~ Umieć kochać? - Do tego trzeba ukończyć
szkołę cierpienia. ~
- Claude Lelouch
Spakowałam
kufer i zeszłam na dół. Po kolacji wracam do Malfoy Manor. Nie chciałam, ale
musiałam sobie coś wyjaśnić z Draconem i Crouchami. Usiadłam do stołu, gdzie
zebrali się już wszyscy Weasley'owie, Harry i Angelina. Ciemnoskóra ma wracać
wtedy, kiedy ja. Usiadłam między Harry'm i Georgem. Angelina dzisiaj cały dzień
chodziła w skowronkach i zarumieniona, jej chłopak tak samo.
- Co się wam
stało? - zapytałam dyskretnie, uśmiechając się ciepło.
- Nic, Hermiono,
nic takiego - Angela powoli dostawała napadu śmiechu.
- No powiedzcie!
- A... potrafisz
dotrzymać tajemnicy?
- Oczywiście!
- No więc my... -
Rudy rozejrzał się po wszystkich. Każdy był zajęty rozmową. - Wczoraj trochę
wypiliśmy, no i jak poszliśmy na górę...
- Nie wierzę! To
niemożliwe!
- Taak... Ale nie
żałujemy. Przynajmniej nie ja. - Gryfonka uśmiechnęła i zaczerwieniła się.
- Nie martw się,
to przecież nic złego. - uśmiechnął się. - Ale nikomu nie mów, wiesz...
- Desery! -
rozległ się głos pani Weasley przerywający naszą rozmowę. Wciąż siedziałam
zszokowana i nie zauważyłam nawet, kiedy Harry nałożył mi na talerzyk waniliowe
lody. Nieświadomie wzięłam łyżeczkę i zaczęłam opychać się moimi ulubionymi
słodyczami, wciąż gapiąc się przed siebie jak zamurowana. Jak oni mogli już...
Chociaż, oboje mają po osiemnaście lat, więc trudno się dziwić. Lecz gdzieś w
głębi świadomości, nie mogłam się z tym pogodzić, ani zrozumieć, że oni nie są
dziećmi.
- Hermiona -
rozległ się czyjś głos w moim uchu. - Możesz pozwolić na chwilkę?
Odwróciłam
się i spojrzałam na osobę za mną. Wstałam i ruszyłam za Fredem do salonu.
Weszliśmy do środka, gdzie nikogo nie było, a chłopak zamknął dokładnie drzwi i
podszedł do mnie. Ujął moje dłonie i popatrzył w brązowe tęczówki. Moje
ukochane iskierki znów się pojawiły.
- O co chodzi? -
zapytałam nie odrywając wzroku od jego promiennej twarzy, na której uważny
obserwator zauważyłby cień strachu i smutku, głęboko schowany za maską radości.
- Zanim
wyjedziesz, chciałbym ci coś dać. Bo wiesz... W święta zbyt dobrze nam się nie
układało, a już wcześniej miałem dla ciebie prezent. Ja... chciałbym ci to
teraz dać, ale nie rozpakowuj tego tutaj, tylko gdy będziesz sama. I lepiej nie
pokazuj na razie nikomu paczki... - chłopak podszedł do wielkiej szafy. Mruknął
'Alohomora!', po czym wyjął z wnętrza żółte pudełko o kształcie sporego
sześcianu i obwiązane czerwoną wstążką. Byłam zaskoczona, gdy mi je wręczał.
- D... dziękuję -
wyjąkałam.
- Mam nadzieję, że
ci się spodoba - wyszeptał, po czym pocałował mnie w policzek i zostawił samą w
salonie, z rumieńcami na twarzy.
~*~
Wirowałam
mijając różne kominki, a w ręku trzymając bagaże. W moich oczach czaiły się
łzy. Nie chciałam tam wracać, wolałam zostać z Weasley'ami. To oni byli moją
prawdziwą rodziną, nie Malfoy'owie, czy też Crouch'owie. Poczułam jak zwalniam
i uderzam stopami o grunt. Kurz wzbił się w górę i migotał w promieniach
słońca, wpadających przez podłużne, gotyckie okna. Byłam w Malfoy Manor. Ktoś
zbiegł po schodach.
- Witaj Hermiono!
- Narcyza podeszła i uścisnęła mnie.
- Dzień dobry.
- Weź bagaże i
zanieś je do pokoju. Draco jest u siebie, a twoi rodzice... musieli na chwilkę
wyjść. Zrobić jakąś herbatę lub kanapki?
