~ Dopóki oddycham, mam nadzieję. ~
- Anonim.
Siedziałam
na parapecie okna w niedużym pokoju. Wpatrywałam się w krajobraz za oknem i
rozmyślałam nad wszystkim, co mi się przydarzyło. Niedługo rozplączą się supły
moich problemów, przynajmniej niektórych. Wczoraj byliśmy u Alicji w szpitalu,
wyglądała okropnie. Wciąż nie mogła się pozbierać po stracie rodziców. Wciąż
płakała i odmówiła spędzenia z nami sylwestra. Opuściliśmy szpital z ponurymi
minami. Lekarze powiedzieli, że prawdopodobnie nie prędko wróci do szkoły...
Już
popołudnie, więc muszę pomóc pani Weasley w przygotowaniach do pożegnania
starego roku. Niechętnie wstałam i zeszłam na dół po kamiennych schodach.
Wkroczyłam do kuchni. Molly krzątała się koło zlewu.
- Czy w czymś pani
pomóc? - zapytałam uprzejmym tonem.
- O, Hermiona!
Możesz nakryć do stołu, zaraz podam obiad. - Posłusznie wyjęłam talerze i
szklanki, gdy pojawił się Ron.
- Pomogę ci -
powiedział. Złapał sztućce i zaczął rozkładać na stole w salonie.
- Dzięki -
odparłam.
- Hermiono...
Wiem, że ostatnio wszystko się komplikuje w naszej przyjaźni, lecz chciałbym to
odnowić... - powiedział ściszonym głosem, aby jego matka nie
usłyszała.
- Chociaż w pewnym
stopniu! Proszę, nie zniosę już Harry'ego, ciągle się wymyka, ukrywa jakieś
tajemnice... Nie wiem, co się z nim dzieje.
- Daj spokój, na
pewno przesadzasz...
- Nie wiem... Ale
widzę, jak z naszej przyjaźni nic nie zostaje. Naprawmy to, chociaż
spróbujmy...
- No... dobrze.
- Super! Kochana
jesteś! To znaczy... Jesteś świetna! - Słysząc to roześmiałam się. Na tym
jednak rozmowa się zakończyła, ponieważ pani Weasley zaczęła ustawiać półmiski
z potrawami na stole.
- OBIAD! -
krzyknęła. Rozległy się odgłosy zbiegania po schodach i po pięciu minutach
wszyscy zajadali się pieczonymi ziemniakami i kotletami lub klopsikami, oraz
pyszną surówką. Po obiedzie, postanowiłam wziąć kąpiel. Nalałam do wanny dużo
wody i olejki aromatyzujące o zapachu truskawkowym oraz waniliowym. Wskoczyłam
do środka i zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Włożyłam do uszu słuchawki i
puściłam muzykę z mojej mugolskiej mp4. Najpierw raper Eminem, potem trochę
czarodziejskich piosenek. Najpopularniejsza, zespołu Fatalne Jędze, który grał
na Balu Bożonarodzeniowym dwa lata temu, rozległa się w moich uszach.
Relaksowałam się blisko półtorej godziny, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Długo jeszcze?
Chcę wziąć prysznic... - marudziła Diana.
- Zaraz. - Wyszłam
z wanny, wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Włożyłam różowy szlafrok i
popędziłam do pokoju, którego na szczęście z nikim nie musiałam dzielić. Po
drodze zauważyłam wściekłą Dianę. Będąc w pomieszczeniu zajrzałam do szafy.
Wyrzuciłam z niej połowę ubrań, szukając odpowiedniego. Wreszcie wzięłam
krwistoczerwoną tunikę z dekoltem w kształcie litery U, oraz czarne rajstopy.
Uczesałam włosy w wytwornego koka i poprawiałam niezbędne szczegóły, takie jak
makijaż. Gdy skończyłam, stwierdziłam, że czas już zejść na dół. W salonie na
kominku stał wielki zegar, odliczający czas do nowego roku. Zostały jeszcze
cztery godziny. Na środku pokoju był stół z wieloma przysmakami i napojami
(głównie piwem kremowym). Na samym środku stały mugolskie szampany (musiał je
przynieść pan Weasley) i Ognista Whiskey. Z radia słychać było ulubioną
piosenkarkę pani Weasley, Celestynę Warbeck. Większość zgromadziła się już przy
stole, brakowało jedynie Freda, Ginny i Diany.
- Hermiona! -
Ciemnoskóra dziewczyna podeszła do mnie i mnie przytuliła. - Jak miło cię
widzieć.
- Ciebie również,
Angelino. - posłałam jej uśmiech. - Nie wiedziałam, że przyjedziesz...
- George mnie
zaprosił, ponieważ moi rodzice zaplanowali sobie romantyczny wieczór we dwoje.
Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzała.
- Oczywiście, że
nie! Cudownie się znów z tobą zobaczyć - powiedziałam.
- Cześć! - Obok
nas pojawił się chłopak dziewczyny. - Angela, idziemy się przejść?
- Jasne.
- Ach... Hermiono,
nie widziałaś Freda? Chciałem z nim pogadać...
- Nie, pójdę go
poszukać. - Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Ruszyłam na górę. Minęłam drzwi do
pokoju Rudej i wdrapałam się wyżej. Podeszłam do brązowych drzwi i już miałam
zapukać, gdy moja ręka zamarła w powietrzu, słysząc strzęp kłótni.
- ... lub
Hermiony?! - wykrzyczał damski głos.
- Daj już spokój!
Ubzdurałaś sobie coś!
