemniczym głosem. Czułam jego perfumy, tak wyjątkowe. Dotknął dłonią mojego policzka. Iskierki. Znowu. Tak bardzo je lubiłam... - Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz, wiesz?
- Dziękuję - zawstydziłam się lekko. Poczułam, jak się czerwienię. Fred zauważył to i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Chyba lubisz jak prawię ci komplementy - odsunął się i ruszyliśmy dalej. Nie odezwałam się. Nie wiedziałam jak na to zareagować. Czułam, jak mi się przygląda. Nie spojrzałam na niego.
Spoglądałam na odległe pola i łąki, na lasy i chmury na niebie. Wiatr lekko rozwiewał mi włosy. Nie rozmawialiśmy, chyba każde z nas potrzebowało kilku minut ciszy. Myślałam o tym wszystkim, o Ronie, o Fredzie, o Draconie... Każdy z nich był wyjątkowy na swój sposób. Ron był tylko przyjacielem, ale czy nadal nim jest? Nie chcę tracić z nim kontaktu... Fred pomaga mi. Jest przy mnie, rozmawia ze mną, wspiera i pociesza. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, szczególnie po sytuacji z Ronem. Draco jest taki przystojny, pociągający... Co mam o tym wszystkim myśleć? Sama nie wiem. Ale czas wszystko pokaże. Mam przed sobą cały rok w Hogwarcie i wszystko może się wydarzyć.
~*~


Ogień w kominku powoli przygasał. W pokoju było ciemno i duszno. W środku były tylko dwie osoby.
- Nie zgadzam się Irmo!
- Ale panie, pozwól mi, dzięki temu zdobędziesz Pottera! - błagała kobieta. Nie mógł na to pozwolić. Jego plan ległby w gruzach.
- I tak zdobędę chłopaka. Nie chcę w to plątać tej szlamy.
- Panie, błagam, będzie ci służyła, wychowam ją od nowa! Ona się przyjaźni z Potterem, dostaniesz go dużo szybciej!
- Hmm... W sumie masz rację Irmo. - wyszeptał. W jego głowie zaświtał nowy pomysł - Niech będzie. Zmienię klika szczegółów w moim planie i będzie idealnie. Już niedługo wszyscy poznają potęgę Lorda Voldemorta.


4 komentarze:

  1. ohohohho, czekam na nowy rozdział <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki Fred jest romantyczny i wgl. a Draco... on jest... wyjątkowy, cham i prostak, ale coś w sobie ma, coś co przyciąga i sprawia, że się uśmiecham, gdy tylko widzę jego imię.

    Napisane bardzo dobrze, co teraz jest rzadkością, niestety. Miło się czyta i szybko, a to też ważne. Fremione, oczywiście, jest najzajefuckinbiste...

    Pozdrowienia,
    just-promise-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham freda jest taki przystojny ciekawe co bedzie w 4 rozdziale

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki Fred jest romantyczny i wg. a D raco... on jest... wyjątkowy, cham i prostak, ale coś w sobie ma, coś co przyciąga i sprawia, że się uśmiecham, gdy tylko widzę jego imię.

    Napisane bardzo dobrze, co teraz jest rzadkością, niestety. Miło się czyta i szybko, a to też ważne. Frederikiem, oczywiście, jest najzajebiściej... sury za te słowa i za literówke

    OdpowiedzUsuń

© All rights reserved. Designed by grabarz from WioskaSzablonów. Powered by Blogger. | X X X X