- Nie, dziękuję.
Jestem właśnie po obiedzie. Ja już pójdę. - Ruszyłam marmurowymi schodami,
mijając po drodze obrazy, z których postacie krzywo się na mnie patrzyły,
mrucząc coś pod nosem. Pchnęłam drzwi na prawo i znalazłam się w przydzielonej
mi już wcześniej sypialni. Wzięłam się za rozpakowanie kufra. Na dnie znalazłam
wisiorek od Dracona. Przyjrzałam się mu i odłożyłam go na komodę. Jako ostatnią
wyjęłam z niego paczkę od Freda. Już chciałam zobaczyć co jest w środku, gdy
usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wepchnęłam prezent pod łóżko i usiadłam.
- Proszę!
W wejściu
stanął Draco. Z jednej strony ucieszyłam się, że znów go widzę, lecz z drugiej,
nie chciałam na niego patrzeć po tym, jak mnie potraktował.
- Mogę? - zapytał.
Miałam mieszane uczucia, lecz wiedziałam, że prędzej, czy później będziemy
musieli porozmawiać.
- Wejdź - odparłam
chłodno.
- Chciałbym
pogadać - powiedział zamykając drzwi i mierzwiąc swoje blond włosy.
- Ja też.
- Więc... Na
początku muszę cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że jest
niewytłumaczalne, lecz ja sam nie wiem jak to wszystko się stało.
- Nie wiesz? To
dziwne, bo prawie przez tydzień mnie unikałeś, a potem wyzywałeś od szlam,
zupełnie olewając! Wiesz jak to mnie bolało? - W oczach zaszkliły mi się łzy.
- Nie chciałem,
uwierz mi. Coś mnie zmusiło, nie mogłem nad sobą panować... Czułem się tak,
jakbym nie mógł się kontrolować... Musisz mi uwierzyć i dać nam jeszcze jedną
szansę. Odmieniłaś całkowicie moje życie. Kocham cię, Hermiono. Szczerze.
Nie kłamał.
Nie umiałby. Widać było, jak na jego twarzy maluje się wyraz przerażenia, żalu
i smutku, a po jego policzkach spływały łzy, które co chwilę wycierał rękawem.
Zależało mu.
- Draco, ja
naprawdę chciałabym ci zaufać. Ale boję się, że po raz drugi zawiedziesz.
- Każdy zasługuje
na drugą szansę. Ja nie panowałem nad sobą. Z własnej woli nigdy bym tak nie
powiedział, przecież dobrze o tym wiesz! A to? Jeszcze je masz... - wskazał na
wisiorek w kształcie serca, leżący na komodzie.
- Tak. Bo nadal
coś czuję. I... chyba dam ci jeszcze jedną szansę, ale będziesz musiał się
starać i zmienić.
- Oczywiście. -
Przytulił mnie. Ogarnęło mnie uczucie ciepła, spokoju, wewnętrznej harmonii.
Poczułam, jak nagle wielki supeł, ściskający moje serce zniknął. Pojawiło się
za to coś nowego. Żal i wstyd. Nie rozstałam się z Draconem, a całowałam z
Fredem. Zdradziłam Malfoya. Poczułam obrzydzenie do samej siebie. Czy tylko
blondyn zachował się nie fair? Przecież ja tak samo, byłam niesprawiedliwa
wobec niego. Chociaż, nie mam pewności, że on nie zrobił tego samego. Mimo
wszystko, wybaczyłam mu. Kocham go, tego jestem pewna. I jak na razie dam mu tę
szansę. Spróbujemy wszystko od nowa. To on był pierwszy w moim sercu.
- Draco, kocham
cię. Nie spieprz tego.
- Nie ma mowy.
Zanurzyliśmy się w pocałunku. Wreszcie dostałam to, czego ostatnio mi brakowało
- bliskość.
~*~
Czy on
naprawdę się w niej zakochał? Nie, to nie mogła być prawda. Ale ostatnio często
o niej myślał. Dokładnie od kiedy tu przyjechała. Te lśniące włosy, różany
zapach, malinowe usta, aksamitny dotyk... Często ostatnio o niej myślał. A był
pewny, że już nigdy nie wyleczy się z miłości do Hermiony. On, Ronald Weasley,
chyba naprawdę poczuł coś do blondynki, a teraz okazało się jeszcze, że ona i
Fred zerwali. Czy miał u niej jakieś szanse? Z Hermioną już nic nie zdziała.