- Jak zawsze moja
wina, tak?! Zawsze ja wszystko pieprzę! - chłopak odetchnął głęboko.
- Wiesz co? Skoro
jesteś zazdrosna o takie głupoty, to nie wiem, czy jest sens...
- A więc teraz ze
mną zerwiesz i polecisz do Granger? Mogłam się tego spodziewać!
- Dobrze wiesz, że
ona jest z Malfoy'em - powiedział Fred przez zaciśnięte zęby.
- Myślisz, że
jestem taka głupia, żeby nie wiedzieć, że potrafisz łatwo ich skłócić?
Dostajesz zawsze to, czego pragniesz, czyż nie? Najpierw gdy się z nią
kłóciłeś, to po pierwszym spotkaniu ci wybaczyła, kiedy zawróciłeś mi w głowie,
to mnie zdobyłeś. A może dlatego, żeby ona była zazdrosna? A teraz już masz
dość i polecisz to tej... szlamy! - słychać było wybuch płaczu Diany.
- Nie waż się jej
tak nazywać! Mam już dosyć, wiecznie się czegoś czepiasz! Między nami koniec! -
Usłyszałam ciche przeklęcie oraz brzdęk rozbicia czegoś szklanego
oraz plusk wody. Prawdopodobnie był to wazon. Zajrzałam przez dziurkę od
klucza. Nie chciałam być wścibska, ale widocznie to wszystko przeze
mnie...
- Wiedziałam, że
mi to zrobisz. Wiedziałam. Ale tak nie będzie... - Diana wyjęła różdżkę i
wycelowała w Rudego, stojącego tyłem do niej i patrzącego się przez okno. Serce
podeszło mi do gardła, wpadłam w panikę.
Otworzyłam
drzwi mocnym pchnięciem. Pokój był zdemolowany, prawdopodobnie już wcześniej
były tu ciskane o ścianę przedmioty, ponieważ wypełniony był kawałkami szkła,
rozrzuconym pierzem z poduszek, obrazami i zdjęciami leżącymi na podłodze ze
zbitą szybką, porozrzucanymi ubraniami i przewróconymi krzesłami i szafkami. Na
podłodze była kałuża wody. Zarówno Fred jak i Diana (nie opuszczając różdżki)
wpatrzyli się we mnie dziwnym wzrokiem. Chłopak miał zakrwawioną rękę i głęboko
oddychał, a dziewczyna była roztrzęsiona. Ja za to byłam zdezorientowana. Nie
miałam przy sobie różdżki, ale musiałam coś zrobić, aby powstrzymać tę
blondynkę, przez rzuceniem na bliźniaka zaklęcia. Przez chwilę stałam jak wryta
wpatrując się w obecne osoby.
- Diano, opuść
różdżkę... - poprosiłam szeptem.
- Podsłuchiwałaś!
- krzyknęła, wciąż celując w Freda.
- Nie, to nie
tak...
- A wiec nas
obserwujesz!
- Wszyscy na was
czekają, wysłali mnie po was.
- Nie umiesz
pukać?
- Mój błąd, ale
teraz opuść różdżkę.
- Zrobię co i się
podoba!
- Diano! - tym
razem odezwał się Rudy.
- Zasłużyłeś na
to... Dręt...
- Expelliarmus! -
Rudy wypowiedział szybciej zaklęcie, wyciągając wcześniej w mgnieniu oka
różdżkę z kieszeni dżinsów, gdy Green patrzyła w moją stronę. Jej różdżka
wyleciała w górę i powędrowała do Freda. Dziewczyna patrzyła na mnie
nienawistnym spojrzeniem.
- Jesteś okropna.
To wszystko przez ciebie, szlamo!
- Nie waż się do
niej tak mówić! - krzyknął rozwścieczony chłopak.
- Uspokójcie się!
- krzyknęłam. - Ludzie, na dole wszyscy na nas czekają! Chyba nie chcecie, żeby
tu zaraz przyszli i zrobili awanturę! I tak cud, że nas nie usłyszeli!
Doprowadźcie się do porządku chociaż dla nich, nie psujmy im święta...
- Hermiona ma
rację. Musimy przestać - mruknął Rudzielec. Diana wciąż trzęsła się ze złości.
- Chodźmy stąd...
- ruszyłam w stronę wyjścia. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Fred stoi obok
Diany. Położył jej dłoń na ramieniu i wyszeptał:
- Przepraszam, to
nie ma sensu. Widocznie tak musiało być... - po czym odwrócił się, minął mnie i
wyszedł. Diana stała jak zamurowana i patrzyła się przed siebie. Po chwili
kolana się pod nią ugięły i upadła na podłogę, skryła twarz w dłoniach i
zaczęła gorzko płakać. Wyglądało to dziwnie, jak w jakimś filmie: dziewczyna
ubrana w czarną sukienkę do kolan, siedziała skulona na podłodze płacząc.
Makijaż spływał jej po policzkach, a pasma jej blond włosów były potargane.
Wokół niej był niesamowity bałagan. Patrząc na tę scenę, zrobiło mi się jej
żal, pomimo tego, jak się zachowała. Podeszłam bliżej, kucnęłam obok niej i
objęłam ramieniem.
- Diano, na prawdę
mi przykro...
- Przykro? -
wyszeptała chłodnym tonem. - Zniszczyłaś mój związek, nie rozumiesz? Ja...
kocham go.
- Wiem. I jestem
pewna, że on też coś do ciebie czuł, lecz zrozum, że chciał dobrze.
- Co ty możesz
wiedzieć? Nikt cię tak nie zostawił...
- Wiem całkiem
sporo. Widzisz... Pamiętasz jak rok temu byłam z Ronem? W pewnym momencie
stwierdziłam, że źle robię. Nie chciałam go okłamywać i powiedziałam prawdę:
nic już do niego nie czułam. Potem długo się kłóciliśmy, nie było lekko, lecz
teraz już jest dobrze. Z wami na pewno będzie podobnie, w końcu ułoży się.
- Ale już nie
będziemy razem...
- Może jednak się
uda. Lecz jeśli nie, musisz się z tym pogodzić. On ma prawo decydować o własnym
życiu. Widzisz, on po prostu nie chciał cię ranić, okłamywać, a im dłużej to
ciągnął, tym bardziej cierpiał.
- On... on kocha
ciebie, a nie mnie!
- Jestem z Draco.
A Fred jest... przyjacielem. Ja dla niego też.
- Miona, ja...
przepraszam, że cię tak nazwałam i że się tak zachowałam. Po prostu emocje mną
kierowały...
- Wybaczam,
rozumiem cię. Z miłości można popełnić wiele błędów. Tylko musisz teraz
przeprosić kogoś jeszcze.
~*~
Była
dwudziesta druga. Siedzieliśmy wszyscy przy stole, gdzie co chwila każdy
wybuchał śmiechem. Oprócz rodziny Weasley'ów, mnie, Harry'ego, Diany i
Angeliny, byli również Remus, Tonks, Moody oraz Fleur. Wszyscy wesoło
rozmawiali i śmiali się. Największą niespodziankę sprawiła Ginny. Wyglądała
pięknie: krótka, fioletowa sukienka błyszczała się lekko i podkreślała jej
talię, rude włosy uczesała w kłosa na boku a oczy ładnie podkreśliła kredką.
Wszyscy byli zszokowani, że z takiej małej, nieśmiałej dziewczynki wyrosła na
piękną, dużą dziewczynę. Każdy patrzył na nią z błyskiem w oczach i prawił jej
komplementy. Po jakimś czasie chciałam porozmawiać z Harry'm, gdy zauważyłam,
że go nie ma. Ostrożnie wstałam od stołu i przemierzyłam duży salon, biorąc po
drodze kurtkę. Wyszłam przez drzwi balkonowe na zewnątrz i od razu owiał mnie
lodowaty wiatr. Ubrałam się i rozejrzałam. Czarna czupryna wiecznie
zmierzwionych włosów wystawała zza drzewa i krzaków po prawej stronie. Ruszyłam
w tym kierunku zostawiając ślady na śniegu i zobaczyłam Pottera siedzącego na
ławce.
- Mogę się
dosiąść?
- Jasne -
powiedział patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
- Chłoczyść! - mruknęłam celując różdżką na ławkę,
aby ją oczyścić ze śniegu. Zajęłam miejsce obok przyjaciela. - Co się dzieje,
Harry?
- Co? A, nie...
- Harry!
- No dobra. Chodzi
o Cho. Mam wrażenie, że ona coś przede mną ukrywa. Pisałem do niej, dostałem
krótką odpowiedź, że nie może ze mną korespondować i wytłumaczy mi to w
Hogwarcie. Dziwnie się ostatnio zachowywała. Może coś jest nie tak? Martwię
się. Chciałbym, żeby tu była.
- Wkrótce wracamy
do szkoły, wszystko się okaże. Znów zobaczysz się z Cho i szczerze
porozmawiasz. Teraz się tym nie przejmuj, mamy sylwestra, chodź z nami
świętować. - Wstaliśmy i wróciliśmy do ciepłego pomieszczenia. Chłopakowi
wyraźnie poprawił się humor.
~*~
[Diana Green]
Nie było Harry'ego, Rona, George'a i Angeliny. Siedział sam, nie
rozmawiając z nikim i nie darząc nikogo spojrzeniem. Wlepił wzrok w swój talerz
i dzióbał w nim widelcem. Po kilkunastu minutach spędzonych ze
wszystkimi, wspiął się schodami na górę. Podążyłam za nim wzrokiem i
stwierdziłam, że muszę to zrobić teraz, gdy nikt nam nie może przeszkodzić.
Ruszyłam za chłopakiem na górę, znalazłam go w zdemolowanym pokoju. Sprzątał.
Drzwi były uchylone, lecz zapukałam. Spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.
- Możemy
porozmawiać? - zapytałam. Fred kiwnął głową.
Weszłam do
pokoju, w którym niecałe dwie godziny temu zakończyliśmy nasz związek i który
wciąż wyglądał, jakby przebiegło przez niego dzikie stado zwierząt. Zamknęłam
za sobą drzwi i usiadłam na skraju łóżka, na którym leżały byle jak poduszki i
rozrzucona pościel. Zdobyłam się na odwagę, teraz albo nigdy. Odetchnęłam
głęboko i zaczęłam:
- Wiem, że to już
koniec nas. Wiem, że nie możemy być razem, jeśli mnie nie kochasz, ale wiedz,
że ja ciebie tak. - Popatrzyłam w jego brązowe oczy, uważnie mi się
przyglądały. Już nie sprzątał, tylko zastygł w bezruchu z książką w ręku, która
miała wyrwane kilka kartek zwisających bezwładnie. - Mimo wszystko,
przemyślałam moje zachowanie i chciałabym cię przeprosić. Poniosło mnie, ale
teraz już wiem, że masz prawo sam decydować o swoim życiu. Proszę, wybacz mi. -
Do oczu napłynęły mi łzy. Nastała chwila milczenia, po której Rudy odwrócił się
i podszedł do ściany. Podniósł z podłogi zdjęcie w ramce, mruknął 'Reparo!' i postawił je z powrotem na półce.