Musi się pogodzić z tym, że wybrała Malfoya. A nawet jeśli byłaby z Fredem -
jakoś by to zniósł. Przez całe pół roku starał się o niej zapomnieć, wyrzucić z
siebie wspomnienia. A teraz dziewczyna, na którą nie zwracał uwagi, która cały
czas była gdzieś blisko niego sprawiła, że na jej widok robi mu się cieplej na
sercu.
*
Diana
szła po schodach, prowadząc Rona i Harry'ego po schodach na górę, do ich
pokoju. Stanowczo za dużo wypili. Weszli do środka i rzucili na łóżka.
Blondynka usiadła na brzegu tego należącego do Rudego.
- Nie możesz
tyle pić, bo to szkodzi zdrowiu - powiedziała z nutką rozbawienia w głosie,
uśmiechając się do chłopaka.
- Obiecuję, że
już nie będę.
- No, czas iść
spać, musicie wytrzeźwieć. Chyba nie chcecie, żeby wasza matka dowiedziała się
ile wypiliście.
- Masz rację,
była by awantura. To ten... ja już się kładę - mruknął Ron przejeżdżając dłońmi
po twarzy.
- To dobranoc.
- Dziewczyna pocałowała Rudego w policzek i popatrzyła w stronę Pottera, lecz
ten już smacznie spał. Uśmiechnęła się do siebie i wyszła z pokoju. Nawet nie
zauważyła, jak Weasley spłonął rumieńcem.
*
Chłopak
uśmiechnął się na wspomnienie sylwestra i odetchnął głęboko. Wreszcie poczuł,
że jest sens żyć.
~*~
[Irma Black]
Tylko nie
to! Co ja zrobię... Jutro Czarny Pan chce ją widzieć. Zmienił swoje plany.
Niestety, wiem, że Hermiona w życiu się na to nie zgodzi, choćbym musiała ją
zabić. Do tego Draco będzie jej bronił, w końcu wreszcie się pogodzili. Cholera
jasna! Gdyby już nie byli razem, wszystko byłoby prostsze! Chyba znów będę
musiała użyć ostatecznych środków.
Wstałam i
poszłam do kuchni. Przy stole siedzieli Draco i Hermiona.
- Cześć kochani!
Co tam u was słychać?
- Wszystko dobrze
- odparła brązowowłosa.
- Jak minął
sylwester?
- Było bardzo
fajnie. A tobie?
- Proszę, mów do
mnie mamo, przecież nią jestem!
- Nie umiem się
przyzwyczaić. Mogę mówić po imieniu?
- No, jeśli chcesz
mnie ranić... - przybrałam niewinną, smutną minę. Chyba zadziałało.
- Niech będzie...
mamo. Więc jak u was?
- Wszystko dobrze.
Tęskniliśmy tylko za tobą. Strasznie żałujemy, że cię z nami nie było.
- Ale byłam na
święta, więc na sylwestra pojechałam do Weasley'ów. Zrozum, że mam też innych
przyjaciół.
- No dobrze, ale
jesteśmy twoją rodziną!
- Do tej pory oni
byli moją rodziną.
- Nie kłóćcie się
już, bo mnie głowa rozboli! - przerwał Draco.
- Masz rację.
Komuś zrobić herbatę?
- Ja dziękuję, idę
na górę, muszę... pouczyć się z historii magii. - Hermiona wstała z nieco
obrażoną miną. Gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, usiadłam na krześle,
wcześniej przez nią zajmowanym.
- Draco, musimy
porozmawiać.
- O czym ciociu? -
zapytał, wpychając do ust kanapkę z dżemem truskawkowym.
- O tobie i
Hermionie.
- Coś się stało?
- Yyy... Tak. No
bo... - odetchnęłam głęboko. - Jutro Czarny Pan chce ją widzieć. Chce ją
namówić, aby stała się jedną nas.
- Ona w życiu się
nie zgodzi!
- Wiem. I myślę,
że to właśnie jutro do nas dołączysz. Będziesz miał Mroczny Znak. Lecz boimy
się, że przez moją córkę zmienisz zdanie, lub co gorsza: ona nie będzie chciała
współpracować. - Twarz Dracona przybrała poważny wyraz, a z jego chłodnego
wzroku dało się wyczytać niezgodę.