Następnie popatrzył na mnie i powiedział:
- Między nami już
nie ma czego naprawiać. Nie umiałbym z tobą już być.
- Wiem, po prostu
mi wybacz. Hermiona to zrobiła. - na dźwięk jej imienia, coś się w nim
przestawiło.
- Wybaczę, jeśli
mnie wysłuchasz i przy okazji wybaczysz mi. - Spojrzałam na niego zdumiona. Co
miałabym mu wybaczać? Bez zastanowienia kiwnęłam głową. - No więc... Cały czas
kłamałem. Ciągle czułem coś do Hermiony. Nie chciałem ci o tym mówić, żebyś nie
była zazdrosna. Nie myśl tylko, że byłaś mi obojętna, bo to nie prawda. Byłaś i
jesteś ważna. Lecz nigdy nie kochałem cię tak, jak Hermionę. Chciałem, lecz nie
mogłem. Mimo wszystko po ostatnich zdarzeniach i dzisiejszej kłótni, jestem
pewien, że między nami nic nie będzie. Ale jesteś wyjątkową i niezwykłą osobą,
więc nie chcę skreślać naszej znajomości. - Usiadł obok mnie i złapał za rękę.
- Przepraszam. Próbowałem, naprawdę.
Byłam zbyt
oszołomiona, żeby natychmiast odpowiedzieć. Jeszcze raz to wszystko
przeanalizowałam. Cały czas kochał Hermionę, a męczył się ze mną, patrzył na
Dracona z zazdrością, kłócił się z Granger... On nie zasługuje na więcej
cierpienia. Muszę mu wybaczyć.
- Oboje
popełniliśmy wiele błędów. Najwyższy czas je naprawić. - Przytuliłam się do
chłopaka. Następnie popatrzyłam mu w oczy - szkliły się w nich łzy. Po chwili
wstał i zaczął sprzątać. Chcąc, nie chcąc, zrobiłam to samo.
~*~
~ Podkład do tej części, którym się ostatnio bardzo jaram ;3 - klik ~
[Ginny Weasley]
Godzinę
przed północą wstałam od stołu. Rozbolała mnie głowa, więc chciałam
się na trochę usunąć, aby zaznać ciszy. Po kilku minutach znalazłam się na
balkonie, na który wchodzi się z korytarza (pozostałe dwa są w sypialniach
rodziców i bliźniaków). Otuliłam się szczelniej szalem i oparłam o barierkę
patrząc w niebo usłane gwiazdami. Imponującej ciszy nie zakłócał żaden szmer.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby lodowaty wiatr szarpał kosmyki moich włosów i
uderzał falą zimna w twarz. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Po kilku
minutach, poczułam, jak ktoś otula mnie ramionami. Dotarł do mnie zapach
męskich perfum i... alkoholu. Odwróciłam się przerażona i ujrzałam twarz
Harry'ego. Widać było, że sporo wypił.
- Harry...
- Słucham,
kochanie?
- Co ci odbija?
Ile ty wypiłeś?
- Nic nie piłem.
Jestem trzeźwy jak nigdy.
- Kto jeszcze
konsumował Ognistą Whiskey?
- George, Angelina
i Ron.
- Jesteście
nienormalni?!
- Ale cicho,
cicho... nic się nie stało.
- Puść mnie -
powiedziałam, ale chłopak nie chciał wypuścić mnie z objęć, mimo tego, że się
wyrywałam. W końcu straciłam nadzieję, wiedząc, że Potter jest dużo silniejszy.
Stałam przodem do barierki, a chłopak obejmował mnie od tyłu, wciągając
wiśniowy zapach mojego szamponu do włosów. Wiedziałam, że robi to pod wpływem
alkoholu, lecz było to przyjemne. Poczułam jak zagryza zęby na mojej szyi, a
następnie całuje mnie po niej delikatnie. Zrobiło mi się gorąco, lecz nie
śmiałam się poruszyć. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie, musnął jeszcze
mój policzek i nasze usta połączyły się w pocałunku. Poczułam nagłą falę
szczęścia. To było coś, o czym od zawsze marzyłam. Jednak po dwóch sekundach
oderwałam się od niego i przekręciłam głowę w prawo.
- Nie, nie chcę...
- wyszeptałam. Mimo iż bardzo tego pragnęłam, wiedziałam, że w normalnych
warunkach by tego nie zrobił. Nie chciałam mieć tego na sumieniu. Wiem, że on
mnie nie kocha, że nigdy by się tak nie zachował. Na pewno jest w jego życiu
jakaś inna dziewczyna, wiem to, więc nie mogę tego zrobić...
- Czemu nie chcesz?
- Bo jesteś
pijany.
- Nie jestem,
Ginny, kochanie...
- Jesteś najebany!
Idziemy - powiedziałam, po czym wyrwałam mu się i ruszyłam na dół. Postanowiłam
nikomu nie mówić o tym, co się przed chwilą wydarzyło.
~*~
[Draco Malfoy]
Na stole
stały pięknie zdobione kielichy, wypełnione winem i miodem pitnym. Były tu
również przysmaki, przyrządzone przez kucharkę Jennifer, która pracuje u nas od
kilku lat. W sporym pomieszczeniu o żółtych ścianach, były duże drzwi
balkonowe, przez które było widać bezchmurne niebo upstrzone gwiazdami.
Siedziałem razem z innymi przy stole, podtrzymując głowę na dłoni, opartej o
blat i myślami błądząc wokół burzy brązowych loków i piwnych oczu.
*
- Hermiona,
obudź się! - wparowałem do pokoju dziewczyny, ściągając kołdrę z łóżka i
ukazując zgrabne ciało szesnastolatki, ubrane w krótką koszulkę. Jej włosy były
rozczochrane i napuszone jak wata cukrowa. - Wstawaj, już późno! Napuściłem ci
wodę do wanny!
- Daj mi
jeszcze spać! - Granger przeciągnęła się w łóżku prostując ręce, po czym
przewróciła na drugi bok.
- Nie ma mowy!
- wziąłem ją na ręce. Zaczęła krzyczeć i szarpać się, próbując uciec.
- Przestań,
postaw mnie na ziemi! - ruszyłem z nią do łazienki, zamknąłem na sobą drzwi i
postawiłem ją pod ścianą. Zbliżyłem się i pocałowałem ją namiętnie. Odchyliła
lekko głowę, lecz nie dawałem za wygraną. Po chwili zrobiłem udawaną, obrażoną
minę. Zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Szybkim ruchem wziąłem ją na ręce i
wrzuciłem w ubraniach do wielkiej wanny pełnej wody.
- Draco! Ty
mały, głupi blondasie!
- Jesteś piękna, gdy się złościsz, wiesz? - powiedziałem. Dziewczyna wpadła w
dziką furię. Złapała za rączkę od prysznica i wycelowała we mnie. Woda
zamoczyła moją koszulkę na klatce piersiowej. Próbowałem zakręcić kran, co
skończyło się tym, że wpadłem do wanny z głośnym pluskiem, zalewając wodą całą
łazienkę. Hermiona wypuściła rączkę na podłogę, co sprawiło, że stawała się
coraz bardziej mokra. Popatrzyliśmy na siebie gniewnie, po czym wybuchnęliśmy
głośnym śmiechem...
*
- Draco? Draco!
DRACONIE MALFOY!
- Co? O co
chodzi?! Nie musicie się tak drzeć! - głos Irmy wyrwał mnie z zamyśleń.
- Czemu się nie
odzywasz, gdy do ciebie mówimy?!
- Ja... zamyśliłem
się.
To prawda,
te cudowne chwile, spędzone z brązowowłosą przed świętami, były cudowne. Teraz
przypominając je sobie, zrozumiałem, jak bardzo mi jej brakuje. Lecz dlaczego
ja tak reaguję?! Jakby coś mnie zmuszało do tego, robię to nieświadomie... Jak
mogłem nazwać ją szlamą? Jak mogłem jej unikać? Zamykać się w pokoju, wymykać,
gdy nikt nie widzi...
- A więc,
zapytałam cię, czy profesor Snape dobrze uczy eliksirów, a ty nie dałeś
odpowiedzi.
- Tak, bardzo
dobrze... Przepraszam, idę do toalety. - Wstałem i ruszyłem w stronę łazienki.
Puściłem zimną wodę z kranu i umyłem twarz. Od razu lepiej.
'Nie myśl już o
niej. Ciesz się nowym rokiem...'
~*~
- Pięć, cztery,
trzy, dwa, jeden, ZERO! - wykrzyknęliśmy wszyscy. Fred i George odpalili kilka
fajerwerków, które cudownie rozjaśniły niebo. Kolorowe smoki, węże,
lwy...
- Szczęśliwego
nowego roku! - krzyknął pan Weasley, nalewając szampana do kieliszków.
- Arturze, nie
jestem pewna, czy te mugolskie napoje...
- Nic się nie
martw, Molly. Mugole zawsze je kupują na sylwestra - powiedział uśmiechnięty
ojciec rudzielców, rozdając nam kieliszki.
- To wznieśmy
toast! - Moody podniósł dłoń z trunkiem w górę, a wszyscy poszli w jego ślady.
Pani Weasley trochę się wahała, zanim spróbowała szampana, lecz po chwili było
widać, że jej posmakował. Wszyscy byli szczęśliwi, śmiali się, rozmawiali.
Niektórzy, tak jak Harry czy George, byli trochę pijani, lecz zauważył to tylko
uważny obserwator, lub ktoś, kto blisko podszedł i wyczuł alkohol. Nawet Fred i
Diana byli szczęśliwi, mimo, iż zerwali ze sobą. Jedynie Ginny wydawała się
czymś zmartwiona. Podeszłam do niej i dyskretnie zapytałam:
- Coś się stało?
- Nie, dlaczego
tak myślisz? - zapytała głosem, w którym można było dosłyszeć nutkę
zmartwienia.
- Jesteś jakaś...
słabo obecna.
- Ach, to dlatego,
że robię się senna.
- Może chcesz się
położyć?
- Nie, jakoś
wytrzymam.
- Ginny, chodź mi
pomóc! - zawołała Fleur.
- Już idę! -
odkrzyknęła. - Ciekawe co tym razem chce Flegma. - dziewczyna skrzywiła się z
niesmakiem i pobiegła w stronę kuchni, gdzie dopiero zniknęła blondynka. Stałam
i patrzyłam się przed siebie, nie zdając sobie sprawy z tego, że odpłynęłam
myślami. Za chwilę ktoś wybudził mnie z transu, ściskając moją dłoń.
Iskierki.
- Idziesz? -
zapytał Fred uśmiechając się.