- Ciociu, ona w
życiu się nie zgodzi. A ja... nie chcę ryzykować naszego szczęścia, ona nie
pozwoli mi zostać śmierciożercą! Opuści mnie, a ja tego nie zniosę, kocham ją!
- Nie masz wyboru!
Czarny Pan zabije twoją matkę! A przy okazji mnie i Barty'ego też! Tego się
obawiałam, że naprawdę się zakochasz! Zrozum, nie możecie być razem, bo to
wszystko zniszczy!
- Myślałem, że
Czarny Pan zlecił mi misję! Chciał, żebym był z nią i ją tu ściągnął!
- A ty się
zakochałeś, a tego nie było w planie. To ja namówiłam Czarnego Pana na ten
pomysł, chciałam odzyskać córkę! Teraz mamy nad nią kontrolę, więc już możesz z
nią zerwać, a nawet powinieneś - powiedziałam.
- Nie chcę! Kocham
ją i...
- Ona ściągnie Pottera
i będzie jedną z nas. Wtedy będziecie mogli być razem.
- Nigdy tego nie
zrobi, za dobrze ją znam.
- To ją namów!
- Nie dam rady! A
z resztą, nie chcę. Ona ze mną zerwie i poleci do Weasley'a, nie mogę zmarnować
drugiej szansy!
- Więc nie dajesz
mi wyboru. Znów muszę to zrobić - wyszeptałam. Wyjęłam różdżkę i machnęłam w
stronę blondyna. - Imperio!
Po raz
kolejny muszę dopilnować, by ten związek nie zaszedł za daleko.
~*~
Wpadłam do
mojego pokoju, nareszcie będę mogła być sama. Zamknęłam drzwi i wyjęłam
pospiesznie żółtą paczkę. Rozdarłam papier i zdjęłam wstążkę. Otworzyłam
pudełko i wyciągnęłam z niego coś fioletowego...
- Aaa! Jezus
Maria, Fred! Jesteś okropny! - krzyczałam sama do siebie, przepełniona
radością. Jak najszybciej przebrałam się i stanęłam przed podłużnym lustrem w
złotej ramie. Suknia ze sklepu Madame Malkin, którą przymierzałam w wakacje z
Ginny, leżała na mnie idealnie, tak jak wtedy. Wręcz skakałam z radości. Nie
mogłam w to uwierzyć! Już miałam zawołać Dracona, gdy nagle mina mi zrzedła. Ta
suknia kosztowała aż pięćdziesiąt galeonów! Jak on w ogóle mógł wydać na mnie
taką sumę?! I skąd wiedział, że chcę ją mieć? Zaraz... Ginny. Ta okropna
dziewczyna! Przez nią Fred stracił kupę kasy!
W ponurym
nastroju zdjęłam element garderoby i wieszając na wieszaku, zamknęłam w szafie.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wpatrywać w ścianę. Błądziłam w pamięci do
dnia, gdy z Ginny i Molly odwiedziłyśmy sklep Madame Malkin. Tak świetnie się
wtedy bawiłam... Ginny nie powinna była mówić o tym Fredowi. Jak ja mu się
odwdzięczę?!
Moje
rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! -
powiedziałam. Do pokoju wszedł mój chłopak. Jego oczy były dziwnie puste, jakby
bez wyrazu.
- Musimy pogadać.
- Stało się coś?
- Tak. Jutro
będziemy mieli gościa. Nie zdradzę ci kto to, ale wiedz, że całkowicie się z
nim zgadzam.
- Ale w jakiej
sprawie?
- Jutro się
dowiesz. Uwierz mi, to wszystko ma sens. Wiem, że robię dobrze i mam nadzieję,
że mnie zrozumiesz - powiedział, po czym zniknął za drzwiami.
O co
chodziło? Czemu się tak dziwnie zachowywał? Nie miałam pojęcia.
~*~
Wstałam
rano, obudzona przez promienie słoneczne, padające mi na twarz. Wzięłam
prysznic, ubrałam się, umalowałam i zeszłam na dół na śniadanie. Spotkałam tam
Irmę i Barty'ego.
- Dzień dobry -
powiedziałam, biorąc jednego tosta i smarując go dżemem malinowym.
- Witaj Hermiono.
Mamy wiadomość, dzisiaj wieczorem będziemy mieli gościa - rzekł mężczyzna.
- Wiem, Draco mi
powiedział.
- Mamy nadzieję,
że go... polubisz. - Ciotka dziwnie się zachowywała.
- A kto to będzie?
- zapytałam.
- Niespodzianka -
odparł Barty. - Zejdź do salonu o osiemnastej.
~*~
Zegar na
ścianie wskazywał za pięć osiemnastą. Zeszłam na dół i
skierowałam się do salonu. To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Okna
były zasłonięte, w kominku tlił się żar i tylko on oświetlał pokój. Panowała
w nim ponura atmosfera oraz aura tajemniczości. Barty, Narcyza i Irma stali
obok kominka prawie jak na baczność, a Draco opierał się o parapet przyglądając
się swoim butom. Na środku stał tyłem wysoki fotel, od którego bił dziwny
chłód. Ktoś w nim siedział. Przestraszyłam się.
- Witam -
zaczęłam.
- Hermiona Crouch
- Granger, o ile się nie mylę, prawda? - odezwał się ktoś lodowato. Od razu go
poznałam. Zimny niczym lód, albo i bardziej, głos, przypominający syczenie
węża. Lord Voldemort wstał i stanął przed siedzeniem. - Mnie już chyba znasz.
- Oczywiście. To
ty próbowałeś zabić mnie i moich przyjaciół, jak i innych, co w większości ci
się udało - odparłam chłodno. Nasz gość tylko się szyderczo zaśmiał.
- To prawda, masz
stuprocentową rację. Ale wiesz, że robię to wszystko w dobrym celu, prawda?
- Chcesz władać
światem i być nieśmiertelnym. Co w tym dobrego?
- Ahh... widzisz,
dokonałbym czegoś wielkiego, przezwyciężyłbym śmierć. Byłbym sławiony,
wywyższany ponad wszystkich śmiertelników. Wielu ludzi, naukowców, brało by ze
mnie przykład, pokazywali, że jestem mistrzem.
- Dlaczego
mordujesz tylu ludzi? - patrzyłam w jego czerwone szparki, zamiast oczu.
Dzielnie znosiłam ten widok.
- Widzisz, muszę
to robić, ze względu na nieśmiertelność. Tylko to pozwala mi być
niezwyciężonym. Wszyscy, którzy mi służą, są ze mną, są niepokonani. Razem,
możemy rządzić światem, możemy pozbyć się wszystkich zdrajców krwi! Pamiętasz,
jak to było, gdy się z ciebie naśmiewali? - Zaczął chodzić po pokoju okrążając
mnie. - Jak tobą pomiatali? Taak... To było okropne. Ale teraz możesz to
zmienić. Możesz pokazać innym, że jesteś silna. To, że uważali cię za dziecko
mugoli, nic nie znaczy. Jesteś mądrą czarownicą czystej krwi. Potrzebuję cię.
Możesz sprawić, że przestaną cię postrzegać jako małą, głupią szlamę. Możesz
być kimś wielkim, jak ja! Z twoją pomocą, osiągniemy szczyt potęgi, a twoje
imię będzie sławione na wieki! - zamilkł na chwilę. Słyszałam tylko odgłos jego
kroków na marmurowej posadzce. Stanął przede mną i rzekł: - Czy chcesz, do nas
dołączyć? Czy zostaniesz jedną z nas?
Nie
wiedziałam co myśleć. Byłam pełna strachu. W każdej chwili mogłam ujrzeć
zielone światło. Powinnam się tego spodziewać. Irma i Barty to przecież
śmierciożercy! Na pewno by chcieli, abym też nią była. Zamknęłam oczy,
policzyłam do pięciu i głęboko odetchnęłam.
- Nie -
powiedziałam, po czym otworzyłam oczy.
- Co? - zapytał
groźnie.
- Powiedziałam:
Nie. Nie przyłączę się do ciebie. Chciałeś mnie zabić, moich przyjaciół też.
Nigdy nie będę śmierciożerczynią.
- A więc dobrze...
Crouch!
Barty
podszedł do mnie, złapał mnie za dłonie z tyłu i pociągnął do ściany. Oplótł
ręką moją szyję, więc nie mogłam się ruszyć, mimo, że się wyrywałam.
- Już czas. Draco,
chodź tutaj. - Zauważyłam jak blondyn po chwili wahania niechętnie rusza się z
miejsca i podchodzi do Voldemorta. Wyciągnął lewą rękę i podciągnął rękaw
ubrania. Nie mogłam w to uwierzyć. Patrzyłam na tą scenę, zapominając o
wyrywaniu się ojcu. Zamarłam. Chłopak spojrzał na mnie z pustką w oczach. Przez
chwilę miałam wrażenie, że chciałby mi coś powiedzieć, lecz w tym momencie
odwrócił się. Czarny Pan wyciągnął dłoń z różdżką i wycelował w jego
nadgarstek. Pojawiło się żółte światło, oplatające jego rękę.