- Gdzie?
- No wiesz, mama
nie pozwala nam pić alkoholu, chociaż jesteśmy pełnoletni. Twierdzi, że jeszcze
do tego nie dorośliśmy. Z Georgem zwinęliśmy butelkę ognistej i piwo kremowego
plus jakieś przekąski. Będziemy świętować na górze, bez dorosłych.
- W sumie czemu
nie. - Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam z bliźniakiem do jego pokoju. Razem z
nami poszli Ron, Harry, George, Angelina, Diana i Ginny, która właśnie wróciła
z kuchni. Gdy rozsiedliśmy się wygodnie, poszła pierwsza kolejka. Czułam, jak
po wypiciu robi mi się gorąco w środku.
- Harry, Ron, wy
chyba nie powinniście pić? - powiedziała Ginny po trzecim kieliszku.
- A ty to niby
możesz? Jesteś za mała! - odszczeknął się Ron.
- A ty kompletnie
pijany! Harry też! - ofuknęła się Ginny.
- Ron, Harry,
idźcie może jednak spać... - powiedziałam. Obaj popatrzyli na mnie jak na
wariatkę.
- Hermiona ma
rację - przyznała Diana. - Zaprowadzę was. - Green wstała, ponagliła chłopaków
i wyszła z nimi z pokoju. Rozejrzałam się po wszystkich. Angelina i George
zaczęli się całować w kącie, Ginny patrzyła z ciekawością na plakaty drużyn
quidditcha i notatki bliźniaków przyczepione do tablicy korkowej - prawie nigdy
tutaj nie przebywała. Fred otworzył sobie piwo kremowe i zaczął je powoli
sączyć. Ja zajadałam się słonymi paluszkami. Co jakiś czas któreś z nas
patrzyło z niesmakiem na całującą się parę, wydającą ssąco - mlaskające
odgłosy. Wreszcie Ginny nie wytrzymała.
- Czy nie możecie
iść na górę? To trochę przeszkadza...
- Co? Aaa, tak,
jasne. - George wziął Angelinę na ręce i wyniósł z pokoju. Dziewczyna zanosiła
się śmiechem. Wreszcie Ginny poruszyła temat quidditcha i wdała się w długą,
pasjonującą rozmowę z bratem. Ja nie miałam ochoty im przeszkadzać. Wpatrywałam
się na gwiazdy za oknem myśląc o Draco. Co teraz robi? Z kim spędza czas? Coś
mnie ukuło w sercu, gdy pomyślałam, że w tej chwili pewnie zabawia się z jakąś
piękną, wysoką blondynką, która ma na twarzy tonę tapety i pięciocentymetrowe
tipsy.
- Hermiona! -
krzyknął szeptem Fred, wyrywając mnie dzisiaj po raz kolejny z myśli.
- Tak?
- Nareszcie.
Odpłynęłaś na trochę. - Na twarzy rudzielca pojawił się kpiący uśmieszek.
- O co chodzi?
- Ginny śpi.
Spojrzałam
na rudowłosą dziewczynę. Rzeczywiście, zasnęła. Była już prawie trzecia.
- Nie budźmy jej,
niech tu zostanie. W każdym razie, ja też idę.
- Już?
- No... tak. Muszę
się spakować, jutro wracam do Malfoy'ów.
- Ale... - Fred
zawahał się, po czym podszedł i usiadł obok mnie na łóżku. Złapał moje dłonie i
spojrzał głęboko w piwne oczy. Znów poczułam cudowne iskry, przeszywające moje
ciało, zaczynające się od miejsca, gdzie mnie dotykał. - Ja nie chcę, żeby oni
zrobili ci krzywdę. Wiesz, jak Malfoy się zachowywał ostatnio i wiesz, kim był
jego ojciec.
- Nie martw się.
Zobaczymy się w Hogwarcie za trzy dni. I na pewno porozmawiamy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję -
odpowiedziałam, po czym wstałam, pocałowałam go w policzek, krzyknęłam
'dobranoc' i pobiegłam do swojego pokoju.
~*~
[Fred Weasley]
Więc z
Dianą to koniec. Zrobiło mi się jakoś lekko na sercu. Teraz ja i Hermiona mamy
szansę. Wiem, że jeszcze nie skończyła związku z Draco, ale mówiąc, że z nim
zerwie, zapaliła jakąś iskierkę nadziei w moim sercu. Nie chciałem kończyć tego
z Dianą tak szybko, ale nie dała mi wyboru. Teraz liczę na to, że Hermiona da
nam szanse. Póki żyję, mam nadzieję.
~*~
Cho
siedziała w swoim pokoju na łóżku, przykrytym fioletowym nakryciem. Ziewnęła,
po czym zaczęła przebierać się. Ten sylwester był okropny. Jej rodzice jedynie
wyjęli drogie wino i wypili po lampce, a ona oberwała Zaklęciem Niewybaczalnym
za to, że spytała czy może wziąć chociaż piwo kremowe i została wygoniona do
pokoju. Jej myśli błądziły wokół Harry'ego. Na pewno spędził cudowny czas z
bliskimi. Może to banalne, ale cieszyła się, że chociaż on był szczęśliwy.
Pościeliła łóżko i poszła do łazienki. Wzięła gorący prysznic i wróciła do
pokoju. Po chwili zdała sobie sprawę, że jakaś mała sówka siedzi na parapecie
jej okna. Podeszła i wpuściła ją. Ptak okrążył jej pokój, po czym usiadł jej na
ramieniu. Dziewczyna odwiązała liścik, a sówka wyfrunęła i zniknęła na tle
rozgwieżdżonego nieba. Cho czym prędzej otworzyła kopertę i wyjęła jej
zawartość.
Kochana Cho!
Bardzo żałuję, że Twoi rodzice nie zgodzili się, abyś przyjechała. Liczę na to,
że spotkamy się wkrótce w szkole. Musimy porozmawiać. Mam nadzieję, że Twój
Nowy Rok był tak samo wspaniały, jak mój. Szkoda, że nie spędziliśmy go razem.
Kocham Cię i tęsknię
Harry
Łzy kapały
jej na list, przez co atramentowe litery się rozmazały.
Nie. Miała
nie płakać. Zamknęła oczy, policzyła do dziesięciu i odetchnęła głęboko.
- Tak, Harry. Mój
sylwester był równie cudowny, jak twój.
~*~
Rozdział dziesiąty jest. Trochę czekaliście, ale za to
jest dłuższy ;) Nie jest idealny i szczerze mówiąc średnio mi się podoba. Wiem,
że nie zdołałam opisać tego dokładnie tak, jak chciałam, ale cóż - trudno.
Chciałabym
zadedykować ten rozdział trzem osobom:
Po pierwsze Izabeli, bez której na pewno
rozdział był by dużo gorszy, lub wcale by nie powstał.:* Szczególnie dla Ciebie
fragment z Twoją ukochaną Ginny.
Po drugie Konradowi, bez którego
nie mogłabym napisać połowy wątków.:* Specjalne stworzony fragment ze
wspomnieniem Dracona.
Po trzecie
Paulinie, dzięki której nie wyszło z tego aż tak wielkie badziewie, bo mnie
motywowała.:* Fragment kłótni Freda i Diany, jest napisany dla Ciebie. Mam
nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
Jeśli chcecie
być informowani - piszcie w komentarzu, a najlepiej
podajcie swoje gg.
Jeśli kogoś nie poinformowałam o tym rozdziale, a prosił - przepraszam, musiałam nie zapisać ;/
Jeśli
znajdziecie błędy,
napiszcie, postaram się poprawić, aby innym lepiej się czytało ;)
Od razu
przepraszam za powtórzenia. To moja słaba strona, choć staram się poprawić.
Omomomom wspaniały rozdział ;3 Uwielbiam Twój sposób pisania. Jest taki... wyjątkowy! Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;* Proszę, abyś tym razem mnie poinformowała ;p Moje gg 6647311 ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje dziękuje kochana :*:* bardzo mi się podobał Twój rozdział zresztą jak każdy :)) Będe Cię dalej motywowała :) Pozdrawiam Paulina :))
OdpowiedzUsuńWspaniałe, po prostu boskie! Wreszcie porządnie się naczytałam :) Nie zauważyłam powtórzeń,ani większych błędów. Co do rozdziału:
OdpowiedzUsuń1. Cieszę się, że Ron wyszedł z inicjatywą odnowienia przyjaźni z Mioną, co może być dla niego dość krępujące, wiedząc co dziewczyna czuje do Freda.
2. Szkoda mi Diany, naprawdę. Mimo, że chciała rzucić zaklęcie na Freda i mimo tego, że nazwała Hermionę szlamą. Jest naprawdę zagubiona w całej tej sytuacji. Dobrze,że przeprosiła, to najważniejsze.
3.Co do Angeliny i George'a - obleśne :p
4.Draco powinien brać odpowiedzialność za swoje czyny, a nie teraz bawi się w rozmyślania o Hermionie, a wcześniej na nią krzyczy :/
5.Fragment z mugolskim szampanem-genialne :D
6.Wielka szkoda, że Cho ma tak okropną sytuację w domu i jej Sylwester był tak okropny.
No to, czekam aż wszyscy wrócą do Hogwartu! :)
Pozdrawiam [weasley-diary]
Mi się tam najbardziej podobał fragment, gdy Hary przyszedł do Ginny. Z drugiej strony jest bardzo biedna, bo był pijany i bardzo dobrze, że to przerwała bo by potem żałowała i on też.
OdpowiedzUsuńKłótnia Diany z Fredem też świetna ;))
Mama nadzieję, że Hermiona naprawdę zerwie z Draconem, bo zachował się jak palant, niech będzie z Fredem i niech żałuje co stracił :D
Ciekawa jestem kiedy będzie starce Malfoya z Fredem bo kiedyś musi być ;D
To co zauważyłam to poprawiałam ;) dziękuję Ci bardzo za radę ;) To dla mnie to wszystko jest zrozumiałe, a dla czytelnika nie i nie raz nie zauważam, że możecie się pogubić ;)
UsuńZnalazłam teraz betę to myślę, że będzie lepiej (bardziej taka beta co nie poprawia błędów stylistycznych o ortograficznych tylko bardziej jak czegoś jest za mało, za dużo, niezrozumiale czy coś takiego ;P )
Chociaż to wszystko jest tak bardzo skomplikowane i troche trudno sie połapać w relacjach jakie ich wszystkich łaczą, to świetnie to opisujesz, na prawdę dajesz rade i widać, że się w tym nie gubisz :D Chciałabym bym informowana o nowych rozdziałach bo to UZALEŻNIA :D
OdpowiedzUsuń26202195
Jak czytam wątki Cho, to tylko ciśnienie mi skacze. Nie potrafię zrozumieć jej rodziców, traktują ją jakby była obcą osoba, a nie ich własną córką. To okropne.