- Draconie Malfoy,
czy przysięgasz być lojalnym śmierciożercą, wiernym swojemu panu?
- Tak.
- Czy będziesz
gotów zrobić wszystko, by mu pomóc?
- Tak.
- I czy będziesz
gotów oddać własne życie, by go chronić? Nie kłamać, wypełniać jego wolę i
zawsze być przy nim?
- Tak.
- A więc dobrze.
Od dziś jesteś prawowitym śmierciożercą. - Z różdżki Riddle'a trysnął czarny
promień. Gdy zniknął, zauważyłam wypalony Mroczny Znak.
~*~
Cho szła przez park, znajdujący się niedaleko jej domu.
Było zupełnie ciemno i zimno. Rozmyślała o tym, co powinna zrobić. Prawda była
taka, że już jest pełnoletnia i może decydować o swoim życiu. Była rozdarta
między dwoma decyzjami, lecz już podjęła tę właściwą. Rodzice się nie zmienią.
Już nie może tak dłużej być.
- Cześć Cho! Co tutaj robisz?
- Oh, witaj Dean. - Rozpoznała Gryfona w świetle latarni. -
Mieszkam tu niedaleko i wyszłam na spacer. A ty?
- Moja babcia się tu niedawno przeprowadziła. Mówiła, że już nie
wytrzyma z nami w jednym domu. - Chłopak zaśmiał się. - Przyjechałem ją
odwiedzić. W końcu pojutrze wracamy do Hogwartu. Przejdziemy się?
- Jasne.
- Więc... Jak minęło Boże Narodzenie i sylwester?
- Nawet dobrze. A tobie?
- Też. Wyjechaliśmy z rodzicami na narty w góry, w gwiazdkę
zjechała się cała rodzina, a sylwestra świętowałem ze znajomymi.
W oczach Cho zaszkliły się łzy. Nigdy nie spędzała tak
świąt. W rodzinnej atmosferze z przyjaciółmi i najbliższymi.
- Cho, stało się coś? Powiedziałem coś złego?
- Nie, Dean, wszystko okej. Przepraszam, ale muszę już wracać.
- Może cię odprowadzić?
- Nie, dziękuję. Mieszkam za rogiem - powiedziała czarnowłosa, po
czym odeszła, zostawiając za sobą obserwującego ją chłopaka.
~*~
Nie wierzyłam. Nadal tępo wpatrywałam się przed siebie. Jak
on mógł? A ja głupia, byłam pewna, że się zmienił. Cały czas był po jego
stronie. Zaplanował to wszystko już dawno.
- No, teraz ty - odezwał się zimny głos. - Podejdź tu.
Barty poprowadził mnie do przodu, po czym puścił i pchnął
mocno. Wywróciłam się, lecz Voldemort nie zwrócił na to uwagi. - A więc daję ci
ostatnią szansę. Przyłączysz się do nas?
Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym odrazy i wyszeptałam
lodowatym tonem:
- Nigdy. - Jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie. Stał się
poważny i bezlitosny - jednym słowem straszny.
- A więc nie chcesz współpracować? Jak mi przykro. Crucio! - zwinęłam się z bólu. Setki sztyletów
rozdarły moją skórę i przebiły moje kości. Czułam pulsujący ból, jakiego nigdy
nie doświadczyłam. Po chwili wszystko ustało. Popatrzyłam po wszystkich. Barty
i Irma mieli grobowe miny, Narcyza patrzyła ze współczuciem, a Draco znów
wlepiał pusty wzrok przed siebie... - Crucio! - Znów ten przeszywający ból.
~*~
[Fred Weasley]
Obudziłem
się rano, jak zawsze w moim pokoju. George jeszcze spał. Poczułem, że jestem
głodny. Zszedłem na dół w celu zajrzenia do lodówki. Przemierzyłem kuchnię i
wyjąłem mleko. W szafce znalazłem miskę i płatki. Wszystko przygotowałem, a
mijając stół wziąłem najnowsze wydanie Proroka Codziennego, jeszcze nie
otwierane. Zacząłem czytać pierwszą stronę, nic ciekawego. Ktoś po prostu
krytykował nowego ministra, wywołując skandal. Strząchnąłem gazetę jedną
ręką, żeby przewrócić kartkę. Na następnej stronie były głównie reklamy sklepu
Madame Malkin oraz Esów i Floresów. Już chciałem przekręcić kolejną stronę, gdy
zamarłem. Wypełnił mnie niepokój. Miska z płatkami wyleciała mi z ręki i
roztrzaskała się o podłogę, a mleko rozlało wokół. Stałem, jak zamurowany,
wpatrując w małą notkę, na samym dole, wciśniętą między reklamy.