OdpowiedzUsuńCo do Hermiony to czekam, aż zerwie z Draco, bo to jak zachował sie w ostatniej notce, przekreśliło go w moich oczach. Niech da szansę Fredowi. ^^ A Harry niech się zdecyduje. :)
Już przy ostatniej notce, prosiłam o informowanie, ale co mi tam, przypomnę się jeszcze raz. :D Będę bardzo wdzięczna. Moje gg: 1154963
[sposob-na-huncwota.blogspot.com]
Super rozdział! Ciesze się, że Ron znowu przyjaźni się z Mioną :) Mam nadzieje że zerwie z Draco i będzie z Fredem. Co do Cho to strasznie mi jej szkoda..
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna gdybyś mnie informowała o nowych notkach :) Mam nadzieje że jeszcze się pojawi jedna przed rozpoczęciem roku szkolnego.
GG: 44072725
Świetne. Najbardziej podobał mi się moment "imprezki bez rodziców", bo skojarzył mi się z wycieczkami z gimnazjum :) I w ogóle to chcę już Sylwestra.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie się układa, na to czekałam. Szkoda tylko, że Cho ma jazdy z rodzicami. Na szczęście wraca do Harrego, ale niech ten już nie pije :)
Pozdrawiam
31249069 . Informuj ;DD
OdpowiedzUsuńuwielbiam to co piszesz. Czekam na kolejne roździały :D
OdpowiedzUsuńej weź napisz książkę :D nie wiem jak ty to robisz ale są świetne :D codziennie (nawet parę razy dziennie !) sprawdzam czy nie dodałaś nic nowego :D pozdrów ode mnie tych wszystkich dzięki którym powstał ten rozdział oraz poprzednie :D co do błędów piszesz tak świetnie i lekko że ja nie zauważam błędów (a wiedz że mam na tym punkcie fioła !)
OdpowiedzUsuńpozdro :D
P.S czekam na następne rozdział
fanka twoich cudownych rozdziałów ! niech moc będzie z tobą (wiem że trochę z innej paki też spoko :D)
dobrze, że Fred i Diana zerwali. Całym sercem jestem za Fremione!!
OdpowiedzUsuńinformuj mnie, proszę, na ginger-black.blogspot.com
ej a skoro okazało się, że Hermiona jest córką Irmy i Bartiego to nie można jej więcej nazywac szlamą .^
OdpowiedzUsuńNie można, ale nikt poza Malfoy'ami, Crouchami i Voldziem tego nie wie ^^
OdpowiedzUsuńNo niby tak, ale czy nie okazało się też, że Miona jest kuzynką Draco?
UsuńTak, ale w nawigacji jest drzewo genealogiczne. Nie są bliskimi kuzynami, a w rodzie Black'ów często bliska rodzina była nawet małżeństwem, ze względu na małą ilość osób czystej krwi.
UsuńHej, czytam twojego bloga od dłuuugiego czasu, komentuje jednak po raz pierwszy. Uwielbiam twoje opowiadanie i bez wątpienia jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Bardzo podoba mi się, że nie ograniczasz się tylko do jednego wątku tylko mieszasz kilka. Dzięki temu nie jest nudno! Uwielbiam Fremione i sama piszę opowiadanie w tej tematyce.
OdpowiedzUsuńJest bardzo dużo blogów poświęconych robieniem szablonów na blogspoty w tematyce Potterowskiej. Myślę, że twój blog wyglądał by o wiele lepiej gdybyś zamówiła szablon na jednym z takich blogów.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
Zamówiłam, ale czekam właśnie, nad wyglądem ciągle pracuję .
OdpowiedzUsuńTwój blog uzależnia! Proszę o informację o nowych rozdziałach na 23621706 :)
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nastepny rozdział ? To jest genialne , nie moge sie doczekac co bedzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńCiągle nad nim pracuję. Dodałabym dzisiaj, ale niestety w domu jestem wolna około 3 godziny dziennie, bo mam zajęcia i pracuję dorywczo, więc mam mało czasu, ale rozdział w połowie napisany i już wkrótce go opublikuję ;)
OdpowiedzUsuńSuper , czekam z niecierpliwoscia . ;) - Yo.
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej się czyta :)
OdpowiedzUsuńproszę o kontakt jak powstanie nowy rozdział
gg 8971340
Dziękuję :)
Bardzo ciekawy rozdział i nieco dłuższy niż reszta ; ) Czekam na więcej. Znalazłam kilka błędów, wstawię Ci cytaty i wystarczy że klikniesz CTRL+f i wpiszesz je, wyświetlą ci się.
OdpowiedzUsuń-"mugolskie szampany (musiał je przynieść pan Weasley) i Ognista Whiskey. Z radia słychać było ulubioną piosenkarkę pani Weasley"
-"George nie zaprosił, ponieważ moi rodzice zaplanowali sobie romantyczny wieczór we dwoje."
Gdzieś tam jeszcze widziałam, ale nie mogę znaleźć ;) Zapraszam do mnie na nowy post.
Kurde, pare razy dziennie sprawdzam czy jest nowy rozdzial i nie ma. :( Eh, czy możesz tak mniej wiecej powiedziec kiedy bedzie nowy rozdzial , ablo jak mozesz powiadomij mnie o tym na gg 43887915. Dzieki:) -Yo.
OdpowiedzUsuńJa również chcę być powiadamiana :) Moje GG: 2876836 Czekam z niecierpliwością. Świetnie piszesz :]
OdpowiedzUsuńŚwietnie.! Czekam na następne. <3
OdpowiedzUsuń