Kolejne
napaści śmierciożerców!
Dzisiaj rano
dostaliśmy nową informację, że słudzy Sami-Wiecie-Kogo, napadli na dom
mugolski. Córka państwa Granger jest czarownicą. Nie znamy powodów, dla których
mogliby oni zostać zabici, lecz niestety taki właśnie cel wybrali
śmierciożercy. "Nie wiemy, dlaczego Sami-Wiecie-Kto zaczął interesować się
mugolami, możliwe, że ze względu na córkę Granger'ów - przyjaciółkę Harry'ego
Pottera. Oczywiście składamy kondolencje całej jej rodzinie." -
wypowiedział się minister magii, Rufus Scrimgour. Oczywiście panny Granger
jeszcze nie powiadomiono o śmieci jej rodziców, ze względu na to, iż są teraz
ferie bożonarodzeniowe, które - według naszych źródeł - spędza u przyjaciół.
Jutro jednak wróci do Hogwartu, gdzie się wszystkiego oficjalnie dowie i
zostanie przetransportowana na pogrzeb. Mamy nadzieję, że nasz minister postara
się więcej do takich zdarzeń nie dopuścić.
Elieen Candow
Patrzyłem się wielkimi oczami na fotografię Mrocznego Znaku, widniejącego
nad domem porośniętym winoroślą. Poczułem ukucie w sercu. Jak dziewczyna na to
zareaguje? Czy już wie? Jak bardzo się przejmie? Czy da radę dalej się uczyć i
normalnie funkcjonować? Te i setki innych myśli błąkały się teraz w mojej
głowie. Martwiłem się o nią.
- Co się stało?
Usłyszałem jakiś hałas. - Do kuchni wbiegł mój bliźniak. Patrzył na moją
zszokowaną minę i resztki śniadania.
- George...
Rodzice Hermiony nie żyją.
~*~
Długo pisałam ten
rozdział i nie wyszedł taki, jak chciałam, lecz nie mogę pozwolić Wam dłużej
czekać. To dla Was zarwałam pół nocy, żeby go dopracować. Przepraszam za to, że
jest nudny i nieudany, oraz mam nadzieję, że następny będzie lepszy.
Dedykuję tę notkę
Paulinie, która mnie wspiera, oraz Maćkowi, który i tak tego nie przeczyta...
Oraz oczywiście dziękuję wszystkim czytelnikom. Bez Was, blog by nie istniał. Jesteście wspaniali! Kocham Was za komentarze :) Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do samego końca.
UWAGA!
Jeśli chcecie być informowani, w nawigacji w zakładce "INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH" dodajcie komentarz. Jeśli wcześniej prosiliście o info, zobaczcie czy jesteście na liście.
Świetny rozdział! Nie spodziewałam się takiego wyznania po Draco ;D
OdpowiedzUsuńTo może na początek nieco krytyki?
OdpowiedzUsuńBłędów interpunkcyjnych jest skrajnie mało (i prawidłowo :D), ale zauważyłam na przykład zdanie, które według mnie jakoś nie trzyma się kupy.
"(...) powiedziała czarnowłosa, po czym odeszła, zostawiając chłopaka patrzącego się jak znika". Mogłaś napisać: powiedziała czarnowłosa, po czym odeszła, zostawiając za sobą obserwującego ją chłopaka. Byłoby lepiej :)
I jeszcze jedno - nie "Scrimegour", tylko "Scrimgeour".
To chyba tyle krytyki jak na ten rozdział, teraz coś na osłodę:
Ron i Diana? I'm agree :D
George i Angelina? I'm agree to.
Więcej momentów Fremione, a Dracona gdzieś w kąt! :D
Ooo no właśnie, dziękuję Ci, nie wiedziałam jak to zdanie ułożyć i liczyłam na to że ktoś mi pomoże :D A z tym Scrimgourem to moja literówka, pisałam rozdział po 2 w nocy i to dlatego, ale dla Was wszystko :D Fremione jeszcze będzie, spokojnie :)
UsuńBardzo mi się podoba :) ♥ Nie mogę doczekać się nowego rozdziału! Poproszę więcej rywalizacji między Draco, a Fredem :D Haha.
OdpowiedzUsuńDobry rozdział. Gangelina jest świetne.
OdpowiedzUsuńWolę Hermionę z Fredem i mam nadzieję, że mimo wszystko nie przystąpi do Voldemorta. Przykro mi z powodu jej rodziców. :(.Fred ma gest, ta sukienka....
Super rozdział :) Wkońcu jest ! ;D Zostanę z Tobą do samego końca nie martw się :) Nie mogę się doczekać kolejnego ! ;D Wkońcu jedziemy na tym samym wózku z rozdziałami :) Dziękuje za dedyk kochana :* ;)
OdpowiedzUsuńNie bądź taka krytyczna wobec siebie. :) Rozdział naprawdę mi się podobał, szczególnie lubię te wątki z Fredem . :D I dzięki Tobie polubiłam Cho. Jej wątek jest bardzo ciekawy. Ah, i mam nadzieję, ze już niedługo Hermiona zejdzie się z Fredem. ^^
OdpowiedzUsuńPS.Dziękuję za poinformowanie. :)
[www.sposob-na-huncwota.blogspot.com]
Naprawdę dobry rozdział, nie wiem czemu jesteś taka krytyczna ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, i mimo tego, że nie byli to jej biologiczni rodzice to jednak to oni ją wychowali i byli dla niej wszystkim.
Coś właśnie podejrzewałam, że Draco nie do końca ma kontrolę nad tym co wtedy powiedział i przykro mi, że został Śmierciożercą wbrew swojej woli, jestem naprawdę ciekawa co będzie dalej.
a i zapomniałam dodać, że nie wiem gdzie ale ok 5 lat temu widziałam podobny szablon, jednak on był o córce Voldemorta, więc się troszeczkę zdziwiłam, ale efekt pozytywny jak najbardziej ;)
UsuńFajny rozdział, najbardziej podobał mi się prezent Freda. Szkoda mi Dracona, ale z drugiej strony wolałabym by Hermiona była z Weasley`em.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
o rany! rozdział niesamowity! ja już chcę następny :D
OdpowiedzUsuńweszłam tu pierwszy raz i za jednym zamachem przeczytałam wszystkie notki :D bardzo mi się podoba, a jedynym minusem (według mnie) jest to, że bardzo szybko lecisz za akcją.
OdpowiedzUsuńwidziałam też parę powtórzeń, ale sumując wszystko - naprawdę bardzo mi się podoba!
dodaję do obserwowanych, pozdrawiam :)
// hermiones-diary
No wreszcie zrozumiałam dlaczego Draco nazwał ją szlamą. Ale czemu Hermiona dała mu drugą szansę ??? Rozdział bardzo dobry. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńładnie proszę o powiadamianie o nowych notkach :)
OdpowiedzUsuń7025722
Super. Naprawdę podoba mi się ten rozdział, chyba najbardziej ze wszystkich dotychczasowych. Mam nadzieję, że Draco spróbuje zawalczyć o własne życie, przecież nie powinien być zmuszany do bycia Śmierciożercą. Uwielbiam Freda, jest taki wspaniały i romantyczny. Ten wątek z sukienką - strasznie słodki. Uważam, że nie liczy się, kto jest Twoim biologicznym rodzicem, ale kto kochał Cię i wychowywał z zaangażowaniem. Czekam na dalszą część! [weasley-diary]
OdpowiedzUsuńOd początku czułam, że rzuciła na Draco Imperio, franca! Dumnie reprezentuję tu Draco Team i wierzę, że nadal będą razem z Hermioną i że wszystko dobrze się ułoży Freada gdzieś w kąt, ewentualnie dać mu jakąś inną laską xD Dramione rządzi! <3
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze. Masz świetny blog ! Prowadzę podobny, też dramione i fremione i trochę ronmione :D Osobiście wolę, żeby Hermiona była z Draco <333
OdpowiedzUsuńŚwietny! Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńBlog jest fantastyczny . ;**
CO ty gadasz? nieudany i nudny? no co ty!
OdpowiedzUsuńjest genialny , tak samo jak cały twój blog
;)
Coraz ciekawiej się robi !!! Świetnie Ci idzie oby tak dalej ! :)
OdpowiedzUsuń